Jak podają francuskie media, Grzegorz Krychowiak trafił na listę transferową PSG, co oznacza mniej więcej tyle, że jego przygoda w Paryżu dobiega końca. Rzecz jasna zanosiło się na to od dawna, bo – było nie było – od jakiegoś czasu mamy już kwiecień, a defensywny pomocnik ma na liczniku ledwie 119 boiskowych minut w tym roku. I paradoksalnie informacja o wystawieniu na listę transferową może być dobra, bo nikt nie będzie udawać, że Grzesiek ma jeszcze we Francji o co walczyć. Innymi słowy, ani zawodnik, ani klub nie będą więcej tracić czasu na tę niezbyt owocną współpracę.
Rzecz jasna do transferu jeszcze daleka droga, bo najpierw musi znaleźć się chętny, który będzie w stanie przedstawić wystarczająco atrakcyjną ofertę zarówno klubowi, jak i zawodnikowi. Ważne jednak, że taka jest najprawdopodobniej decyzja klubu, i że nie będziemy słyszeć, iż piłkarz potrzebuje czasu, a trener i zarząd wciąż w niego wierzą. Bo to mogłoby skutkować kolejnym zmarnowanym sezonem, i to tym kluczowym, przed Mistrzostwami Świata w Rosji. A tak reakcja na brak gry będzie stosunkowo szybka, co może wyjść piłkarzowi wyłącznie na dobre.
Przede wszystkim pamiętajmy, że Krychowiak to w naszej skali naprawdę świetny piłkarz i absolutnie kluczowe ogniwo dla reprezentacji Polski. Wiadomo, wybór PSG był nietrafiony, ale nie tylko z powodu zbyt wysokiego poziomu piłkarskiego, ale przede wszystkim sposobu gry francuskiego potentata. Nie zmienia to jednak faktu, że w poprzednich rozgrywkach Polak niejednokrotnie udowadniał, że przy innej taktyce i w swoim szczycie formy jest w stanie toczyć walkę jak równy z równym z największymi gwiazdami światowej piłki. Tak jak, daleko nie szukając, z Niemcami na Euro 2016 czy przeciwko najlepszym z najlepszych w Primera Division.
W barwach PSG Krychowiak rozegrał we wszystkich rozgrywkach 1025 minut i, w kontekście rzekomego wystawienia go na liście transferowej, trudno przypuszczać, by do końca sezonu miał ten wynik znacząco poprawić. Ale i tak dramatu nie ma, zwłaszcza że – poza małymi problemami zdrowotnymi – Grzesiek cały czas pozostaje w treningu. Innymi słowy, i tak ma znacznie lepszą pozycję wyjściową, niż piłkarze, którzy długo pauzują chociażby z powodu kontuzji. Poza tym nawet w samej reprezentacji jest też wiele pozytywnych przykładów piłkarzy, którzy – grając mniej niż Krychowiak w PSG – weszli w kolejny sezon w nowym klubie z przytupem.
Chociażby Łukasz Teodorczyk, który zalicza zdecydowanie najlepszy okres w karierze tuż po tym, jak w barwach Dynama przez cały sezon rozegrał 637 minut. Albo Arkadiusz Milik, który przed swoim pierwszym sezonem w Ajaksie – gdzie dopiero wypłynął na szerokie wody – w Augsburgu zaliczył ledwie 659 minut. Ponadto 1025 minut Krychowiaka wcale nie wygląda jakoś strasznie blado w kontekście pierwszego sezonu Lewandowskiego w Niemczech (1983 minut) czy zeszłego sezonu w wykonaniu Grosickiego (1732 minut) – a przecież tamte rozgrywki w ich wykonaniu pamiętamy dziś jako dobre. Z pewnością Krychowiak ma więc jakąś bazę, na której może zbudować formę pod kolejne rozgrywki.
I tego Grześkowi życzymy, a także, żeby tym razem wybrał mądrzej. Z naszej perspektywy pocieszający jest fakt, że tak, jak Krychowiakowi nie leży styl PSG, tak idealnie wpasowuje się w sposób grania reprezentacji Polski (zwłaszcza na wielkich turniejach). Jeżeli więc Grzesiek tylko znajdzie sobie odpowiednie miejsce do grania, w środku pola ponownie możemy mieć ścianę nie do przebicia.