Reklama

Bayern i Borussia żegnają rok bez odpalania fajerwerków

redakcja

Autor:redakcja

20 grudnia 2017, 23:49 • 4 min czytania 21 komentarzy

Tak to jest jak człowiek nastawi się na spektakl. Ostatni taki mecz w 2017 roku, Bayern, Borussia, stawką ćwierćfinał DFB-Pokal. Brzmiało fajnie, dopóki się nie zaczęło. Bo za meczami do jednej bramki nie przepadamy. Fajerwerki i sztucznie ognie zostały w stadionowym magazynku. Szkoda tylko, że kończący zmianę cieć się zapomniał i zabrał ze sobą klucze, przez co pożegnanie roku obyło się bez show.

Bayern i Borussia żegnają rok bez odpalania fajerwerków

Piłkarze Borussii wyszli na murawę Alianz Areny jak na święcie głów. Już na początku dali się rzucić na kolana i zamiast próbować się z nich podnieść, wyglądali na proszących Bawarczyków o najniższy wymiar kary. Mistrzowie Niemiec zdominowali BVB jak Jędrula posterunkowego podczas każdej odbywanej między nimi kłótni w “Rodzinie Zastępczej”. Tak jak policjant przechodząc  ulicą wolał nie wychylać się za granicę posiadłości Kossoniów, tak piłkarze Petera Stoegera woleli nie wchodzić z piłką na połowę gospodarzy. Gol Boatenga otwierający wynik spotkania i podwyższenie chwilę przed przerwą pogrążyło przyjezdnych. Robert Lewandowski dostał piłkę od Thomasa Muellera, przechował ją pod podeszwą będąc w polu karnym i kiedy Mueller w nie wbiegł, oddał podającemu co jego. A Niemiec pewnym strzałem pokonał Burkiego.

Gwizdek rozpoczynający drugą połowę ożywił spotkanie. Swoje okazje mieli Jarmolenko i Kagawa, z drugiej strony mało brakowało, a Mueller strzeliłby gola Robertem Lewandowskim. Jednak wbicia piłki do pustej bramki nie było, bo Polak na wślizgu minął się z futbolówką. Choć bez trysków krwi, kilka ciosów padło. Najkonkretniejszy, gdy Kagawa (za) jednym zamachem oszukał i Kimmicha i Martineza, przekładając sobie piłkę na lewą nogę i miękko wrzucając ją na głowę Jarmolenki. Ukrainiec miał trudności z pokonaniem Ulreicha. To było już uderzenie otępiające rywala, ale nadal wygrywał on na punkty i na upadek na deski się nie zanosiło.

Zawsze interesujący nas wątek – Robert Lewandowski. Grał dobrze, przede wszystkim – bardzo drużynowo. To aż dziwiło, bo nasz napastnik walczył przecież o miano najlepszego strzelca w 2017 roku. I to on, spośród piłkarzy, którzy zdobyli w nim 50 lub więcej bramek, miał zawiesić poprzeczkę Ronaldo, Messiemu, Cavaniemu i Kane’owi, a potem spokojnie zerkać na wyniki PSG i Tottenhamu czy oglądać El Clasico. Robert zbierał na sobie uwagę obrońców, przez co niekoniecznie skupiał się na wykańczaniu akcji, a po prostu był jednym z elementów budulcowych sytuacji wykreowanych przez graczy Bayernu. Zaliczył asystę przy golu na Muellera, a sam miał jedną dogodną okazję do trafienia, ale z bliskiej odległości nie dał rady nakierować piłki stopą tak, aby ominęła ciało bramkarza BVB.

Ekipa Juppa Heynckesa dowiozła wynik do końca, chociaż 18-letni Alexander Isac był ciut, ciut od wyrównania. Taki mecz w naszym folderze archiwizującym mecze wrzucamy do spamu. Głównie przez statyczną przez większość spotkania Borussię, która nie oszukała przeznaczenia i zagrała tak słabo, jak wyglądały w jej wykonaniu ostatnie miesiące. Jednak tak podległej monachijczykom BVB jak dziś w pierwszej połowie, to w ostatnich latach nie widzieliśmy. Jak się okazało, fajerwerki to dopiero podczas sylwestra.

Reklama

Bayern Monachium – Borussia Dortmund 2:1 (2:0)
1:0 Boateng 12’
2:0 Mueller 40’

***

Ucieszył nas widok Bartka Kapustki w wyjściowym składzie na Werder, niestety nie załapał się do niego Rafał Gikiewicz. Były pomocnik Cracovii w grudniu grał, pfu!, raczej przebywał na boisku przez całą minutę, więc pozytywne zaskoczenie, że pojawił się nie tylko w kadrze, a też w „jedenastce” było tym większe. Problem w tym, że Christian Streich po bardzo słabej grze Freiburga zdecydował się na dwie zmiany. I jak się domyślacie – jedną z ofiar tej decyzji był Kapustka. Czy zagrał aż tak źle? Nie. W ogóle nie mamy wrażenie, że był to zły występ, ale z pewnością Bartek nie rozwinął skrzydeł, zresztą jak każdy inny jego kolega.

Był ustawiony na lewej stronie, choć często schodził do środka, za najbardziej wysuniętego Petersena. Naturalnie – próbował cokolwiek zdziałać, ale okazji do błysku nie miał. Nie pomogli inni, ale nie stworzył jej sobie też sam. Trener Streich ciągle ma do niego „ale” w kwestii defensywy i generalnego zaangażowania, nie tylko w grę w obronie. Skoro tak to ma wyglądać, to lepiej nie marnować kolejnej rundy i przenieść się do mniej uznanego klubu, byleby grać i odzyskać wiarę w siebie. Oraz włożyć jej też trochę w głowy kibiców.

Wyniki DFB-Pokal:
Werder Brema – Freiburg 3:2
Borussia Monchengladbach – Bayer Leverkusen 0:1
Heidenheim – Frankfurt 1:2 (po dogrywce)

Najnowsze

Ekstraklasa

Rocha: W Brazylii jest ciężko. Byłem na testach, a trenerzy na mnie nie patrzyli

Kamil Warzocha
0
Rocha: W Brazylii jest ciężko. Byłem na testach, a trenerzy na mnie nie patrzyli
Boks

Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona

Błażej Gołębiewski
0
Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona

Niemcy

Niemcy

Uczestnik Ligi Mistrzów osłabiony. Reprezentant Niemiec nabawił się kontuzji

Bartosz Lodko
0
Uczestnik Ligi Mistrzów osłabiony. Reprezentant Niemiec nabawił się kontuzji
Anglia

Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Antoni Figlewicz
5
Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Komentarze

21 komentarzy

Loading...