Hiszpan Yeray Alvarez raczej nie zostałby gwiazdą młodzieżowych mistrzostw Europy, które w piątek wystartują na polskich boiskach. Co prawda selekcjoner Albert Celades znalazł dla środkowego obrońcy Athletiku Bilbao miejsce w kadrze na turniej, ale wydaje się, że Jorge Mere ze Sportingu Gijon i Jesus Vallejo z Realu Madryt (ostatnio wypożyczony do Eintrachtu Frankfurt) prawdopodobnie mieliby u niego minimalnie większe szanse na grę. Jednak zanim rozegrał się ostatni akt tej rywalizacji, dla jednego z jej uczestników stała się ona chyba najmniej istotną rzeczą na świecie. Kilka dni przed Euro okazało się, że Yeray będzie musiał zmierzyć się z innym, zdecydowanie groźniejszym przeciwnikiem.
Nie na murawie i w świetle reflektorów, a w lekarskich gabinetach i zaciszu szpitalnej sali. Rak jąder. Niezbędna będzie chemioterapia, więc 22-latek opuścił już zgrupowanie i natychmiast udał się na leczenie.
Dramat? Oczywiście, że tak. Ale to nie pierwsza jego odsłona. 23 grudnia poprzedniego roku Yeray usłyszał tę samą diagnozę. Do operacji doszło już kilka dni później. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że utalentowany obrońca wszelkie problemy ma już za sobą. – Wbrew pozorom nie było łatwo. Słyszysz “rak” i w twojej głowie pojawia się milion myśli, w tym te najgorsze scenariusze, pomimo tego, że nie znasz wszystkich szczegółów choroby. Teraz jestem jednak bardzo szczęśliwy. Wygląda na to, że wszystko ułożyło się dobrze. Nie boję się absolutnie niczego – mówił hiszpańskim mediom piłkarz, a wszystkie kolejne wydarzenia potwierdzały wersję o szczęśliwym zakończeniu.
Na początku roku klub oznajmił, że jego zawodnik nie potrzebuje pełnego leczenia. Już 12 stycznia Yeray wrócił do zajęć, pięć dni później zaczął pracować razem z drużyną i po chwili lekarze nie widzieli przeciwwskazań, by Ernesto Valverde znów korzystał z jego usług. Po raz pierwszy na ławce Yeray usiadł nieco ponad miesiąc po operacji. Po raz pierwszy na murawę wybiegł w spotkaniu z FC Barceloną, 4 lutego. Akurat ten mecz Baskowie wysoko przegrali, ale w pozostałej części sezonu Alvarez prezentował się na tyle dobrze, że zasłużył na miano jednego z odkryć i na miejsce w młodzieżowej kadrze, w której wcześniej nie występował. Ba. Na początku czerwca Julen Lopetegui dowołał go na zgrupowanie pierwszej reprezentacji, w czasie którego przesiedział na ławce towarzyski mecz z Kolumbią.
– Kiedy wydaje ci się, że już leży na ziemi, on wstaje i znowu uderza, ale spokojnie, wygram tę walkę z pomocą ludzi, którzy mnie wspierają. Jeśli muszę znowu go pokonać, zrobię to i podniosę się z tego nawet tysiąc razy – to krótkie oświadczenie piłkarza z wczoraj. Wypada tylko życzyć, by nie tysięczna, a druga zwycięska walka była tą ostatnią.