Dziś zaczynamy traktować Polonię jako zespół, który może namieszać w naszej pierdołowatej ekstraklasie. Do tej pory czegoś nam tam brakowało, a Euzebiusza Smolarka traktowaliśmy jak piłkarza, który zostanie rzucony sam przeciw wszystkim i ostatecznie sobie nie poradzi. Ale z Arturem Sobiechem… Możecie nas wziąć za wariatów, ale mamy wrażenie, że ci piłkarze idealnie do siebie pasują i że będzie to ulepszona wersja ataku Sobiech – Niedzielan.
Po prostu nie było dotąd w Polonii piłkarza, który potrafi zagrać świetną, prostopadłą piłkę. Sobiech “to” ma. Jest to zawodnik, którego nie należy oceniać tylko przez pryzmat zachowania pod bramką, bo najwięcej dobrego robi te kilkanaście/kilkadziesiąt metrów wcześniej – kiedy podejmuje decyzje wpływające na to, jak dalej toczy się akcja. Ze wszystkich napastników w polskiej lidze, najwięcej myśli i ma ten instykt, dzięki któremu podejmuje dobre decyzje. To znaczy – jak trzeba podać, to poda. Jak na lewo, to na lewo. Jak ma uderzyć, to uderzy. To go różni od całej rzeszy zawodników, którzy – jak to mawiają trenerzy – mają “odwrotną filozofię”. I niby sporo potrafią, ale przyjdzie co do czego, to bramkarz broni. Mieli walić dołem, walnęli górą. Miał być lob, próbowali między nogami. Tego wyuczyć się nie da. I to chyba cecha ważniejsza niż umiejętności same w sobie.
Wraz ze sprowadzeniem Sobiecha zwiększyły się więc szanse Euzebiusza Smolarka, by naprawdę w naszej lidze zaistnieć. To jest napastnik, który ewidentnie żyje z podań i teraz ma szanse je dostać.
Zwariowaliśmy, co?
JAK DŁUGO TRZEBA CIĘ NAMAWIAĆ,
BYŚ WZIÄ„Ł TE DARMOWE 50 DOLARÓW?!
PO PROSTU KLIKNIJ