Niesamowita historia, co? W pubie w Walencji nikt nie pobił się w czasie meczu Real – Barcelona. Aż niedowierzamy. Ani jednego rannego? Nikt nie wyszedł z widelcem w oku? Solniczka nie trafiła nikogo w skroń? Krzesło nie połamało się na przypadkowej głowie? Dziękujemy za ten artykuł. Ależ kultura. Nie wiedzieliśmy, że tak może wyglądać świat. Mamy chyba kandydaturę na “reportaż roku”.
W Polsce kibole są inni. Każdy mecz Real – Barcelona to w takim “Championsie” (sportowa restauracja w centrum Warszawy) cztery ofiary śmiertelne i dwunastu rannych. Jak Wisła gra z Lechem, to w ogóle strach obok tamtego miejsca przejść. Jedno wielkie mordobicie. Puby sportowe w Polsce nie bez powodu owiane są złą sławą – zaraz po dworcach kolejowych, to właśnie w pubach notuje się największą liczbę przestępstw.
Kibole, kibole, kibole! Argh! Ł¹li, źli, źli! Ale nie wszędzie. W Hiszpanii, w Walencji, jest pub, w którym dyskutowano, czy Messi zagrał ręką i obyło się bez przemocy fizycznej. Czekamy na kolejne podróże redaktora Klemby i kolejne niezapomniane spostrzeżenia.