O tej kolejce ekstraklasy nie będziemy opowiadać wnukom i to nie dlatego, że dopadnie nas demencja – pewnie, nie była to tak beznadziejna seria gier jak z początku sezonu, ale staniki na scenę też nie wlatywały. Odbębnione i jedziemy dalej.
Stąd brak tłoku w ekipie kozaków – nie zdarzyło się na przykład, by któryś z napastników upolował dwie sztuki, jak tydzień temu. Z przodu stawiamy więc na Robaka. Owszem, znów walnął z karnego, ale poza tym grał dobrze i ta jedenastka była ukoronowaniem dobrego występu, nie zaś wymówką na słaby. Poza tym, warto dostrzec kontekst: w ambicjonalnym starciu Robak-Bjelica górą był właśnie ten pierwszy. Marcinowi towarzyszą Cernych i Michalak. Zawodnik Jagiellonii przymierzył cudownie i choć rywale wyłożyli przed nim czerwony dywan, zbyt dużo widzieliśmy w tej lidze strzałów, które w podobnych sytuacjach lądują na parkingu. A Litwin trafił, był to jego drugi łup z rzędu i niewykluczone, że wraca na właściwie strzeleckie tory z poprzedniego sezonu. Co do Michalaka – z ręką na sercu, ilu z was poznałoby go na ulicy? Pewnie jeszcze niewielu i choć po czterech meczach nie będziemy z niego robić herosa futbolu, być może warto się nim bardziej zainteresować. Wczoraj przebojowo poczynał sobie na skrzydle, lubi (i chyba umie) dryblować, zaliczył asystę, my wybraliśmy go graczem meczu z Cracovią. Tak trzymać.
Cieszy też w kozakach obecność Loski, który kolejkę temu grał słabo, zawalił gola i był o krok od Badziewiaków. Szybko się pozbierał, bronił świetnie, wyjmując uderzenia Korta, Zwolińskiego oraz Gyurcso – Węgier nie mógł go pokonać w sytuacji sam na sam i nie potrafił też oszukać Loski przy rzucie karnym. Przy bramce na 1:2 piłkarz Górnika nie miał za wiele do powiedzenia. Był to więc świetny występ, a jeśli dodać czwartą nominację do Kozaków dla Wieteski i trzecią dla Kądziora, znów widać, jak mocny jest w tym sezonie Górnik.
W Badziewiakach z kolei dwóch piłkarzy na stromej zjeżdżalni, czyli Gyurcso i Vassiljev. Węgier w poprzednim sezonie był bardzo ważną postacią dla Pogoni, strzelił pięć goli, zaliczył 10 asyst i miał trzy kluczowe podania. Innymi słowy, wziął udział w nieco więcej niż 1/3 bramkowych akcji Portowców. Teraz, poza przebłyskami, jest cieniem samego siebie i nie ma przypadku, że po raz trzeci ląduje w tej gorszej jedenastce (rok temu nie było go tu ani razu). Pozostaje mu zbić piątkę z Vassiljevem, który w zeszłym sezonie też tych rejonów nie zwiedzał, a dziś jest tu po raz drugi. Estończyk przeciwko Arce znów wypadł słabo. Tak jak cały sezon jest apatyczny, powolny i bez błysku, tak był i w piątek. A gdy już spróbował sobie przypomnieć najlepsze chwile i zagrać trudniejsze podanie, najczęściej Piast tracił piłkę.
Gorsze oblicze pokazał też Romario Balde – jeśli przez dwie pierwsze kolejki starał się iść swoją grą choć troszeńkę w nawiązaniu do brazylijskiej legendy, to w meczu z Niecieczą wyszedł już z niego Bobo Balde, były piłkarz Celtiku, który trochę kartek złapał. Idiotyczne było to zachowanie zawodnika Lechii, faul gdzieś w środkowej strefie boiska, bardzo niebezpieczny dla zdrowia rywala. Wyleciał zasłużenie i też brawa dla Musiała, bo on czasem w takich momentach odpuszczał zawodnikom, a tym razem zachował się perfekcyjnie.
Mamy natomiast nadzieję, że w krajach gdzie dopuszcza się karę śmierci, nie transmitują ekstraklasy, bo skazani prosiliby o wykonanie wyroku przez Piątka. Zmarnować coś takiego:
Piątek… w poniedziałek…#CRAWPŁ @watch_esa pic.twitter.com/HEB4vJnvcs
— Darek Wądrzyk (@DaroWdr) 25 września 2017
To już się trzeba postarać, bo trudniej było nie trafić, niż trafić.
Fot. FotoPyk