W dzisiejszym „Dzienniku” wywiad ze Zbigniewem Bońkiem. Oto fragment, który dotyczy reprezentacji Polski…
– Po ostatnim meczu z Hiszpanią można powiedzieć, że chyba dobrze że na ten mundial nie jedziemy.
– Niestety, nie pasujemy do tego towarzystwa. Nawet nie chodzi o to, że przegraliśmy 0:6. Przegrać wysoko zawsze można. Gorzej, że my nie jesteśmy przygotowani mentalnie, aby rywalizować z piłkarskim światem. Jakiś rezerwowy młody piłkarz – Centowski czy Cetnarski, nie pamiętam – mówi podniecony w telewizji, że ta Hiszpania to inny świat, inna rzeczywistość. 22-letni chłopak z dużego europejskiego kraju, który marzy o karierze… Ja się w takim razie pytam: jaki jest sens inwestowania w takich zawodników? Po tym blamażu nie byli nawet źli, tylko rzucili się do Hiszpanów po koszulki.
– Dziwi się pan? To młodzi ludzie, którzy mierzyli się ze swoimi idolami.
– Nie żartujmy. Ci Hiszpanie to ich rówieśnicy. Tacy sami ludzie z Unii Europejskiej, z podobnie dużego kraju. Jak miałem 22 lata, to grałem na mundialu. Lubański w tym wieku był już stary, bo grał na najwyższym poziomie od 16. roku życia. Nasi obecni piłkarze nie mogą zrozumieć, że ten zawód jest inny niż wszystkie. Nie można go uprawiać wiecznie. Oni przede wszystkim myślą o tym, aby doprowadzić swój kontrakt w klubie do końca i później patrzeć, kto da więcej. A najgorsze jest to, że więcej dostają.
– Ma pan pretensje do właścicieli klubów, że im dużo płacą? Przecież to piłkarski rynek reguluje ceny.
Ale nasz futbolowy rynek jest chory. Jak słyszę, że panowie Cupiał, Wojciechowski, Walter czy Solorz, czyli właściciele najbogatszych polskich klubów, zabijają się o jakiegoś Nowaka i chcą za niego płacić miliony, a później go widzę w meczu kadry i jest beznadziejny, to znaczy, że coś tu jest nie tak. Pieniądze z praw telewizyjnych, bogatsze kluby, nowe stadiony, zainteresowanie mediów – to wszystko w Polsce nie ma wpływu na poprawienie poziomu piłkarzy. Jest wręcz przeciwnie, bo szkolenie leży, a świat nam ucieka. Takie baty jak z Hiszpanią będziemy dostawać coraz częściej. Spójrzmy na to, co się stało w środę w meczu naszej młodzieżówki. Przegrała z Luksemburgiem! No ludzie! W moich czasach, ale i później, ogrywaliśmy ich po 8:0 bezpośrednio po wyjściu z bankietu.
– Nie wierzy pan w trenera Franciszka Smudę? Ł»e zdoła w ciągu dwóch lat do Euro 2012 sklecić zespół?
– Kibicuję mu i wspieram, ale jestem pełen obaw. Po meczu w Murcji Smuda powiedział, że jest zbulwersowany. Ale nie grą swoich wybrańców, tylko tym, że TVP zaoszczędziła i nie wysłała tam komentatorów. Pytam: Franek, co cię to obchodzi? Zajmij się drużyną. To jest twój prawdziwy problem.