Reklama

“Se firme”, czyli “podpisał”

redakcja

Autor:redakcja

05 sierpnia 2017, 10:50 • 5 min czytania 8 komentarzy

Neymar trafił na okładki wielu gazet z całego świata, a wczoraj w sali konferencyjnej na Parc des Princes pojawiły się wielkie tłumy dziennikarzy. PSG chce wykorzystać moment i bardzo intensywnie promuje transfer w mediach społecznościowych. Znajdują się tam nawet prztyczki w kierunku Barcelony. Potwierdzając podpisanie kontraktu z Neymarem, paryżanie napisali w podpisie: „Se firme”, czyli „Podpisał”, co jest odniesieniem do tweeta Gerarda Pique o treści „Se queda” („Zostaje”) sprzed kilku dni. – Nie ma mowy o żadnej wendecie – zapewnił wczoraj z uśmiechem Nasser Al-Khelaifi, prezes PSG – czytamy w “Przeglądzie Sportowym”.

“Se firme”, czyli “podpisał”

FAKT

Czytamy rozmowę Michała Treli z Janem Muchą. Nie o Termalice, a głównie o Legii, z którą dzisiaj się zmierzy.

Od roku patrzyłem na Legię uważniej, bo moi bliscy przyjaciele decydują o drużynie. Aleksandar Vuković to mów dobry kolega, z trenerem Jackiem Magierą też grałem. Artura Jędrzejczyka wspólnie wypromowaliśmy. Cieszę się, że znów tu jestem. Polska zawsze była w moim sercu. Tu rozpocząłem karierę i tu sporo przeżyłem – kończy Mucha.

l

Reklama

“Fakt” zapowiada Superpuchar Niemiec i upatruje faworyta w Borussii Dortmund. Albo raczej – nie upatruje faworyta w Bayernie Monachium.

Sezon dopiero się rozpoczyna, a Bayern już jest pod presją. Mistrzowie Niemiec kiepsko grali w sparingach, gładko przegrywając z Milanem, Liverpoolem czy Napoli. Wyraźnie są bez formy. Robertowi Lewandowskiemu (29. l) mecze o Superpuchar Niemiec nie leżą już od dawna. Z sześciu starć o to trofeum, aż cztery przegrał, a ostatniego gola strzelił pięć lat temu.

GAZETA WYBORCZA

Tutaj trafiamy na jeden piłkarski temat. O sytuacji Bjelicy po odpadnięciu z pucharów pisze Radosław Nawrot.

– Niczego się nie boję. Prezes Rutkowski może mnie zwolnić w każdym momencie – mówił po remisie z Utrechtem i odpadnięciu z Ligi Europy trener Nenad Bjelica. Ale nikt nie ma takiego zamiaru. Lech Poznań w czwartek pożegnał się z europejskimi pucharami meczem walki i zaangażowania. Kibice oklaskiwali zespół. – Jestem bardzo dumny z mojej drużyny. Tak dumny nie byłem nigdy w swojej karierze trenerskiej – przyznawał po meczu Bjelica.

A jednak: Chorwat w ciągu ostatnich miesięcy nie zdołał awansować do fazy grupowej Ligi Europu, w finale Pucharu Polski przegrał z Arką Gdynia, a w ekstraklasie zając trzecie miejsce. Stąd jego nerwowa odpowiedź na pytanie o to, czy zespół, skoro już gra ładnie, wreszcie wygra ważną rywalizację.

Reklama

Pytanie istotne. Z powodu braku awansu Lech stracił około 3 mln euro. Do tego trzeba doliczyć pieniądze, które można zarobić na wynikach w fazie grupowej – 360 tys. euro za wygraną i 120 tys. euro za remis. Nie licząc dochodów z dnia meczowego, czyli biletów, pamiątek itd.

lech

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka:

ok

O tym… kto odpadł ładniej z pucharów pisze Piotr Wołosik.

Jestem gotowy postawić butelkę dobrego trunku, jeśli ktoś logicznie wyjaśni, dlaczego nie tak znowu mała grupa kibiców uważa, że jesteśmy klubową potęgą, a Kazachowie, Azerowie czy Macedończycy to piłkarscy analfabeci. Owszem, opakowanie ekstraklasy mamy ładniejsze, o co dba telewizja, stadiony – w większości niczego sobie, z frekwencją różnie bywa, ale nie jest źle. Brakuje drobiazgu, wyników w przedsionku Europy. Dlatego pora w końcu zdać sobie sprawę, że nasza liga to, jak mawia Wojciech Łazarek, „panna, która ma ładnie pomalowane usta, ale w dziurawych majtkach chodzi”. Dziury zobaczyliśmy w środę i czwartek.

Życząc Legii, bo tak mam – w pucharach kibicuję polskim zespołom – awansu, chciałbym wierzyć, że koszmar, w którym ponownie wystrzelają nas jak kaczki, nieprędko się powtórzy. Niestety, sam nie bardzo w to wierzę… Przez rok posprzeczamy się, kto piękniej wylądował na deskach, pogadamy o konieczności wprowadzenia szwajcarskiego systemu szkolenia, budowaniu boisk, tworzenia akademii, a za 11 miesięcy nasi pucharowicze znowu trafią na Azerów, czy Kazachów. No i część kibiców pośmieje się z tak zwanego przez nich piłkarskiego trzeciego świata nie zauważając, że sami jesteśmy… No, wiadomo, gdzie.

wol

Szczegółowo opisane jest przywitanie Neymara w Paryżu.

Paryż poczuł wczoraj magię futbolu. Po ulicach miasta tłumy osób chodziły w koszulkach PSG, od samego rana ustawiały się gigantyczne kolejki do klubowego sklepu po nowiutkie i kosztujące 140 euro koszulki z nazwiskiem Neymara, ale prawdziwy szał rozpoczął się o 15.45, gdy Brazylijczyk w otoczeniu armii ochroniarzy wyszedł do kibiców, a pod stadionem Parc des Princes odpalono race. Do środka już jednak fanów nie wpuszczono, prezentacja odbyła się tylko w obecności mediów. – Jestem nieprawdopodobnie szczęśliwy. Paryż to cudowne miasto i nie mogę nawet opisać swoich uczuć – przyznał 25-latek na późniejszej konferencji prasowej.

 – Mieszkam w Paryżu już wiele lat i czegoś takiego nigdy nie widziałem – mówi w rozmowie z „PS” Jonathan Johnson, korespondent amerykańskiej telewizji ESPN w stolicy Francji. – Przychodziło tu wielu świetnych graczy, ale Neymar jest z nich najlepszy i budzi największe podekscytowanie. Nawet Zlatan Ibrahimović nie może się z nim równać. To, co się dzieje, to prawdziwe szaleństwo! – opowiada Johnson. Jeden z kibiców, który stał w kolejce do sklepu PSG po koszulkę Brazylijczyka, przyznawał: – Musiałem tu być. To historyczny dzień. Będę o nim opowiadał dzieciom.
ney
“PS” pisze też o zainteresowaniu Akhisar Belediyesporu Tarasem Romanczukiem.
Choć pomocnik od pewnego czasu nie ukrywa, że chciałby spróbować sił w silniejszej i bogatszej lidze, jego ewentualne odejście nieco komplikuje jeszcze świeży ruch transferowy białostoczan – sprzedaż grającego na tej samej pozycji co Romanczuk Jacka Góralskiego. Reprezentant Polski trafił za 1,5 miliona euro do bułgarskiego Łudogorca Razgrad. Czy Jagiellonia może zdecydować się na puszczenie w świat drugiego z defensywnych pomocników, właściwie od początku swojej przygody w Białymstoku nieschodzącego poniżej przyzwoitego poziomu? Co prawda wciąż bardzo dobrze spisuje się trzeci, najbardziej doświadczony – kapitan jagiellończyków Rafał Grzyb, lecz jeśli zabrakłoby Romanczuka, następni w kolejce do grania na tej pozycji obok Grzyba to 22–letni Dawid Szymonowicz i jego równolatek Damian Szymański. Obaj z niewielkim doświadczeniem w ekstraklasie. Nie jest jednak wykluczone, że właściciele wicemistrza Polski nie pogardzą dobrą ofertą za Romanczuka, a następnie ruszą na zakupy. W piłce nie ma transferów niemożliwych. Jeśli Turcy będą uparci w swoim dążeniu i nie pożałują miliona euro, cel mogą osiągnąć.

Najnowsze

Komentarze

8 komentarzy

Loading...