Paweł Buśkiewicz, zawodnik GKS Katowice, wypowiada się na temat awansu do ekstraklasy: – Fajnie by było, ale nie wolno popadać w przesadny optymizm. Wszyscy znamy sytuację klubu. Wobec mnie nie ma żadnych zaległości, ale inni chłopcy nie mają łatwo. Co więcej, do takiego sukcesu potrzeba by nam było 25 równorzędnych graczy.
Dobrze, że nam przypomniał. Już dawno mieliśmy się z tą “piłkarską mądrością” rozprawić. Znacie chociaż jeden klub ma świecie, który ma 25 równorzędnych graczy? Barcelona może? Ale nie – tam przecież wyjęcie Messiego, Xaviego, Iniesty, Puyola, Pique, Ibrahimovicia, Henry’ego i Daniela Alvesa dość istotnie wpłynęłoby na klasę zespołu. To może Real Madryt? Manchester United? AC Milan? Inter? Bayern? Chelsea? O, Chelsea – szeroka kadra. Rozumiemy, że na ławce siedzą zmiennicy klasy Lamparda, Drogby, Terry’ego, Cecha czy Essiena?
Gdyby w którymś klubie było 25 równorzędnych piłkarzy, to byłaby tragedia – kłótnie, nieporozumienia, podkładanie świń. To by w końcu oznaczało, że 14 zawodników mających umiejętności na grę w podstawowej jedenastce nie łapie się do składu, z czego 11 nawet nie ma co marzyć o wejściu na boisku z ławki. Ale w Polsce trenerzy w kółko bezmyślnie powtarzają – potrzebujemy 25 równorzędnych zawodników! Czemu nie 35? Czemu nie 50?
Mecze od święta, tempo żółwie. Naprawdę, skupcie się, ludzie, na zbudowaniu solidnej jedenastki, do tego ze trzech lub czterech przyzwoitych rezerwowych i trochę młodzieży…