Polska Piłka, czyli co słychać w związkowym pisemku

redakcja

Autor:redakcja

21 grudnia 2011, 15:39 • 4 min czytania

Chyba musimy zacząć regularnie zaglądać do magazynu „Polska Piłka”, wydawanego przez PZPN. Bo kiedy już PZPN się za coś bierze – efekt jest zawsze komiczny. W najnowszym numerze znajdujemy…

Polska Piłka, czyli co słychać w związkowym pisemku
Reklama

WYWIAD Z GRZEGORZEM LATO, który stwierdza…

Olbrzymim i znaczącym sukcesem naszego związku jest wyróżnienie w konkursie UEFA MARKETING AWARDS specjalną nagrodą JURY AWARDS za osiągnięcia marketingowe w 2011 roku. PZPN był nominowany w dwóch kategoriach: zmiana identyfikacji wizualnej (w kategorii Best National Association Brand Strategy and Implementation) oraz Oficjalny Klub Kibica Reprezentacji (w kategorii Best Loyalty Programme). Ale jakoś, chociaż zapewne przeoczyłem, nie widziałem, ani nie czytałem, żeby w kraju wywołało to większe
zainteresowanie i odbiło się jakimś szerszym echem? Mylę się?

Myli się, szanowny prezes. Odbiło się to bardzo szerokim echem. Mianowicie – zostało powszechnie wyśmiane. Jeszcze wam nie dosyć drwin? Wolelibyście więcej?


TEKST PIOTRA GOفOSA
, w którym zachwala wprowadzenie obierek kosztem godła na koszulki kadry, ale dodaje, że ten jego genialny zamysł został niesprawiedliwie odebrany.

Z tego powodu PZPN musi liczyć się wkraju ze szczególnie krytycznym, a chwilami nawet rażąco nieobiektywnym stosunkiem do swoich działań ze strony mediów, kibiców i polityków. W takiej atmosferze żadne, nawet najlepsze rozwiązania nie mają szans na w pełni obiektywną ocenę, akceptację i skuteczne wdrożenie.

Nam się zdaje, że najlepsze rozwiązania jednak miałyby szanse. A najgorsze – cóż… PZPN zdaje się być jednak obrażony na kibiców, których małe kibicowskie główki nie pojęły, jakim wspaniałym zamysłem było usunięcie godła. Pod jednym z tekstów znajdujemy post scriptum: Przeciwko Bośni i Hercegowinie zawodnicy reprezentacji Polski zagrali w takich koszulkach, jakich żądali „oburzeni patrioci”. W efekcie mamy dwa orły (a nie orzełki), co jest ewenementem na skalę światową. Słodkie, co? Możemy jednak podpowiedzieć PZPN-owi proste rozwiązanie. Wystarczy usunąć obierki, a „ewenementu na skalę światową” już nie będzie…

Reklama


SERIĘ ARTYKUفÓW NA TEMAT TAŚM PRAWDY.
W ani jednym nikt nie zająknął się, co na tych taśmach nagrano. Natomiast na kolejnych stronach rozsmarowywani są ci, którzy nagrywali (zły Kulikowski) i rozpowszechniali (zły Greń). Niestety, w całej akcji maczają palce dziennikarze – Jerzy Cierpiatka, Maciej Polkowski i Adam Godlewski. Godlewski, redaktor naczelny „Piłki Nożnej”, ubolewa, że nagrania ujrzały światło dzienne, ponieważ negatywnie wpływają na wizerunek piłki. Asekuruje się jednak: Aby była pełna jasność – nie jestem zwolennikiem zamiatania brudów pod dywan. Jeśli rzeczywiście były dowody czy nawet tylko podejrzenia, które mogły zainteresować policję albo prokuraturę, to właśnie tam powinny się znaleźć. Bez komedii w mediach, bez nieco zawstydzającego show w telewizjach, które przestało interesować wydawców mniej więcej po trzech dniach, bez festiwalu żenady.

Hmm, „Piłki Nożnej” nie czytamy, ale mamy nadzieję, że troszczący się o dobro piłki redaktor G. nie puścił ani słowa na temat taśm? W przeciwnym razie otarłby się bardzo mocno o hipokryzję.

A dalej Godlewski (jako dziennikarz, bardzo brzydko się starzeje) zaczyna robić dobrze związkowym działaczom: Pewnie PZPN nie jest idealnie zarządzany, jest fatalnie promowany, ostatnie pomysły marketingowe może nie były nietrafione, ale na pewno źle sprzedane, trudno jednak odebrać ludziom z piłkarskiej federacji, że to dzięki nim Polska zorganizuje finały mistrzostw Europy. Ł»e to dzięki nim – choć już bardziej pośrednio – powstały w kraju wspaniałe stadiony, których zaczyna zazdrościć cały świat.

Z kolei Cierpiatkę wyjątkowo bulwersuje, że ktoś kogoś nagrał: Obywatel Greń Kazimierz znów strzela. Niedoszły zbawca polskiego futbolu i zarazem podkarpacki bonza do tej pory używał ślepaków. Kto wie, może teraz zastąpił je nabojami dum-dum? Czas pokaże, ile są warte taśmy nagrane przez Kulikowskiego Grzegorza. Natomiast już teraz można jego metodę przypisać konkretnej epoce w dziejach PRL. Kryła się w mrokach stalinizmu, ale tego akurat obu panom uświadamiać nie trzeba.

Naszym zdaniem w czasach stalinizmu nikt nikogo nie nagrywał, z przyczyn technicznych. Jednak zawsze nas śmieszy lament w stylu: – Może i nagranie są przeciwko mnie, ale jaką świnią trzeba być, żeby mnie nagrać!

Całą „Polską Piłkę” można pobrać w formie pliku pdf z oficjalnej strony PZPN. Zachęcamy. Warto rzucić też okiem na felieton Jerzego Engela o tym, że Michał Probierz w Salonikach z dobrym skutkiem wprowadza rozwiązania, których nauczył się w szkole trenerów PZPN.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama