Ze zdumieniem odkryto, że wciąż działa podkomisja sejmowa ds. przygotowań Polski do organizacji ME w piłce nożnej. Plotki sugerują, że mistrzostwa Europy już za nami, ale w sejmie plotkami się nie przejmują i planują kolejne posiedzenia. Najbliższe – 27 września. Komisja działa dalej, ma się dobrze, trzeba ściskać kciuki, by dopilnowała każdego szczegółu i by Euro 2012 okazało się organizacyjnym sukcesem.
Sprawa by była zabawna – bo równie dobrze posłowie mogliby teraz powołać komisję ds. organizacji koncertu Michaela Jacksona na lotnisku Bemowo (1996) – gdyby nie to, że każda komisja to wyciąganie pieniędzy z kieszeni podatników. O ile się nie mylimy, przewodniczący podkomisji oraz jego zastępcy pobierają dodatkowe pieniądze, przewodniczący – dokładnie kolejne 10 procent uposażenia. Jeśli pan Andrzej Biernat z Platformy Obywatelskiej faktycznie weźmie dodatkową kasę za zajmowanie się zeszłorocznym śniegiem, czyli jeśli w jakikolwiek sposób rozliczy posiedzenie z 27 września, to będziemy mogli mówić o rzeczywistym skandalu, rabunku na kieszeni podatnika.
Sprawa jest o tyle interesująca, że Biernat będzie jednym z tych, którzy zdecydują, kto zostanie nowym prezesem PZPN. Bełchatów mianował go na delegata.
AKTUALIZACJA: Biernat nie jest już przewodniczącym tej komisji, troszkę nam się dane zdezaktualizowały. Ale to nawet lepiej – teraz przewodniczącym jest Roman Kosecki (PO), kandydat na prezesa PZPN. Romku, owocnych obrad! Swoją drogą, nie wiedzieliśmy, że należysz też do „Parlamentarnej Grupy ds. Przestrzeni Kosmicznej”. Co tam słychać u Curiosity? Podsyła MMS-y?
