Jagiellonia Białystok walczyła jak mogła, pokazała naprawdę dobrą piłkę, a przy okazji – co trzeba przyznać – miała mega farta, bo dwa razy Marcin Burkhardt kopnął z 30 metrów w maliny i dwa razy piłka odbiła się od obrońcy i dwa razy wpadła do siatki. Leciała w lewo, a poleciała… w prawo. Ale co tam – szczęściu trzeba pomóc, a “Jaga” pomogła na tyle, że przynajmniej Burkhardt miał okazję sobie kopnąć z przygotowanych pozycji. Dlatego fart fartem, ale należą się piłkarzom z Białegostoku brawa – ogólnie fajnie to wyglądało, a remis polskiego zespołu w pucharach to sensacja.
Niestety, po wiejsku zachował się trener Michał Probierz oraz jakiś jego gruby pomocnik, co chciał się przepychać z ławką rezerwową rywali (patrząc na gabaryty, miał szansę przepchnąć cały stadion). Ostatecznie obaj panowie zostali wyrzuceni z boiska/ławek i mecz oglądali z jakiegoś ciemnego tunelu. To, co Probierzowi uchodzi w polskiej lidze, czyli tanie cwaniakowanie i sędziowanie zamiast sędziów, w pucharach jest karalne. Do tego dodajmy kibiców Jagiellonii, którzy wypracowali dla klubu kary rzędu – strzelamy – 30 tysięcy franków szwajcarskich.
Sędzia, do którego pretensje miał Probierz, podpadł chyba tym, że – dziwny jakiś – trenera Jagiellonii się nie słuchał. Karny mógł być, mogło go nie być, stykowa sytuacja, nie jakiś szwindel – obrońca przegłówkował w bok pola karnego, w stronę piłki ruszył napastnik Arisu. Jeden z graczy “Jagi” wystawił łokieć, powalił przeciwnika – gwizdek. Tyle. Ł»adna wielka filozofia. Gdyby arbiter faktycznie chciał na siłę przepchnął Aris do następnej rundy, to w ostatniej minucie – przy “śmierdzącym” wyniku 2:2 – nie podyktowałby rzutu wolnego tuż zza pola karnego dla Jagiellonii.
Warto też podkreślić dzielną postawę Ruchu Chorzów. “Niebiescy” w Wiedniu bronili się przez całe cztery minuty. Niestety, w czwartej pękli, potem moment nieuwagi i zrobiło się 3:0. Ale to początkowe 240 sekund bez straty gola pokazało – w polskiej piłce jest potencjał!
PS Do tych, którzy pytają, dlaczego nie piszemy o greckiej dziczy – bo ten portal nie zajmuje się greckim futbolem. Wiadomo, że część tamtejszych fanów to zwierzęta, ale i tak nie namówicie nas, byśmy pochwalali zachowanie kibiców Jagiellonii. Czasy, kiedy jaraliśmy się, że ktoś komuś ukradł flagę, bezpowrotnie minęły.
PS 2 I jeszcze dla tych, którzy twierdzą, że ten tekst jest nieobiektywny. Otóż jest obiektywny – Jagiellonia zagrała zaskakująco dobrze, miała szczęście przy golach, a Probierz narobił siary. Sorry, że nie ulegamy nastrojom i nie podniecamy się na maksa każdym meczem, w którym Polakom uda się nie przegrać.