Natura nie znosi próżni. Pazzini nowym Pippo

redakcja

Autor:redakcja

06 września 2012, 01:02 • 4 min czytania

„To było jak oglądanie w akcji Pippo Inzaghiego”, piał z zachwytu Adriano Galliani. Porównania z legendarnym napastnikiem Milanu nie są pozbawione podstaw. Każda z trzech bramek z meczu z Bologną nosiła na sobie znamię „Pippo”. Umiejętność odnalezienia się w dobrym miejscu w odpowiednim czasie, spryt – tych rzeczy nie da się wyuczyć, z nimi trzeba się po prostu urodzić. Wywalczenie (co prawda nieco wątpliwego) rzutu karnego, wykorzystanie fatalnego błędu bramkarza oraz szczęśliwe zmienienie toru lotu piłki. Wszystkie te zagrania do niedawna fani Milanu obserwowali wyłącznie w wykonaniu Inzaghiego. Nie wymagały one wielkich umiejętności czysto piłkarskich, potrzebna był inteligencja boiskowa. W swoim premierowym występie od pierwszej minuty tymi cechami popisał się Giampaolo Pazzini.

Natura nie znosi próżni. Pazzini nowym Pippo
Reklama

„Il Pazzo” w całej karierze rozegrał dwa fantastyczne sezony – obydwa w Sampdorii, gdy podania w jego kierunku słał Antonio Cassano. Byli dosłownie sekundy od gry w Lidze Mistrzów. Pokazały one jego ogromny potencjał. Problem w tym, że na dzień dzisiejszy druga linia Milanu nie zachwyca, próżno wyszukiwać w niej urodzonego rozgrywającego, który stale zapewniałby mu szanse bramkowe. Takim piłkarzem nie jest Robinho, tak samo jak i Kevin-Prince Boateng, który nie umie odnaleźć formy. W nieodległych czasach „Ibradependencii” został z nich zdjęty ciężar kreowania gry, który na swoje barki wziął Szwed. Pomoc skupiała się głównie na zabezpieczaniu środkowej strefy boiska. Teraz, gdy Zlatan czaruje kibiców w Paryżu zawodnicy z drugiej linii nie mają już takiego komfortu. „Il Pazzo” jest zupełnie innym typem zawodnika aniżeli Ibrahimović. Ł»yje wyłącznie z podań kolegów. To również dobra informacja – Szweda często brakowało w polu karnym, gdyż opuszczał swoją pozycję na rzecz rozegrania piłki lub w wyrazie desperacji niepotrzebnie uderzał z dystansu, celując w górne rzędy San Siro. Teraz zawsze w okolicy pola karnego czyhać powinien Pazzini.

Nie oznacza to oczywiście, że nowy napastnik Milanu pod koniec sezonu będzie miał na koncie co najmniej 20 trafień. Na razie kieruje nim głód i żądza gry, chęć udowodnienia swej wartości wszystkim tym, którzy zdążyli go już skreślić, oraz przede wszystkim sobie. Kluczem do utrzymania formy jest zaufanie, jakie powierzyć może mu wyłącznie Maximiliano Allegri, na co narzekał Cassano podczas pierwszej konferencji prasowej w Interze. Nie od dziś wiadomo, że to ono jest najważniejsze dla snajpera. Z pewnością w wielu spotkaniach będzie niewidoczny i snuł się na boisku, jednak sukcesywne stawianie na niego na pewno przyniesie Milanowi wiele ważnych bramek. Obecność Pazziniego to test dla Allegriego, któremu nie zawsze najlepiej układają się relacje z podopiecznymi. Zdrowy „Il Pazzo” i tak powinien regularnie występować, niełatwo byłoby go zastąpić. Pato po raz kolejny wizytuje gabinety lekarzy, Bojan Krkić to chodząca zagadka, a M’Baye Niang ma 17 lat i szczytem jego możliwości jest gra w końcówkach spotkań.

Reklama

Nie ma nic dziwnego w tym, że najbardziej zadowolony z jego występu był Galliani. Wbrew elementarnej logice oddał Cassano, reprezentanta Włoch i najlepszego gracza pozostałego w klubie po sprzedaży Ibrahimovicia i Thiago Silvy za napastnika mającego w poprzednim sezonie ewidentny problem ze strzelaniem bramek, z niezbyt imponującym CV. Sama wymiana nie dziwi tak, jak dopłacanie jeszcze 7,5 mln euro lokalnemu rywalowi. Prędzej można było się spodziewać, że to Inter dopłaci pieniądze. Wszystko to wykonał człowiek potrafiący blokować wielomilionowe transfery tylko po to, by nieznacznie obniżyć cenę. Takie rzeczy działy się w znacznie lepszej sytuacji finansowej Milanu, gdy można było sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa na rynku transferowym. Obecnie nie ma miejsca na takie eksperymenty, ryzyko powinno być minimalizowane.

Galliani zagrał va banque – albo Pazzini się sprawdzi i po raz kolejny zostanie ogłoszony transferowym guru, wizjonerem, albo ten ruch będzie wspominany jako największa porażka w długiej karierze, poważna rysa na jego wizerunku, rzutująca najbardziej na sam klub. Pazziniemu wyraża nadzieję na to, że zdobędzie w czerwono-czarnej koszulce chociaż połowę tego co Filippo Inzaghi – w Milanie trudno o wspanialsze porównanie, lecz niesie ono ze sobą jednocześnie ogromny bagaż oczekiwań, któremu nie każdy jest w stanie podołać. Poprzeczka po pierwszych dwóch kolejkach została zawieszona bardzo wysoko. Jeśli zostanie ona utrzymana na tym poziomie, „Szaleniec” mógłby stać się kolejną gwiazdą zespołu wyrwaną z objęć największego wroga. Szlak ten w przeszłości przeczierały takie gwiazdy jak Clarence Seedorf czy Andrea Pirlo.

فUKASZ GODLEWSKI

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Anglia

Dorgu bohaterem Old Trafford w Boxing Day. Skromna wygrana

Wojciech Piela
1
Dorgu bohaterem Old Trafford w Boxing Day. Skromna wygrana
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama