Uwielbiamy studio TVP. To naprawdę karkołomna sztuka: zmieścić w trzydzieści sekund opinie dwóch, trzech ekspertów. Dziś pomyśleliśmy sobie, że może to absolutnie celowe. Na TVP Sport dowiedzieliśmy się, co może się stać, gdy ekspert Telewizji Polskiej dostaje trochę więcej czasu. Na jedynce czy dwójce Marcin Żewłakow nie miałby okazji do zaliczenia tak głupiej wpadki.
Marcin Żewłakow nie występuje ani w Studiu Plaża, ani w studiu na dachu Fabryki Wedla. Jest ekspertem, w dodatku jednym z częściej wybieranych do robienia dość istotnych meczów. Kto powie, że staje się powoli twarzą futbolu tej stacji, przesadzi, ale nie zmienia to faktu, że bywa regularnie i to w ważnych rolach. Dobrze więc, by taki ekspert był w swoich słowach nad wyraz wiarygodny.
Niestety było tak:
O, matko! Większych bzdur nie słyszałem. Ta wypowiedź przebiła nawet talent Mielcarskiego…https://t.co/9fSvbDWM2D
— Arbiter Café (@h_demboveac) 9 czerwca 2017
Tak, Mercado jest na spalonym przy wrzutce:
Nie ma to jednak ŻADNEGO znaczenia. W tej akcji – wrzutce – nie bierze czynnego udziału, to robi Otamendi. Mercado włącza się do niej później, gdy już może, gdy jest to w pełni “legalne”. Nie ma kontrowersji. Przynajmniej dopóki FIFA nie zmieni reguł, by takiego Mercado uznać za biorącego udział w akcji, bo np. angażuje uwagę innego obrońcy. Obawiamy się jednak, że prędko się to nie stanie.
Zdajemy sobie sprawę, że Marcin Żewłakow nie dziwił się na antenie jak to możliwe, że sędzia po trzech rogach nie podyktował karnego. Ale od eksperta mamy prawo wymagać, by nie dał się zagiąć – w gruncie rzeczy – z elementarnej wiedzy.