Lechia zbierała się do tego dość mozolnie, ale krok po kroku odzyskuje miano najbardziej obładowanej drugiej linii w Polsce. W kilku ostatnich dniach do biało-zielonych dołączyło bowiem dwóch nowych graczy tej formacji. Po tym jak po ogłoszeniu podpisania kontraktu z Patrykiem Lipskim, dziś Lechia obwieściła, że z FC Luzern wypożycza skrzydłowego szwajcarskiej młodzieżówki João Oliveirę.
Z założenia Oliveira wypełnić lukę po kontuzjowanym Lukasie Haraslinie. Słowaka nie zobaczymy bowiem już raczej na boisku aż do wiosny, co na skrzydłach mocno ograniczyło Piotrowi Nowakowi pole manewru. Pozostawiając go w zasadzie tylko z Peszką i Flavio. Tych z konieczności zluzować może oczywiście Stolarski czy Lewandowski, ale umówmy się – w drużynie z aspiracjami trzeba znacznie poważniejszej opcji rezerwowej, na tak istotnej w ofensywie pozycji niż przekwalifikowani z konieczności boczni obrońcy.
Odruchowo spojrzeliśmy w statystyki nowego zawodnika i – co tu dużo mówić – szału nie ma. O ile obrońców czy defensywnych pomocników trudno sprawdzać pod kątem goli i asyst, o tyle już od skrzydłowych wypada ich zwyczajnie wymagać. A z tym u Oliveiry raczej średnio. Ostatni sezon to 15 meczów w Super League i tylko 2 gole. Jedyne dwa, dodajmy, w całej karierze zawodnika w najwyższej lidze (dwa pełne sezony). Więcej strzelał i asystował w tym czasie w trzecioligowym zespole U21, ale gloryfikować najlepszy jak dotąd sezon sprzed ponad dwóch lat z 6 golami i asystą na trzecim poziomie w Szwajcarii? Czujecie sami, że to dość niepoważne.
Nie chcąc jednak bazować wyłącznie na liczbach, spytaliśmy o opinię o skrzydłowym dziennikarza szwajcarskiego Blick, Matthiasa Dubacha: – Szczerze mówiąc, zaskakuje mnie ten transfer. Oliveira nigdy nie zachwycił nikogo swoją grą w FC Luzern. Za trenera Markusa Babbela nigdy nie był nawet regularnym członkiem podstawowej jedenastki. Zresztą i w tym sezonie zagrał tylko w czwartoligowych rezerwach. To jego pierwszy transfer w karierze, od zawsze grał tylko w Luzernie, może pomoże mu on wydorośleć i przestać być postrzeganym jako „junior”.
Z jednej strony więc mowa o piłkarzu, który nie zrobił furory w średniaku FC Luzern. Z drugiej – szwajcarskiej ligi w barwach jeszcze słabszego w ostatnich sezonach od Luzerny St. Gallen nie podbił Daniel Dziwniel, który wyrasta na jednego z najlepszych zawodników niedawnego lidera, a dziś 3. w tabeli Zagłębia. Będziemy szczerzy – bazując na dotychczasowych liczbach skrzydłowego nie mamy najlepszych przeczuć odnośnie tego, czy podmianka Haraslina na Oliveirę będzie wymianą 1:1. Szczególnie gdy do porównania wrzucimy okres tuż sprzed kontuzji, gdy jeszcze w meczu z Cracovią, w którym Słowak zerwał więzadła, był koniem pociągowym całej drużyny. Ale też mając w pamięci to, jak ogórkowi na pierwszy rzut oka piłkarze potrafili w ekstraklasie namieszać… Cóż, póki nie zobaczymy go na własne oczy, jeszcze poczekamy ze stawianiem grubej krechy na Szwajcarze.
SP