Reklama

Nie od zawsze czekano na Kevina… Futbol w pierwszy dzień Świąt!

redakcja

Autor:redakcja

25 grudnia 2017, 11:50 • 3 min czytania 0 komentarzy

W wielu domach na świecie, gdy za oknem pojawia się śnieg, a pod ozdobną choinką leży cała masa prezentów, rodziny zamierają w czterech ścianach. Nie wychodzą z domów, odpalają telewizor i popijają ciepłą herbatę, od wigilii, aż po drugi dzień Świąt. Na dworze zimno jak na Syberii, masa jedzenia, które ktoś musi spożyć i obfitujący w istne klasyki program filmowy na Polsacie – to w sumie dość klasyczny plan na koniec grudnia. Cofnijmy się jednak o kilkadziesiąt lat i zakres ruchów dość mocno nam się zmniejsza. Zanim nagrano Kevina a legendą obrósł słynny Boxing Day w Premier League, rodziny już 25 grudnia traktowały jako dzień meczowy.  

Nie od zawsze czekano na Kevina… Futbol w pierwszy dzień Świąt!

Albo nawet i dwumeczowy. Świąteczna historia w tym wypadku zaczyna się chyba bowiem od Evertonu i… Anfield. To tam właśnie piłkarze z niebieskiej części Liverpoolu rozgrywali swoje mecze w końcówce XIX wieku. W 1888 roku postawili na chory maraton meczów w świątecznym okresie. Obecnie piłkarze narzekają, gdy muszą rozegrać trzy mecze w tydzień. Bezspornie – to dużo, szczególnie biorąc pod uwagę intensywność owych starć. Ale w 1888 roku? Nikt nie znał słowa “zmęczenie”, a już na pewno: “nadmiar”. Trzy spotkania w 48 godzin, w tym dwa jednego dnia. Rezultaty? 3:2, 3:0, 0:0. Czyli można? Jak najbardziej. Everton pierwszego dnia Świąt zagrał pucharowe spotkania, potem na oczach 2 tysięcy osób zagrał pokazowy sparing z Ulsterem, a na drugi dzień Świąt poprawił jeszcze bezbramkowym remisem z Bootle. Przyznajemy: w takim tempie można zapomnieć o Kevinie, zwłaszcza w okresie na 30 lat przed sprzedażą pierwszych odbiorników telewizyjnych.

Rok później pierwszego dnia Świąt zorganizowano pierwszy mecz ligowy – Preston North End zagrało z Aston Villą w ramach Football League, a według FourFourTwo – na trybunach usiadło ponad 9 tysięcy fanów dobrej piłki. Może i nie robi wrażenia w kontekście dzisiejszych frekwencji, ale to był 1889 rok, futbol wciąż dopiero raczkował. Tymczasem już na tym etapie potrafił oderwać od świątecznego stołu co trzynastego mieszkańca Preston (wówczas miejscowości z niespełna 120 tysiącami mieszkańców).

Dwanaście miesięcy później świąteczna atmosfera udzieliła się absolutnie wszystkim, łącznie z kibicami, Blackburn Rovers mierzyło się z Darwen. Gospodarze, z myślą o oszczędzaniu zawodników na mecz z Wolves, mieli zamiar wystawić same rezerwy. Darwen się to nie spodobało. Uznali to jako brak szacunku do ich drużyny i również zaproponowali najsłabszą jedenastkę, ale stwierdzili, że oni najchętniej to by w ogóle nie wychodzili na murawę. Wówczas zagościć na trawie postanowili kibice, którzy w świątecznym nastroju zniszczyli słupki i krzesełka na trybunach, czym zakończyli jakiekolwiek dywagacje na temat rozgrywania derbów. Mecz się nie odbył, a Darwen mogło wracać do bożonarodzeniowego obżarstwa. Przez kolejne dekady mecze w ten specyficzny dzień odbywały się z różną częstotliwością, często w zależności od polityku klubu czy po prostu, dnia tygodnia, w jaki wypadało Boże Narodzenie. Z czasem jednak mecze w pierwszy dzień Świąt zaczęły tracić popularność, aż w końcu zrezygnowano z nich w ogóle.

Ostatnie tchnienie grania już 25 grudnia to połowa lat sześćdziesiątych, czyli czasy, gdy angielski futbol zaczynał powoli przypominać dzisiejszy – czyli dopasowujący się do oczekiwań nie tylko kibiców, ale też mediów, piłkarzy, trenerów czy sponsorów. W 1965 roku Blackpool zagrało z Blackburn i od tej pory całe angielskie granie przeniosło się na Boxing Day. Jedyna próba reaktywacji, w latach osiemdziesiątych w Brentford. Po protestach kibiców, zarówno miejscowych, jak i fanów Wimbledonu, którzy mieliby przyjechać na świąteczny mecz do oddalonego o 8 mil miasta, przełożono mecz. Tradycją i legendą obrósł Boxing Day, pierwszy dzień Świąt już na stałe zarezerwowano dla rodzinnych spotkań.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...