Reklama

Przed nami siedem finałów Ligi Mistrzów

redakcja

Autor:redakcja

26 kwietnia 2017, 08:09 • 8 min czytania 18 komentarzy

– Czeka nas trudna walka, ani jedno spotkanie nie będzie łatwe. Przed nami siedem finałów Ligi Mistrzów. Liga zrobiła się ciekawsza, cytując klasyka. Zrobiło się po europejsku, nie ma zdecydowanego faworyta, wszystko może się rozstrzygnąć nawet w ostatniej kolejce. To trochę nasza wina, bo na początku sezonu daliśmy „ciała”. Pogubiliśmy punkty, pozwoliliśmy rywalom uciec w tabeli. Później cały czas musieliśmy gonić, sami sobie narobiliśmy kłopotów. Graliśmy poniżej oczekiwań i o to mamy do siebie pretensje – mówi w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Arkadiusz Malarz.

Przed nami siedem finałów Ligi Mistrzów

FAKT

Niedawno byśmy w to nie uwierzyli, dziś się pod tym podpisujemy. Wiosną oglądamy na boisku profesora Macieja Wilusza. Lech z Wiluszem na boisku zdobywał wiosną średnio 2,8 pkt na mecz, bez niego – zaledwie 0,8 pkt/mecz.

Piłkarze Lecha na kołnierzykach koszulek mają litery NSNP, oznaczające „Nigdy się nie poddawaj”. Idealnie to hasło pasuje do Macieja Wilusza (29 l.), który zimą szykował się do odejścia z klubu.

– Chciałbym, żeby Maciek został z nami – mówi jednak teraz trener Nenad Bjelica (46 l.)

Reklama

Kontrakt obrońcy wygasa w czerwcu, ale na pewno dojdzie do rozmów w sprawie jego przedłużenia. Nic dziwnego, bo wiosną doświadczony piłkarz jest jednym z wygranych w Kolejorzy. Zasłużył nawet na określenie Profesor, bo złapał świetną formę i jego interwencje są bardzo pewne.

Zrzut ekranu 2017-04-26 o 07.17.27

Cillian Sheridan uważa, że nigdzie nie miał takiego wejścia smoka, jak w Jagiellonii.

– Tak dobrze nie było chyba nigdy. Nieźle zaczynałem w Kilmarnock (cztery gole w trzech meczach – przyp.red.), ale tam nie najlepiej się skończyło. Może teraz wynika to z tego, że przeszedłem w trakcie sezonu. Na Cyprze cały czas grałem. Czułem i czuję się dobrze pod względem fizycznym. Jestem pewny siebie, a dla piłkarza to bardzo ważne. Jestem najbardziej wysuniętym graczem i to lubię. Czuję się komfortowo – podkreśla były gracz m.in. Celticu Glasgow i APOEL Nikozja.

GAZETA WYBORCZA

W „Wyborczej” dziś piłki nożnej brak. Lecimy dalej.

Reklama

SUPER EXPRESS

Przed Robertem Lewandowskim bardzo ważny tydzień. Liczy na gola z Borussią i czeka na narodziny dziecka.

“Nowy tydzień, nowe wyzwania” – napisał na Instagramie Lewandowski, a kibice od razu odczytali dodatkowy podtekst tych słów. Lewandowscy jednak do ostatnich chwil przed rozwiązaniem starają się żyć normalnie – ostatnio wyszli ze znajomymi na kolację, Ania wciąż jest aktywna w mediach społecznościowych.

Termin porodu wypadł w najtrudniejszym piłkarsko dla Lewandowskiego czasie. Ledwie tydzień temu walczył w Lidze Mistrzów z Realem Madryt, a dziś w Monachium znów stanie naprzeciw byłych kolegów z Borussii Dortmund (półfinał Pucharu Niemiec, bez rewanżu). Do tej pory Robert grał z Borussią 10 razy i strzelił siedem goli.

Zrzut ekranu 2017-04-26 o 07.21.45

Dawid Kort dostał tort. Za dwa gole strzelone Lechii.

Trener Kazimierz Moskal (50 l.), jak trzeba, to pogoni piłkarzy do pracy, jak trzeba – pochwali, a nawet wynagrodzi …tortem. Obdarzył nim Dawida Korta (22 l.) za dwa gole strzelone Lechii Gdańsk, co pomogło Pogoni awansować do grupy mistrzowskiej.

Pomysł z tortem dla Korta wyszedł od “Super Expressu”. – Chyba się szarpnę na ten tort dla Dawida – zadeklarował Moskal i słowa dotrzymał. Wczoraj w szatni wręczył Kortowi okazały tort bezowy.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2017-04-26 o 07.42.40

Aby spełnić marzenie o wygraniu Champions League, Lewandowski musi odejść z Bayernu.

Pod koniec zeszłego roku Lewandowski związał się obowiązującym jeszcze przez cztery lata kontraktem z Bayernem. Dla Bawarczyków Polak jest niesprzedawalny. Są bogatym klubem, który stać na to, by odrzucić absolutnie każdą ofertę. A jako że na rynku nie widać odpowiedniego kandydata na następcę Polaka, myśląc o spełnieniu sportowych ambicji klubu, nie sprzedadzą go za żadne pieniądze. W tych okolicznościach jedyne, co mogłoby doprowadzić do transferu, to wyraźna wola Lewego, który owszem, czasem – zwłaszcza ustami swoich menedżerów – przebąkuje, że chciałby kiedyś zagrać w Hiszpanii, ale nigdy nie zaznaczył wyraźnie, że rozważa odejście z Bayernu. To aktualnie jedno z najlepszych miejsc do grania w piłkę na świecie. Pytanie, czy dla Lewandowskiego najlepsze. Jeśli Polak wypełni kontrakt w Bayernie, w bawarskim klubie będzie grał do 33. roku życia. Później może być już ciężko o transfer do czołowego klubu świata. Dlatego przed Lewandowskim najważniejsze lata w karierze, które rozstrzygną, czy pozostanie legendą Bundesligi, czy piłkarzem, który także na arenie międzynarodowej przestanie kręcić się wokół szczytu, a wreszcie na niego wejdzie.

Z racji narodowości, Lewandowski ma małe szanse na trofea reprezentacyjne. W Bayernie raczej nie sięgnie tez po laury indywidualne. Choć w Monachium grało wielu wybitnych piłkarzy, od 36 lat żaden z nich nie zdobył Złotej Piłki.

Zrzut ekranu 2017-04-26 o 07.42.55

Dziś w półfinale krajowego pucharu Monaco gra z PSG, ale Glik może zacząć na ławce.

Pytanie, czy Polak dziś zagra. Trener Monaco Leonardo Jardim oznajmił bowiem, że planuje oszczędzić kilku podstawowych zawodników. – Nie mam wyjścia, musimy rotować składem – powiedział Portugalczyk.

Ogranicza go jednak nieco regulamin Pucharu Francji. Klub musi wystawić co najmniej siedmiu zawodników, którzy wystąpili w jednym z dwóch ostatnich spotkań.

Newcastle pod wodzą Rafy Beniteza wraca do Premier League.

Zeszłoroczna degradacja sprawiła, że szkoleniowiec musiał przebudować zespół z St James’ Park. Oczywiście kilka gwiazd nie miało zamiaru terminować niżej niż Premier League, więc zdecydowały się odejść – Georginio Wijnaldum wylądował w Liverpoolu, Moussa Sissoko w Tottenhamie, a Andros Townsend w Crystal Palace. Ale pieniądze jakie udało się zyskać ze sprzedaży, bardzo mądrze wydano. W sumie do klubu trafił aż jedenastu zawodników, ale Benitez może być szczególnie zadowolony z namówienia dwóch. Matt Ritchie (Bournemouth) i Dwight Gayle (Crystal Palace) w poprzednim sezonie grali w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale perspektywa współpracy z utytułowanym menedżerem (plus pewnie wyższe pensje) przekonały ich, że warto zrobić krok w tył. Ryzyko się opłaciło, bo obaj strzelając w sumie 34 gole w znacznym stopniu przyczynili się do awansu.

Zrzut ekranu 2017-04-26 o 07.43.03

Wychowanek Jagiellonii Bartłomiej Żynel wygrał UEFA Youth League z Salzburgiem.

Manchester City, PSG, Atletico Madryt, Barcelona, Benfica – drogi na skróty nie było. Takich rywali pokonywał austriacki zespół w drodze po tytuł najlepszej drużyny do lat 19 w Europie.

– Nie jesteśmy przypadkowymi zwycięzcami. Historia zna przykłady, gdy mniejsze zespoły pokonywały faworytów, ale grały bardzo defensywnie. My byliśmy wierni swojej filozofii i w większości meczów dominowaliśmy. Nazwy nas nie wystraszyły, bo znamy swoją wartość. UEFA po każdym meczu podaje statystyki, które potwierdzają, że przeważaliśmy. Może tylko Atletico sprawiło nam poważne problemy – opowiada Żynel.

Ze wszystkich bramkarzy w całych rozgrywkach wychowanek Jagiellonii ma najlepsze statystyki. W ośmiu meczach wpuścił tylko cztery gole, w tym dwa w turnieju finałowym. W połowie meczów Żynel miał czyste konto.

Arkadiusz Malarz w rozmowie z Robertem Błońskim ocenia terminarz Legii i fakt, że w tym roku walka o tytuł to juz nie wyścig dwóch koni.

Gotowi na mecze o wszystko?
Bezapelacyjnie. Czeka nas trudna walka, ani jedno spotkanie nie będzie łatwe. Przed nami siedem finałów Ligi Mistrzów.

Na początek Wisła Kraków – czy terminarz jest korzystny dla Legii? Czeka was wyjazd do Białegostoku, do Warszawy przyjadą Lech i Lechia.
Znam układ spotkań, ale on nie ma znaczenia. Nie zastanawiam się, czy jest dobry, czy zły. Mamy patrzeć na siebie. Jeśli wygramy wszystkie spotkania, a taki jest cel, będziemy mistrzami. Nie patrzymy w tabelę albo terminarz, liczy się Legia. Wisła to silny przeciwnik, ale w ósemce dostarczycieli punktów nie ma. Na mecze z nami każdy zespół spina się podwójnie. Z innymi przeciwnikami w głowie jest większe rozluźnienie, na Legię motywacja zawsze jest podwójna, ale… to dobrze. W takich okolicznościach łatwiej się nam gra i lepiej smakują zwycięstwa.

Czy dla Legii jest korzystne, że – w przeciwieństwie do ubiegłych lat – o tytuł walczy więcej niż dwa zespoły?
Liga zrobiła się ciekawsza, cytując klasyka. Zrobiło się po europejsku, nie ma zdecydowanego faworyta, wszystko może się rozstrzygnąć nawet w ostatniej kolejce. To trochę nasza wina, bo na początku sezonu daliśmy „ciała”. Pogubiliśmy punkty, pozwoliliśmy rywalom uciec w tabeli. Później cały czas musieliśmy gonić, sami sobie narobiliśmy kłopotów. Graliśmy poniżej oczekiwań i o to mamy do siebie pretensje. Ale to już historia, dogoniliśmy lidera, jesteśmy pewni umiejętności i wierzymy w mistrzostwo dla Legii.

Zrzut ekranu 2017-04-26 o 07.43.12

Ruch przyjmuje kolejny cios – Norymberga domaga się 500 tysięcy euro ze sprzedaży Stępińskiego. Niemiecki klub wygrał sprawę w UEFA.

– Mieliśmy zapłacić Norymberdze 500 tysięcy euro i musimy to uregulować, bo klub wcześniej tego nie zrobił. Niemcy oddali sprawę do sądu przy UEFA i przegraliśmy proces, czyli doszły jeszcze koszty sądowe plus kara, którą może nałożyć europejska federacja. Jestem w kontakcie z niemieckim klubem i udało się osiągnąć wstępne porozumienie. Jeśli wpłacimy zaliczkę w wysokości pięćdziesięciu tysięcy euro, pozostałą część możemy uregulować do końca czerwca. Wtedy Norymberga całkowicie wycofa się z roszczeń w stosunku do klubu i wycofa sprawę z UEFA, co może uchronić klub przed dodatkowymi sankcjami – tłumaczy prezes Janusz Paterman, który w marcu, gdy został szefem Niebieskich, wcielił w życie plan oszczędnościowy.

Bramkarz MKS Kluczbork, a wcześniej GKS-u Katowice, Pogoni Szczecin i Chemika, Krystian Rudnicki wygrywa walkę z anemią aplastyczną.

Krystian Rudnicki nie boi się dosadnych słów. Znalazł się krok od śmierci. Z jego chorobą żyje się maksymalnie trzy lata. Z pomocą pospieszono od razu. Przeszczep szpiku kostnego został wykonany 1 grudnia ubiegłego roku. Komórki macierzyste zostały pobrane od najmłodszej siostry. – Bardzo to przeżywała, bo chciała uratować mi życie. Bez jej pomocy za jakiś czas po prostu bym umarł – mówi twardym głosem.

Anemia aplastyczna to niewydolność szpiku kostnego, który nie produkuje wystarczającej liczby krwinek i płytek krwi. Po zdiagnozowaniu pierwszych objawów w marcu 2016 roku bramkarz MKS Kluczbork przez dwa tygodnie czekał na wyrok. – Mówili mi, że to może być albo białaczka, albo inny nowotwór. Szczęście w nieszczęściu, że to była anemia aplastyczna, a nie coś gorszego – 23-latek zawiesza głos, a następnie gorzko się uśmiecha. – Moje życie zmieniło się o 180 stopni. Byłem świadomy, że po prostu walczę o życie.

Zrzut ekranu 2017-04-26 o 07.43.34

Najnowsze

Komentarze

18 komentarzy

Loading...