Reklama

Nowak będzie drugim Gargułą?

redakcja

Autor:redakcja

10 czerwca 2010, 23:56 • 2 min czytania 0 komentarzy

W Bełchatowie nie uczą się na błędach – bo i nie mają okazji. Ilekroć jakiś prezes nabierze wiedzy, jak trzeba się poruszać po polskiej piłce, to zostaje zwalniany. W jego miejsce przychodzi żółtodziób i popełnia te same błędy.
Pamiętacie sprawę Łukasza Garguły? Miał pójść do Wisły Kraków, ale Bełchatów uparł się, że go nie sprzeda. Pół roku przed wygaśnięciem kontraktu zawodnik podpisał więc umowę z “Białą Gwiazdą”, a potem doznał urazu. GKS nie miał ani piłkarza, ani pieniędzy. Tylko dołożył do interesu, bo Garguła zarabiał nieludzkie pieniądze i wziął jeszcze kilka pensji.

Teraz mamy powtórkę z rozrywki. Za pół roku kończy się kontrakt Dawida Nowaka. Klub jednak krzyczy za niego 800 tysięcy euro i ani eurocenta mniej. Tymczasem 1 lipca (za trzy tygodnie) piłkarz będzie mógł podpisać kontrakt z przyszłym pracodawcą, ważny od rundy wiosennej. Odejdzie najpóźniej w lutym, a Bełchatów nie dostanie nic. Można zakładać, że zamiast kasy dla klubu, będzie kasa dla piłkarza – pewnie z 250 tysięcy euro. Dla takiej kwoty warto czekać.

Wszyscy potrafią liczyć pieniądze, więc Bełchatów tych 800 tysięcy euro nie dostanie. Kluby też wolą zaczekać pół roku i przynajmniej pół miliona euro zaoszczędzić. Piłkarz chętnie zaczeka. A GKS? Tak to jest, kiedy ktoś wydaje publiczne, “wirtualne” pieniądze. Publiczne, czyli niczyje.

Coś czujemy, że 1 lipca sytuacja się nagle zmieni – Nowak podpisze z kimś kontrakt, a potem powie działaczom Bełchatowa: – No, to macie teraz naprawdę ostatnią okazję, by cokolwiek wam skapnęło…

Aha, rozśmieszył nas nowy trener Bełchatowa Maciej Bartoszek. O Nowaku powiedział tak: – Polonia nie jest dobrym kierunkiem dla niego. Gdyby to był zespół grający w europejskich pucharach, być może przekonywałbym go, żeby podpisał tam kontrakt. A tak…

Reklama

Drogi panie Macieju, Dawid Nowak musiałby być życiowym idiotą, żeby przy wyborze klubu sugerować się tym, kto aktualnie gra w europejskich pucharach. W przypadku polskich drużyn puchary to nawet nie epizod – to sekundowe zderzenie z rzeczywistością. Polonia grająca dwa mecze z amatorami z San Marino, a potem przegrywająca z Bredą (to całkiem niedawno było) miałaby być atrakcyjniejszym miejscem pracy niż Polonia nie grająca z zespołem z San Marino i Bredą? Wolne żarty.

Puchary to mgnienie oka. A decyzja o zmianie klubu bywa najważniejszą w całym życiu.

100 MILIONÓW EURO DLA TEGO, KTO WYTYPUJE WSZYSTKIE WYNIKI MŚ – SPRÓBUJ!

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...