Mecz dwóch ósmoligowców, Legii i Widzewa, zakończył się wynikiem 1:0. Nudą wiało tak bardzo, że lepiej było obejrzeć powtórkę ślubu księcia Williama i księżnej Kate – tam nawet przy ołtarzu było więcej akcji, niż na murawie przy Łazienkowskiej. Jedyny gol padł tylko dlatego, że w drugiej połowie bramkarz Maciej Mielcarz – nie mający nic do roboty – postanowił pójść na spacer. No i właśnie wtedy, jak na złość, do opuszczonej bramki piłkę skierował Alejandro Cabral. Taktyka Widzewa pod tytułem „bronimy się, aż nam strzelą” oraz „atakujemy, kiedy już nam strzelą” została zrealizowana w stu procentach.
Gdyby ten mecz miał odbyć się na pustym, zaniedbanym stadionie, bez tej całej otoczki, bez kolorowych flag, śpiewów, Dody oraz Kazimierza Marcinkiewicza i Isabel na trybunach, to gwarantujemy: nie wytrwalibyście nawet dwóch minut. Szukanie na niebie spadających gwiazd było ciekawszym sposobem na piątkowy wieczór, a już gra na laptopie w „sapera” – istne szaleństwo.
Ł»enująco zaprezentowali się wszyscy, problem mamy tylko z oceną Mielcarza, bo akurat jak miał interweniować, to odmówił i zszedł z bramki. To zejście Wojtek Kowalczyk ocenił na 0 i nie dał się przekonać, że skala 1-10 noty 0 nie obejmuje. W ogóle „Kowal” wystawić dość specyficzne oceny, bo wkurzył się, że obejrzał takiego gniota, podczas gdy w telewizji było kilka filmów. – Teraz tylko czekam, aż kibice Legii i Widzewa ogłoszą zgodę, bo z tego co widziałem, to piłkarze już ją mają. Pościskali się, poklepali, podali sobie milion razy ręce, poprzepraszali, na koniec jeszcze raz uściskali, pożegnali i po meczu. Tylko w piłkę nie zagrali – stwierdził.
Z Mielcarzem to w ogóle ciekawa sprawa, bo gołym okiem widać, że ten wielki kloc wpuszcza wszystko, co ma wpuścić, a nawet więcej (przed tygodniem też się popisał), natomiast nigdy zespołu nie ratuje. Wydawało nam się, że wszyscy to widzą, ale jednak łódzki klub zimą podpisał z tym bramkarzem klocem kontrakt na następne pięć lat, co oznacza – drodzy kibice Widzewa – że następne pięć lat macie z głowy. Mielcarz ma tę zaletę, że jest wielki, szeroki i wolno się rusza, co oznacza, że łatwo go trafić piłką, ale z reguły napastnicy strzelają jednak nie w niego, tylko obok.
Ale dobra, nie Mielcarz był bohaterem meczu na Legii i nie on był antybohaterem, po prostu tak nam się zebrało na napisanie kilku słów o nim, bo nas od dość dawna irytuje, a jak się dowiedzieliśmy, że będzie nas irytował jeszcze pięć lat, to się przeżegnaliśmy nogą. Ogólnie rzecz biorąc, na boisku widzieliśmy prawie samych ogórków i to z obu stron. Za Sernasa jeszcze zimą były jakieś oferty, nawet całkiem intratne, ale teraz jedyną ofertę może dostać z Młodej Ekstraklasy. Grzelczak jak wszedł na boisko to po raz kolejny zaprezentował, jaki ma pomysł na minięcie przeciwnika. Otóż Grzelczak ZAWSZE popycha obrońcę, potem sędzia ZAWSZE odgwizduje faul, a Grzelczak ZAWSZE jest zaskoczony. Chłopcze, spróbuj coś w swojej grze zmienić, bo na love parade nie gwiżdże się tak często jak w chwilach, gdy ty jesteś na murawie.
W Legii – wiadomo. Rybus to dziś zawodnik na dolne rejony II ligi wschodniej, przydatność Manu już sprecyzowaliśmy (nadaje się na mopa), Jędrzejczyk powinien zawiesić buty na kołku po sparingu z Arsenalem, nazwisko Gola (dla niekumatych – Gol) to chyba jakaś autoironia, a Borysiuk to materiał na ligowca, ale jak już swoje odbębni w jakiejś szkółce piłkarskiej.
W drugim dzisiejszym meczu Lech Poznań przegrał w Lubinie z Zagłębiem 0:1, a ładnego gola po ładnej akcji strzelił nie-wiadomo-ilu-letni Traore. Wydarzeniem meczu była kontuzja arbitra Marcina Borskiego – podobno już nawet jego własne ścięgno nie mogło patrzeć na poziom sędziowania i postanowiło się zbuntować.
Meczu „Kolejorza” nie oglądaliśmy, więc nie będziemy się wymądrzać (oglądał Andrzej Juskowiak i wystawił noty), ale po wyniku wnosimy, że czeka nas fantastyczny finał Pucharu Polski. Gdyby w Bydgoszczy zorganizować mały turniej z udziałem Legii, Lecha i Zawiszy, postawilibyśmy na ten ostatni zespół.
Legia Warszawa – Widzew Łódź 1:0 (oceniał Wojciech Kowalczyk)
LEGIA: Wojciech Skaba 1 – Artur Jędrzejczyk 1, Dickson Choto 1 (46 Marcin Komorowski 1), Iñaki Astiz 1, Jakub Wawrzyniak 2 – Manú 1, Janusz Gol 1 (56 Alejandro Cabral 1), Ariel Borysiuk 1, Miroslav Radović 1, Maciej Rybus 1 (63 Michał Kucharczyk 1) – Michal HubnÃk 1.
WIDZEW: Maciej Mielcarz 0 – Adrian Budka 1, Sebastian Madera 1, Jarosław Bieniuk 2, Wojciech Szymanek 1 – Przemysław Oziębała 1 (77 Damian Radowicz), Mindaugas Panka 1, Łukasz Broź 1, Préjuce Nakoulma 1 (59 Krzysztof Ostrowski 1) – Darvydas Ł ernas 1, Nika Dzalamidze 1 (79 Piotr Grzelczak).
Zagłębie Lubin – Lech Poznań 1:0 (oceniał Andrzej Juskowiak)
ZAGŁÄ˜BIE: Bojan Isailović 6 – Bartosz Rymaniak 6, Csaba Horváth 6, Sergio Reina 6, Przemysław Kocot 6 (84 Fernando Dinis) – David Abwo 6, Damian Dąbrowski 5, Łukasz Hanzel 5, Dawid Plizga 6, Amer Osmanagić 5 (71 Szymon Pawłowski 5) – Mouhamadou Traoré 7.
LECH: Krzysztof Kotorowski 5 – Grzegorz Wojtkowiak 5 (86 Vojo Ubiparip), Bartosz Bosacki 5, Hubert Wołąkiewicz 5, Luis HenrÃquez 5 – Jacek Kiełb 5 (73 Siergiej Kriwiec 5), Rafał Murawski 6, Dimitrije Injac 5, Semir Ł tilić 5, Bartosz Ślusarski 5 (63 Jakub Wilk 5) – Artjoms Rudنevs 5.