Taki wniosek się nasuwa, skoro już wiadomo, że:
– Legia go chce (to pewne)
– Piłkarz chce grać w Legii (to wiemy)
– Arka nie ma nic do gadania, przez klauzulę odstępnego
Prawdopodobnie jedynym, co teraz mogłoby zablokować przejście Tshibamby do Legii byłby nagły zwrot w sprawie Dawida Nowaka – czyli piłkarz musiałby stwierdzić, że chce grać na Łazienkowskiej, a Bełchatów musiałby zdecydowanie obniżyć swoje żądania (z 800 tysięcy euro). Nie jest tajemnicą, że Legia złożyła Nowakowi bardzo dobrą ofertę kontraktu indywidualnego, trochę tylko gorszą niż Polonia. Drugi potencjalny “szlaban” – niespodziewana, lepsza oferta dla piłkarza Arki. Ale na to wszystko się nie zanosi.
Tak czy siak, gratulujemy po raz kolejny Andrzejowi Czyżniewskiemu, dyrektorowi sportowemu gdyńskiego klubu – widać, że jeśli ktoś zna się na robocie i umie odróżnić piłkarza słabego od dobrego, to nawet bez wielkich pieniędzy znajdzie perełkę (chłopak wiosną strzelił pięć goli, które w zasadzie sam sobie wypracowywał). “Czyżyk” przez długi czas sprowadzał zawodników do Lecha Poznań, teraz wynalazł Tshibambę gdzieś w drugiej lidze holenderskiej. I właśnie tacy faceci jak Czyżniewski, jak Dowhań powinni należeć do najlepiej zarabiających w polskiej lidze. Bo zajmują się czymś innym niż kopaniem w aut i wkurzaniem ludzi.
PS Podobny do Adebayora, co? A nie, faktycznie – do Willa Smitha! Ktoś nam chodził po głowie i nie wiedzieliśmy do końca, kto.