Abdou Traore celuje w tytuł króla strzelców ekstaklasy: – Muszę strzelić w jakimś meczu dwa, trzy gole…

redakcja

Autor:redakcja

04 maja 2011, 23:43 • 5 min czytania

Nosi najbardziej pospolite nazwisko w całej Afryce. Taki Kowalski „Czarnego Lądu”. Kiedyś umieszczano go w rankingach najlepiej rokujących piłkarzy świata, ale dziś mu do nich daleko. Ostatnio jest trochę rozchwiany. I piłkarsko, i emocjonalnie. Od czasu do czasu puszczają mu nerwy, więc za karę wychowuje gdańskie dzieci. W międzyczasie Abdou Traore chce jeszcze strzelić kilka goli, by w swoim debiutanckim sezonie zostać królem strzelców Ekstraklasy.
Pojawił się w sierpniu. Miesiąc później odebrał statuetkę dla najlepszego piłkarza miesiąca. Rywalom szybko włączyła się lampka – „ten gość może mieć pojęcie o piłce”. Już przy pierwszym kontakcie pokazał nam, czego najszybciej nauczył się w Polsce. – Kurwa! Veeery, very long trip – rzucił, zapytany po prostu, jak minęła podróż. Charakterystyczny. Dziwna fryzura, lekki irokez, słuchawki w uszach. Podręcznikowa wersja „spotkania z Afryką”.

Abdou Traore celuje w tytuł króla strzelców ekstaklasy: – Muszę strzelić w jakimś meczu dwa, trzy gole…
Reklama

Niedawno ktoś obliczył, że Traore przyczynił się do połowy goli strzelonych w tym sezonie przez Lechię. Z braku konkurencji, niedługo stanie się najskuteczniejszym obcokrajowcem w jej historii. Szybko został ulubieńcem kibiców, choć nie da się go tylko chwalić. Najkrócej mówiąc, brakuje regularności. – Mam za sobą ciężki okres. Musiałem pozbierać się po śmierci ojca. Kiedyś robił wszystko, żebym nie został piłkarzem, ale teraz postaram się udowodnić, że może być ze mnie dumny – mówi dziś Abdou Razack Traore.

W ten sam sposób tłumaczy wszystkie niedawne afery. Kary, szarpaniny z rywalami, gesty w kierunku kibiców. Nerwy ostatnio puszczają mu trochę za szybko.

Reklama

OBY TO NIE BYفY OSTATNIE DERBY

– W niedzielę piłkarze Arki też chcieli to wykorzystać. Prowokowali, faulowali. Sama walka, nikt nie próbował normalnej gry. To nie był mecz piłki nożnej – narzeka. Choć sam trochę „dokładał do pieca”.

Mogłeś zobaczyć czerwień przynajmniej dwa razy. Choćby po przepychance z Brumą.
– Nie zgadzam się. To on próbował oszukać sędziego. Udawał, że go uderzyłem, a ja go ledwo dotknąłem. Nie musiał od razu kłaść się na murawę. Wiedział, że jeżeli mnie sprowokuje, Arka może grać w przewadze i będzie jej łatwiej.

Ok, tylko go drasnąłeś, ale chyba nie przypadkiem? Podobnie Moretto. Wcześniej sam symulowałeś faul.
– W telewizji nie widać początku akcji, kiedy faulował mnie Noll. Nie miałem piłki, chciałem ruszyć, a on mnie powstrzymał. Wtedy przybiegł bramkarz i krzyczał, żebym przestał udawać. Byłem wkurzony…

Przynajmniej super finiszowaliście. Jeśli Arce zabraknie dwóch punktów do utrzymania, będzie wiedzieć, gdzie je straciła…
– Przed meczem remis nas nie zadowalał, ale w tych okolicznościach wypada się tylko cieszyć. Nie poddaliśmy się, kibice to docenili. A Arka… Mam nadzieję, że jeszcze powalczy. Nie chciałbym, żeby to były ostatnie derby.

Ciekawi jesteśmy, ilu kibicom Lechii się tym naraził. Tłumaczenie „symulki” też do końca nie przekonuje. Traore trochę za często dostaje ataku furii na boisku. Poza nim prowadzi spokojne życie. Ściągnął do Polski żonę i córkę. Klub wynajął mu mieszkanie w jednym bloku z kilkoma lechistami. Mówi, że nikomu nie chce się narażać. – Mam nauczkę po tym, co kilka lat temu spotkało mnie w Abidżanie. Zrobiłem się bardziej ostrożny – opowiada. I jak słuchamy jego historii, musimy przyznać mu rację… Najadł się sporo strachu. Podczas spotkania w afrykańskiej szkółce piłkarskiej kilku uzbrojonych gości przystawiło mu pistolet do głowy. Zagrozili śmiercią, jeśli nie odda zegarka i wszystkich pieniędzy. Trudno się dziwić, że zrobił, co chcieli.

GOLE DLA LECHII I BURKINA FASO

W Wybrzeżu Kości Słoniowej mieszka szóstka jego rodzeństwa. Abdou odwiedza ich dwa razy do roku. Choć zapowiada się, że wkrótce może robić to częściej. W marcu zadebiutował w reprezentacji… Burkina Faso.

– Kiedyś byłem na miesięcznym „campie” z kadrą Wybrzeża. Poznałem Drogbę, Eboue, Kolo Toure, ale nie zagrałem żadnego meczu. Mam podwójne obywatelstwo. Gdy dostałem powołanie z Burkina Faso, powiedziałem sobie: „Ok, czekałem rok, dwa. Nie chcieli mnie. Skoro jest szansa, trzeba ją wykorzystać”. Czas płynie. Nie mam problemu, że nie jest to moja pierwsza ojczyzna. Wygraliśmy z Namibią, kibice dobrze mnie przyjęli. Cieszę się, że się zdecydowałem – tłumaczy.

Nie udziela odpowiedzi, która nie kończyłaby się deklaracją. Jak poważnie traktuje Lechię, jakie są jej cele, co chce osiągnąć… Myśli o atakowaniu pozycji lidera klasyfikacji strzelców. W końcu, jaki by ten król nie był, tytuł ktoś musi zdobyć. Być najlepszym wśród słabych to też jakaś sztuka. – Siedzi mi to w głowie, nie ukrywam. Czasem mam okazje, by strzelić dwa, trzy gole w jednym meczu. Gdy w końcu mi to wyjdzie, mogę być pierwszy… Póki co, zarząd sponsorującej Lechię grupy „Lotos” wybrał go najlepszym piłkarzem klubu. Traore dostał nawet mały gratis. Zegarek marki Jacques Lemans.

„ALLAH DROGĘ WSKAŁ»E”

Media ruszyły już z lawiną spekulacji, co stanie się z nim po sezonie. Zmieni klub czy zostanie? Jeśli zmieni, to na jaki? Atmosferę podkręca menedżer, opowiadając o zapytaniach z Francji i Niemiec. Traore ma w tym temacie specyficzną filozofię. Wyjątkowo… religijną. „Dziękuję Allahowi za to zwycięstwo”, „Jeśli kochasz Boga i jego proroka, nie wstydź się ich”. Takie teksty to standard nawet na jego facebookowym profilu.

– Grałem w Norwegii, grałem w Maroku. Mogłem wyjechać do Emiratów Arabskich. Zobaczymy, co będzie dalej. Nie wiem, gdzie będę za pół roku. Wierzę w Boga i w to, że on da mi szansę – mówi. W taki sposób tłumaczy nawet to, dlaczego przed rokiem nie trafił do Wisły Kraków. Chciał odejść z Rosenborga. Dwa razy bezskutecznie rozmawiał z działaczami. W międzyczasie wykręcił kilka numerów i po pół roku znalazł się na czarnej liście. Wreszcie po promocji opchnięto go do Lechii. Ot i cała tajemnica.

O Gdańsku mówi tylko dobrze. Drużyna dobra, kibice fanatyczni. Jakiś pokazany fuck? Kilka tygodni temu kosztował Traore dziesięć tysięcy złotych oraz pięćdziesiąt godzin nieodpłatnej pracy.

Jak idzie odbywanie kary? – pytamy.
– Właśnie zacząłem spotkania z dziećmi. Jedno trwa półtorej godziny, czasem dwie. Pokazuję im piłkarskie ćwiczenia albo po prostu spędzam z nimi czas. Nie mam z tym problemu. Kibiców już przeprosiłem. Zareagowałem zbyt nerwowo. Po prostu to nie był pierwszy raz.

W Norwegii poszedłeś krok dalej. Uderzyłeś rywala z byka, jak kiedyś Zidane.
– W obecności trenera zaczął wyzywać mnie od „czarnuchów”. Ale to przeszłość. Chcę o tym zapomnieć. Gramy w piłkę i kolor skóry nie ma tu żadnego znaczenia. Biały czy czarny, co za różnica?

PAWEف MUZYKA

Najnowsze

Inne kraje

Selekcjoner uderza w FIFA i kluby: „Europa chce zmienić naszą historię”

redakcja
1
Selekcjoner uderza w FIFA i kluby: „Europa chce zmienić naszą historię”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama