“Leć Adam, leć!” Krzysztofa Miklasa kojarzy się z Małyszem równie mocno, co słynna bułka z bananem. Czy za kilka lat wspominając sukcesy Kamila Stocha będziemy odpalać na YT filmiki z komentarzem Przemysława Babiarza? Niewykluczone – znany dziennikarz TVP w ten weekend w Wiśle… zadebiutuje jako komentator skoków narciarskich.
Babiarz pracuje w Telewizji Polskiej od 1992 roku. W tym czasie przydzielano mu – w takiej kolejności – lekkoatletykę, łyżwiarstwo figurowe, pływanie i biegi narciarskie. Na ćwierćwiecze swojej pracy postanowił przyjąć ofertę od szefów, którzy szukali następcy Marka Rudzińskiego (wrócił do Eurosportu).
Nie oszukujmy się – na jego „występ” czekamy z większą niecierpliwością, niż na pierwsze zimowe skoki Kamila Stocha. Czy jeden z najsympatyczniejszych ludzi z branży poradzi sobie w nowej roli, czy też nie – oto jest pytanie.
W rozmowie z Weszło Babiarz nie ukrywa, że czuje spory stres.
– Robię to z duszą na ramieniu, bo inaczej debiutuje się, gdy człowiek ma ponad 30, a inaczej gdy ma ponad 50 lat. Jeśli młody komentator się nie sprawdzi, każdy powie, że ma jeszcze czas, by się rozwinąć. Jeśli zdarzy się to doświadczonemu dziennikarzowi, mogą pojawić się opinie w stylu „po co się za to brał” i tak dalej.
Babiarz będzie komentował skoki wraz z Sebastianem Szczęsnym, zajmującym się tą dyscypliną od lat.
– To bardzo doświadczony kolega, jego obecność na pewno ułatwi mi „wejście” w zawody. Oczywiście będę do nich przygotowany, akurat złapał mnie pan w drodze do Wisły, gdzie zamierzam porozmawiać z Adamem Małyszem, Apoloniuszem Tajnerem i Rafałem Kotem. Poza tym pracowałem sumiennie już wcześniej, ale umówmy się – żadne oglądanie transmisji poprzedników i czytanie o historii skoków, nie zastąpi próby ognia. Komentator musi umieć wyczuć rytm danej dyscypliny, mam nadzieję, że mi się to uda. Występ skoczka trwa około jedenastu sekund, niezwykle istotne jest to, żeby dobrze zagospodarować ten czas.
Babiarz zwraca uwagę, że skoki narciarskie mają cechę wspólną z dyscyplinami, które komentował wcześniej.
– Mają w sobie coś romantycznego, jak wszystkie sporty związane z szybowaniem. Ale też lekkoatletyka czy łyżwiarstwo figurowe posiadają pierwiastek romantyzmu, choć oczywiście nie są tak popularne pośród Polaków. Skoki to obszar wyjątkowego zainteresowania rodaków, zajmują pewnie drugie miejsce w kraju pod względem popularności po piłce nożnej, chociaż oczywiście siatkówka i piłka ręczna także wzbudzają spore zbiorowe emocje. Wiem, że spoczywa na mnie spora odpowiedzialność, chciałbym podołać zadaniu.
Miejmy nadzieję, że Babiarz okaże się Stochem a nie Mateją skoków. Panie Przemku, połamania nart.
fot. FotoPyk