Z kim dziś tak właściwie się zmierzymy? Zapraszamy na 50 faktów, które warto wiedzieć o Urugwaju – zarówno o historii, jak i teraźniejszości. Trochę o piłce, a trochę nie.
1. Urugwaj to jedno z najważniejszych państw w historii piłki nożnej. To w Urugwaju odbyły się pierwsze mistrzostwa świata (1930) i to Urugwaj jako pierwszy mógł poszczycić się zwycięstwem na mundialu. Sztukę Urugwajczycy powtórzyli w 1950 roku.
2. Urugwaj to małe państewko znajdujące się między jedną potęgą (Brazylia) a drugą (Argentyna). Wiele razy jednak ucierał nosa potężniejszym sąsiadom (tak, to ten czerwony maluszek).
3. Jak bardzo potężniejszym? W Urugwaju żyje 3,44 mln ludzi. Połowę tego, co w Rio de Janeiro. Ćwierć tego, co w aglomeracji Buenos Aires. Około jedną szóstą tego, ile liczy aglomeracja Sao Paulo.
4. Najbardziej liczne miasto Urugwaju – stolica, Montevideo – mogłoby być zatem jedną fawelą w Sao Paulo.
5. W Urugwaju zarejestrowanych jest tylko 42 tys. piłkarzy. To chyba najwyższy współczynnik gwiazdy światowego formatu do ogórkowego zawodnika.
6. Urugwaj piętnaście razy wygrał Copa America, sześciokrotnie stawał na drugim stopniu podium, dziewięć razy plasował sie na trzecim miejscu. Oznacza to 30 medali na 43 występy na turnieju. Statystycznie 70% turniejów Urugwajczycy kończyli zatem ze zdobyczą. Kosmos.
7. Montevideo jest uznawane za najbardziej cywilizowane miasto w Ameryce Łacińskiej, a sam Urugwaj nazywany jest południowoamerykańską Szwajcarią. Wskaźnik korupcji w tym kraju jest najmniejszy spośród wszystkich trzech Ameryk. Poziom analfabetyzmu wynosi tylko 3%. Co więcej – rząd wspiera edukację wyposażając każdego ucznia w komputer.
8. Urugwaj to jeden z najbardziej liberalnych krajów świata. Pozwala na małżeństwa osób o tej samej płci i adoptowanie przez nie dzieci (jako pierwszy kraj na świecie), transseksualiści mogą oficjalnie egzystować i zmieniać swoją płeć w papierach, marihuana jest tam w stu procentach legalna. Ba! Są stworzone nawet rządowe plantacje konopii. Każdy obywatel może kupić w aptece do 40 gram zioła miesięcznie, a jeden gram kosztuje mniej niż jednego dolara.
9. To nie jedyne zielsko, którym się stymulują – jeden mieszkaniec spożywa rocznie średnio 8 kg yerba mate.
10. Za wszystkimi pomysłami stoi 87-letni prezydent Jose Mujica, postać ciekawa z co najmniej kilku powodów. Pierwszy – jego żona ma polskie korzenie. Po drugie – w latach urugwajskiej dyktatury spędził w więzieniu kilkanaście lat. Po trzecie – 90% swojej pensji oddaje biednym samemu żyjąc bardzo skromnie w niepozornych domku w Montevideo, w którym po pracy hoduje pomidory, a sprawować urząd jeździ garbusem starszym niż Robert Lewandowski.
11. W kulturze urugwajskiej przyjęło się, że każdego na powitanie całuje się w policzek, nawet osoby nieznajome. To tak ku przestrodze dla piłkarzy: nie trzeba od razu lać po twarzach.
12. Na ulicach wciąż można znaleźć nasze Polonezy. Są nawet autoryzowane sklepy z częściami (fotka z Montevideo).
13. Pierwszy w historii mundial rozgrywany w Urugwaju był pełen przypałów. Piłkarze z Europy musieli płynąć na niego statkiem – podróż trwała bite dwa tygodnie. Na statku znalazły się wspólnie reprezentacje Belgii, Francji, Jugosławii i Rumunii, po drodze dołączyła do nich ekipa Brazylii. Domyślamy się, że podróżni robili wiele, by wyprawa się nie dłużyła.
14. Na mundial nie dotarli Egipcjanie. Powód? Spóźnienie na statek.
15. Na miejscu zastali organizacyjną szopkę – okazało się, że główny stadion, Centenario na stu tysięcy widzów, nie był jeszcze gotowy. Grano na mniejszych obiektach, a najważniejszy stadion oddano do użytku dopiero w połowie turnieju.
16. Futbol nie przypominał nijak dzisiejszych realiów. Najważniejszym ogniwem zwycięskiej ekipy był pucybut, Jose Leandro Andrade. Po zakończeniu “kariery” piłkarskiej wiódł w swojej piwnicy żywot pijaka. Gdy europejscy dziennikarze przylecieli zrobić o nim reportaż, był zbyt nastukany, by z nimi rozmawiać.
17. Z igrzysk olimpijskich w Paryżu Andrade wrócił nie widząc na jedno oko. Są dwie wersje, jak mogło do tego dość. Pierwsza – mógł to być efekt zderzenia z słupkiem w półfinale z Włochami. Druga – mógł to być skutek syfilisu, jakiego piłkarz się nabawił odwiedzając francuskie kluby (nie, nie piłkarskie).
18. W złotej reprezentacji Urugwaju pogrywał wówczas także inny niepełnosprawny zawodnik. Mowa o Hectorze Castro, któremu w pracy rękę odcięła piła łańcuchowa.
19. W finale pierwszego mundialu Urugwaj mierzył się z mocną Argentyną, która w pierwszej połowie zaczęła lać gospodarzy po tyłkach i zeszła z prowadzeniem 1:0. Tu i tam da się przeczytać, że Argentyńczycy mieli przestraszyć się, że po meczu zje ich 100-tysięczny tłum i odpuścili mecz dla własnego bezpieczeństwa. Zwłaszcza, że ich lider, Luis Monti, oraz jego matka otrzymywali wesołe listy, w których dobrodusznie informowano, ze w razie zwycięstwa Argentyńczyk niestety umrze. Świadkowie zdarzenia donosili, że Monti zaczął grać w piłkę jak – nie przymierzając – Miłosz Przybecki. No, tylko że biegał trochę wolniej.
20. Bonanzę urządzali także sędziowie, którzy w erze stosunkowo niewielkiego zainteresowania turniejem i braku kamer odpinali wrotki. Mecz Argentyna – Francja został zakończony 6 minut przed końcem, zupełnym przypadkiem akurat wtedy, gdy ekipa z Europy tworzyła sobie setkę.
21. Ciekawy podział kompetencji zorganizowano niejakiemu Ulisesowi Saucedo – godził podczas turnieju funkcję arbitra i… selekcjonera reprezentacji Boliwii. W meczu Argentyny z Meksykiem podyktował cztery karne, a w półfinałowym meczu Urugwajczyków przymknął oko na to, że asystę zaliczył stojący za linią policjant.
22. Niestety nie zadziałał też system VAR.
23. Nie wiemy czy celem było odrzucenie wszelkich podejrzeń, ale fakt jest faktem, że na finałowy mecz arbiter przywdział garnitur. Jak wiadomo sędzia w garniturze jest mniej mylący się.
24. Wśród Francuzów dwójka piłkarzy – Marcel Pinel i Augistine Chantrel – robiła po godzinach za dziennikarzy. Nie mieli oni jednak dobrych stosunków z innym reprezentantem – Celestinem Delmerem – bowiem nie wspominali o nim w żadnych relacjach. Sprawa wyszła po latach.
25. Oba złote mundiale Urugwajczyków były jednak tak dawno, że nie pamięta ich nawet Oscar Tabarez, 70-letni selekcjoner tej reprezentacji, który pracuje w kadrze nieprzerwanie od 2006 roku. Żaden inny selekcjoner nie pracuje dłużej, a tylko trójka trenerów prowadziła więcej meczów na poziomie reprezentacyjnym – Lars Lagerbaeck, Berti Vogts i Bora Milutinović. Tabarez ma na koncie 173 mecze.
26. Od 2006 roku powołał zaledwie 92 piłkarzy. Tylu, ile Adam Nawałka – tak bardzo na oko – po dwóch miesiącach pracy.
27. Z pracy jednak rezygnować nie zamierza i nie przeszkadza mu w niej nawet choroba Guillaina-Barrego, na którą od niedawna cierpi. Z miesiąca na miesiąc mięśnie selekcjonera będą słabły, w krytycznym stadium choroba może spowodować nawet ich paraliż i w konsekwencji śmierć. Tabarez już teraz porusza się przy pomocy specjalnego wózka.
28. Oscarowi Tabarezowi należy się z tego tytułu mega szacun.
29. Przymkniemy nawet oko na to, że jest wielkim fanatykiem Che Guevary i swoją córkę nazwał na cześć jego partnerki.
30. Tabarez powiedział na konferencji prasowej, że występ Roberta Lewandowskiego byłby truskawką na torcie. Serio. W języku hiszpańskim funkcjonuje takie określenie.
31. Tabarez niespodziewanie stał się faworytem do objęcia Schalke 04 i FC Kaiserslautern.
32. Luis Suarez dorobił się już pomnika w Salto.
33. W tym samym Salto, w którym przyszedł na świat trzy tygodnie przed Cavanim, którego poród obywał się w tym samym szpitalu.
34. Suarez oprócz kozackiego grania w piłkę lubi oczywiście gryźć.
35. I grać w siatkę (choć nie dziś – nie przyleciał do Polski).
36. Diego Godin i Jose Gimenez to kluczowe postaci najlepszej defensywy świata – Atletico Madryt.
37, Najlepszy moment z życia Godina? Chyba to, jak strzelił gola w rozstrzygającym o losach tytułu meczu z Barcą i w tym samym tygodniu dołożył trafienie w finale Ligi Mistrzów przeciwko Realowi. Przypominamy – obrońca!
38. Gimenez to z kolei dobry ananas, którego metody nie ograniczają się do krycia czy szarpania. Falcao opowiadał w mediach, że Gimenez uwielbia podczas meczu zagadywać. O to, jak się sprawuje tapicerka w jego Audi. O to, gdzie kupuje obrusy. O to, że – tak dokładnie było – wytatuuje sobie datę tego meczu, lecz nie wie, czy po hiszpańsku wrzesień to “septiember” czy “septiembre”. Podobno Falcao zaczął samemu to rozkminiać, przez co podczas bicia stałego fragmentu dwójka została w blokach, zamiast ruszyć do piłki.
39. Z kolei Gaston Silva to stary znajomy Kamila Glika – razem tworzyli blok defensywy w Torino. Choć Urugwajczyk siedział raczej na ławie.
40. Reprezentacji Urugwaju do zwycięstwa nie poprowadzi Martin Caceres. A szkoda, bo mógłby prowadzić ją tak jak swoje auto w 2013…
41. Albo 2015… (pod wpływem)
42. Albo tak, jak swoją karierę, bo nie ma wątpliwości, że coś poszło nie tak. Urugwajczyk w młodym wieku startował z pułapu Barcelony, jednak ostatecznie nigdy nie stał się topowym obrońcą na świecie. W wieku 30 lat zalicza właśnie swój 10 klub.
43. Ciekawy ananasem jest Guillermo Varela, który wybrał zrobienie sobie tatuażu zamiast gry w finale Pucharu Niemiec (tym ostatnim). Klub jasno przestrzegał go bowiem, że tatuaż może nieść za sobą niepotrzebną infekcję i na pewno będzie na niego lepszy moment. Ten jednak mimo wszystko spełnił zachciankę. Kosztowało go to występ w Pucharze Niemiec i grę w Eintrachcie Frankfurt ogólnie – z konieczności powrócił do ojczyzny.
44. Cristian Rodriguez w niecodzienny sposób celebrował awans do mundialu 2014. Zobowiązał się, że po awansie przejedzie konno 60 kilometrów, rozpoczynając w symbolicznym mieście, w którym Urugwaj ogłosił niepodległość.
45. Egidio Arevalo z pewnością zbije piątkę z Arturem Borucem. Obaj panowie zrozumieją swoje problemy z przeszłości.
46. Maxi Gomez po jednym z meczów na oczach całego stadionu dał koledze z drużyny po głowie. Dostał za to tylko trzy mecze banicji.
47. Urugwajscy piłkarze to ogólnie gorące głowy. To Urugwajczyk jako pierwszy obejrzał czerwoną kartkę na mundialu w RPA (Nicolas Lodeiro). To również Urugwajczyk jako pierwszy obejrzał czerwoną kartkę na mundialu w Brazylii (Maxi Pereira).
48. Lodeiro został bohaterem najgłupszej kontuzji w historii kraju – roztrzaskał sobie podczas kąpieli mydelniczkę na stopie. Uraz wymagał założenia szwów.
49. Największy skandal obyczajowy urugwajskiej piłki ostatnich lat? To, jak dwójka ligowców z Defensoru Sporting, Matias Malvino i Ramon Arias dała się sfotografować w towarzystwie koksu i panienek. No cóż – raczej nie oglądali wspólnie dobranocki.
50. Podczas ostatniego naszego meczu z Urugwajem – pięć lat temu – dostaliśmy po ząbkach 1-3. W tym meczu wystąpili m. in. Tomasz Kuszczak, Damien Perquis, Łukasz Trałka czy Szymon Pawłowski. Na ławce siedział Piotr Brożek. Rany, jak dawno to było.