W środę odszedł od nas jedyny w swoim rodzaju Wojciech Łazarek. Były selekcjoner był autorem wielu niebanalnych cytatów, anegdot, powiedzonek, po których śmieją się do rozpuku nawet największe smutasy. A oto the best of jego powiedzonek.
1. O swojej formie: – Włos już dawno siwy, ale jeszcze chodzi dupcia.
2. O formie innych: – – Jak wy będziecie mieć moje lata, to będziecie o kiju srać chodzić.
3. Anegdota o schyłku pracy w Egipcie:
W Egipcie trzeba było się pilnować. Poszliśmy tam raz na malucha, a w takim upale to – wie pan – kielicha wypić i już jest telefon w głowie. Strzelamy z prezesem misia, robimy buzi-buzi, on rozanielony krzyczy:
– Wojto, Wojto!
Ja się zapomniałem i zrobiłem też buzi-buzi do jego żony. Chryste Panie… Wszyscy nagle tam od nas pouciekali. Zhańbiłem mu żonę! Nijak nie dało się ich przeprosić. Tłumaczyliśmy, że u nas to jest przyjęte za normalne, ale nie dało się go przegadać. Żona zhańbiona i koniec. Nie mogłem tego zrozumieć. W końcu nie wytrzymałem i powiedziałem mu:
– Masz jeszcze trzy, więc się bujaj naleśniku i nie pierdol.
Niemiło było już jednak do samego końca mojej pracy w Egipcie.
4. Opowieść o aligatorach w Tanzanii:
Byliśmy w Tanzanii na meczu, federacja zapewniła nam hotel pięciogwiazdkowy, tylko że bez wszystkich udogodnień. Zawodnicy mieli dietę 20 dolarów, a za skorzystanie z łazienki trzeba było zapłacić pięć. Siedzimy w hotelu, nagle przyjeżdża karetka i mówi:
– Straszna rzecz! Straszna rzecz! Chłopaków aligatory pogryzły!
Rzeczywiście straszna rzecz, jedziemy. Zamiast iść do hotelu, poszli do oddalonego o 60 metrów jeziora Wiktorii. Szkoda im było pieniędzy. Pięć dolarów to w Sudanie tydzień życia, a tu tyle trzeba było zapłacić za jedną kąpiel. Rozebrali się na plaży ze wszystkiego i weszli. Jak zaczęli spieprzać, to nawet rzeczy nie zabrali (śmiech). Całe szczęście, że nikomu nic wielkiego nic się nie stało. Problem był tylko taki, że na drugi dzień nie było w czym grać. Pokradli im te buty, które zostawili na brzegu.
5. O pracy trenera: – Niekiedy pojęcie jej przypomina całowanie tygrysa w dupę. Przyjemność żadna, a ryzyko duże.
6. O pieniądzach w starych czasach: – Moje pokolenie to biedasy. Nikt z nas nie dorobił się na piłce tyle, co przypadkowy trener za dwa-trzy miesiące pracy i rekompensatę wynikającą z zerwania dwuletniego kontraktu.
7. Znów o pieniądzach: – Nie ma takiej twierdzy, której nie zdobyłby osioł z workiem złota na szyi.
8. Do zawodników urządzających libację: – Czy pogięło? Końskie łby, czy was pojebało?!
9. O Mirosławie Trzeciaku, którego przy każdej możliwej okazji nazywał kabanosem: – Trzeciak wyskoczył do piłki jak niewyżyty kabanos.
10. O współczesnych piłkarzach: – Przychodzą na godzinkę, jaja wykąpią i tyle. Niektórzy to kąpią się przed treningiem, bo po treningu czasu nie ma.
11. Znów o współczesnych piłkarzach: – Gdy pojawi się u chłopaka zaczyn do wyniku sportowego, od razu jest przy nim tylu specjalistów, że głowa pęka jak w reklamie u Goździkowej. Taki chłopak zaczyna mieć od razu wrzody pod pachami…
12. O lidze: – Piękne stadiony. Czołówka świata. Liczba kamer na meczu, kibice, piękne stroje. I to zamazuje obraz całego poziomu. Jak pan zrobi okularki i spojrzy tylko na murawę, na te przyjęcia… No jak to tak można… To mi przypomina taką dziewczynę. Umalowana, uszminkowana, a majtki dziurawe.
13. O obozach zagranicznych: – Jak tak chcemy rozpieszczać to może jeszcze Murzynkę, żeby po jajach smyrała i wachlarzykiem robiła?
14. – Ura bura ciocia Agata.
15. – To był pojedynek gołej dupy z batem.
16. – Graliśmy tak dobrze, że moje jądra same składały się do oklasków.
17. – Gramy na typowe udo. Albo się udo, albo się nie udo.
18. O doborze zawodników (fragment książki Mateusza Migi “Sen o potędze”):
W Izraelu objął zupełnie nieznaną mu drużynę, a wkrótce przyjechał z nią na zgrupowanie do Zakopanego. W ciągu kilku dni z 40-osobowej grupy wybrał 20 zawodników.
– Wojtek, jak ty tak szybko zobaczyłeś kto się nadaje, a kto nie? – zapytał go Jerzy Kowalik.
– Synuś, to się robi tak. Ustawiłem ich w rzędzie i kazałem odliczać. Parzystych wziąłem, nieparzystych odstrzeliłem.
– A co jeśli wśród tych odstrzelonych był jakiś dobry chłopak?
Łazarek miał juz gotową odpowiedź:
– Chujowo stał.
19. O bramkarzach reprezentacji: – Mam nadzieję, że ci panowie nie są leniwcami z miejscowości Leżajsk.
20. O brakach dynamiki u zawodników: – Nie ciągniemy się jak prezerwatywa.
21. O prezerwatywach produkowanych przez sponsora Wisły: – Dobre, ale mi akurat spadają.
22. Do narzekającego zawodnika: – Jak to nie możesz? Cztery razy dziennie jesz, tylko raz trenujesz i jeszcze narzekasz?
23. Znów do narzekającego zawodnika: – Nie dasz rady, synku? Jak masz silne nogi to dasz radę, ale jak masz jakieś rabarbary, co się gną na wietrze…
24. – Kiedy ja trafiłem do futbolu, pan za przeproszeniem na księdza wołał Zorro.
25. – Reprezentacja prowadzona przez Wójcika i ta prowadzona przeze mnie ma sie jak gówno do twarożku.
26. – Trzeba być basiorem, a nie piplokiem.
27. – Jak nie ma wychowania, to się etyka z lektyką się pomyli.
28. O tym czy się piło w jego drużynach: – Cały świat pije. Tylko że odróżniają konia od słonia i Jana od dzbana.
29. Znów o alkoholu: – Jak piłkarz po meczu wychla choćby stówę i piwsko, to osłabiony organizm ma taką śmigę, że leci jak na pas startowy.
30. O uwielbieniu kibiców: – Jesteś piękny lolo jak wygrywasz, normalnie jesteś ćwok.
31. – Z budowaniem drużyny jest podobnie jak z robieniem słonia. Dużo kurzu, szumu, a efekt za dwa lata.
32. Do kelnerki podającej podczas wywiadu kawę, po złapaniu jej za rękę i głębokim spojrzeniu w oczy: – Nigdy pani tego nie zapomnę.
33. – Życie trenera jest jak tramwaj: jeden wsiada, drugi wysiada. Ja właśnie wysiadam.
Fot. FotoPyK