Reklama

Chelsea wykłada się w Teatrze Marzeń, więc marzenia Kogutów o tytule nabierają kształtów

redakcja

Autor:redakcja

16 kwietnia 2017, 19:49 • 3 min czytania 11 komentarzy

Nie ma wątpliwości, że cała rodzina Tottenhamu nadal wierzy w mistrzostwo, ale też zadanie stoi przed nimi niezwykle trudne – przed tym weekendem mieli do lidera siedem oczek straty, odrobić to przy tak mocnej Chelsea, byłoby podobnym poziomem sensacji, co wzięcie tytułu przez Leicester rok temu. Skoro więc Pochettino i spółka chcieli swoje marzenia zobaczyć w bardziej wyraźnych kształtach, musieli wyjątkowo przywdziać czerwone barwy, usiąść przed telewizorami i trzymać kciuki za United. Co się okazało: drużyna Mourinho dzisiaj ich nie zawiodła, zagrała naprawdę wyśmienicie i sprawa tytułu jest rzeczywiście otwarta.

Chelsea wykłada się w Teatrze Marzeń, więc marzenia Kogutów o tytule nabierają kształtów

Pierwszy rzut oka na składy jednak tego nie zapowiadał, bo wyglądało, że The Special One nieco odpuszcza, brakowało Mychitariana, Ibrahimovicia, Martiala, Young dostał opaskę kapitana, na lewej obronie znów biegał Darmian. Pochettino widząc to, pewnie przeżegnał się nogą, jedną i drugą, ale Mourinho nie pierwszy raz oszukał wielu, bo jego plan wypalił. Najzwyczajniej w świecie. United wyglądało naprawdę świetnie, zupełnie nie jak drużyna, która ma najwięcej meczów w nogach ze wszystkich angielskich drużyn. Była w tym pasja, dynamika, walka, zaciętość, zupełnie jakby Czerwone Diabły walczyły o mistrzostwo dla siebie, a nie o szanse na tytuł dla Tottenhamu.

Kluczowe okazały się pierwsze minuty obu połówek, to wtedy Manchester nacierał najmocniej i to właśnie wtedy dwukrotnie udało się zaskoczyć Chelsea. Najpierw podanie Herrery wykorzystał Rashford, który uderzył niezwykle inteligentnie – puścił piłkę w lekki kozioł, by ta w bezpiecznej odległości minęła Begovicia. Druga bramka to z kolei festiwal błędów Chelsea, najpierw Kante źle przyjął piłkę, zabrał mu ją Young, dograł do niepilnowanego Herrery, ten uderzył i po rykoszecie od Zoumy futbolówka po raz drugi wpadła do siatki.

Mówiąc o tych golach trzeba wspomnieć jeden moment – rękę Herrery przed jego podaniem do Rashforda.

Reklama

Sędzia mógł to gwizdnąć, ale też nie może być teraz tak, że Chelsea całe swoje zło zwali na arbitra. Nie, bo po pierwsze arbiter oszczędził im Costę, pozwalając mu dokończyć spotkanie tylko z jedną żółtą kartka – napastnika znów opętały demony i powinien z boiska wylecieć, kiedy najpierw popchnął Bailly’ego w okolice słupka, a potem w parterze zaatakował Rojo. Po drugie zaś, to nie była ta sama Chelsea, która w pewnym momencie zmiotła krajową konkurencję z drogi. The Blues grali dziś nudno i wolno, schematycznie, nie było w tym żadnego polotu, zupełnie jakby to oni mieli w nogach wszystkie spotkania rozegrane w tym sezonie przez United.

W efekcie nie oddali ani jednego celnego strzału! Dla drużyny, która w trzydziestu kolejkach tylko dwukrotnie nie znalazła drogi do bramki rywala, wynik to raz, że dramatyczny,  a dwa, w ogóle niespodziewany.

Czerwone Diabły grały swoje, co jakiś czas próbując jeszcze bardziej pognębić The Blues. Brakowało skuteczności, bo bywało, że Young czy Lingard kopali na wiwat, ale przecież dwie bramki im ostatecznie wpadły, przy zerze po stronie strat i to się liczy. Mourinho wziął mały rewanż, Pochettino może spojrzeć z nieco większym optymizmem w przyszłość. Sześć kolejek, cztery punkty, tutaj jeszcze będą spore emocje.

Manchester United – Chelsea 2:0

Rashford 7′, Herrera 49′

Reklama

Najnowsze

Anglia

Anglia

Świetna wiadomość dla fanów Manchesteru City. Guardiola przedłużył swój kontrakt!

Bartosz Lodko
0
Świetna wiadomość dla fanów Manchesteru City. Guardiola przedłużył swój kontrakt!

Komentarze

11 komentarzy

Loading...