Niesamowicie układają się losy Kamila Glika w AS Monaco. Już poprzedni sezon miał dosyć bajkowy charakter – niespodziewana detronizacja wieloletniego hegemona, Paris Saint Germain, do tego równie zaskakujący awans do półfinału Ligi Mistrzów. Obrońca ściągnięty z Torino z miejsca stał się filarem jednej z kilku najlepszych drużyn sezonu 2016/17. Nie mógł dziwić wybór UNFP, związku francuskich piłkarzy, który umieścił Glika w jedenastce sezonu.
Już wtedy polski stoper znalazł się w wyśmienitym gronie, u boku Thiago Silvy, za plecami Verrattiego, Mbappe czy Cavaniego.
Letnie okienko transferowe przyniosło sporo zmian. Co prawda zdecydowanie osłabiona została drużyna Glika, odeszli z niej m.in. Mendy, Silva, Bakayoko i wreszcie oficjalnie wypożyczony dopiero w ostatnim dniu okienka, Kylian Mbappe. Z drugiej strony jednak – sama liga francuska wykonała skok jakościowy. Transfer Neymara, wykup od samej Barcelony jednego z jej najważniejszych piłkarzy, to manifest siły, ale i awans w europejskiej hierarchii o kilka szczebelków na raz. Brazylijczyk zmieniający La Liga na Ligue 1 to bowiem potężny zastrzyk energii dla całej piłkarskiej Francji – PSG z miejsca ogłosiło szereg nowych czy renegocjowanych kontraktów reklamowych, skoczyła wartość marketingowa rozgrywek, relacje z meczów z Guingamp zaczęto oglądać pod każdą szerokością geograficzną, jedynie po to, by zobaczyć, jak Neymar radzi sobie w nowym otoczeniu i ile magii jest w stanie upchnąć w 90 minutach gry.
AS Monaco 2017/18 jest słabsze niż AS Monaco 2016/17, to raczej nie ulega wątpliwości. Ale jednocześnie Ligue 1 2017/18 to liga zupełnie inna niż Ligue 1 2016/17 i to czuć każdego weekendu, podczas którego paryski dream team wybiega na murawy.
Dlaczego o tym wspominamy? Ano dlatego, że Kamil Glik w tym osłabionym Monaco, w tej wzmocnionej lidze francuskiej, dość nieoczekiwanie zaczął odgrywać pierwsze skrzypce. Po 5 kolejkach ma tyle samo bramek, co Mario Balotelli, gra od deski do deski, w sierpniu zaś wygrał wraz ze swoim teamem wszystkie cztery mecze, w tym 6:1 z Marsylią, a więc klubem o wciąż dość wysokich ambicjach. Wtopa zdarzyła im się dopiero po przerwie na kadrę, 0;4 z Niceą, w sierpniu jednak, mimo potężnej przebudowy składu, Monaco szło łeb w łeb z PSG – a siłą rzeczy Glik łeb w łeb z najlepszymi stoperami ligi.
Jesteśmy nieobiektywni, bo to nasz rodak? Nie do końca, chyba że uznamy wspomniany UNFP, związek piłkarzy, za równie stronniczy. Dziś ogłoszono listę nominowanych do nagrody piłkarza miesiąca w sierpniu w Ligue 1. Grafika prezentuje się tak:
Jak sami widzicie – w zestawieniu jest tylko jeden obrońca, czyli już teraz można wprost napisać, że według związku francuskich piłkarzy Glik był najlepszym defensorem pierwszego miesiąca ligowych zmagań. Nie jest to jakaś opinia od czapy – Monaco straciło w sierpniu cztery gole (ale dwukrotnie były to honorowe trafienia przy wysokim prowadzeniu), a Glik poza solidnością w defensywie dołożył udział przy trzech bramkach – dwie strzelił sam, raz asystował przy trafieniu Falcao.
Wystarczyło, by trafić do pięciu najlepszych piłkarzy sierpnia wg UNFP. Z kim Polak rywalizuje w głosowaniu? Malcom z Bordeaux to nazwisko mniejszego formatu, ale już pozostała trójka to ścisły top. Nabil Fekir z Lyonu. Radamel Falcao z Monaco. Neymar z PSG. Na jednym tchnieniu z tymi magikami – reprezentant Polski. Jeden z najlepszych piłkarzy Monaco, jeden z najlepszych piłkarzy Ligue 1 w sierpniu. Brzmi naprawdę bardzo przyzwoicie i choć naprawdę nie sądzimy, by Glik wykiwał w głosowaniu Brazylijczyka rozsadzającego Francję już od pierwszego występu w barwach PSG, to samo miejsce wśród nominowanych jest gigantycznym sukcesem.
Oby pierwszym z wielu w sezonie 2017/18.