Komornicki znowu urządził jazdę piłkarzom

redakcja

Autor:redakcja

26 marca 2010, 17:06 • 4 min czytania

Swoboda z jaką Ryszard Komornicki jedzie z polskimi piłkarzami i z polskim futbolem w ogóle, zawsze nam imponowała. Chłop by się nadał do ekipy Weszło. Dzisiaj w „PS” ciekawy wywiad z trenerem, który na dwa razy sparzył się na trenowaniu Górnika Zabrze (i znowu pracuje w Szwajcarii). To taki trochę nasz Dan Petrescu.
– Polski piłkarz nie wie, co to profesjonalizm. I ciężką pracą też się nie hańbi. Gdy zakłada sport-tester, a tętno dochodzi do 140, to nasz zawodnik hamuje, zwalnia i mówi, że wystarczy. Szczytem marzeń jest dla niego dobry kontrakt, najlepiej trzyletni, ufarbowanie włosów na blond, wtarcie żelu i szybkie BMW lub Audi. Może być kilkuletnie. Ważne, żeby marka się zgadzała, bo generalnie chodzi o to, żeby innym zaimponować.

Komornicki znowu urządził jazdę piłkarzom
Reklama

– Problem polega według mnie na tym, że Bakero, Urban i ja jesteśmy inną generacją. My inaczej postrzegamy piłkę. Graliśmy w nią z pasją. Nie byliśmy aniołami, czasami nam nie wychodziło, ale zawsze byliśmy zaangażowani. Na każdy trening przychodziliśmy z chęcią zostania lepszym piłkarzem. Tego mi w obecnej generacji brakuje. Są wyjątki, ale większość, niestety, myśli tylko o tym, żeby pieniądze na koncie były na czas. Dla mnie polska piłka jest smutna i tragiczna. Ł»aden Bakero ani inny as jej nie pomoże. Najpierw trzeba zmienić mentalność ludzi, którzy się w niej obracają. Wszystkich bez wyjątku.

– Trener w Polsce jest traktowany jak krowi placek. Przede wszystkim wynika to jednak z podejścia zawodników. Gdy przychodzi nowy szkoleniowiec, to piłkarze na początku się cieszą. Myślę, że ten nowy będzie im grał tak, jak oni tego chcą. Do tego dochodzą też inne sprawy, jak świeże spojrzenie, biała niezapisana kartka i tak dalej. Generalnie chodzi jednak o nastawienie zawodnika, który szybko przestaje być lojalny. Wraz z upływem czasu traci entuzjazm. I zaczyna marudzić, że taktyka mu nie odpowiada, że zajęcia są za ciężkie, że trener mu nie powiedział, jak ma grać. Pewnie, że są szkoleniowcy, którzy w tej mętnej wodzie potrafią dłużej pływać. Zderzyli się z tym nie raz i nie dwa, więc wiedzą, gdzie i z kim trzeba zawrzeć zgniły kompromis, żeby popracować o kilka miesięcy dłużej. Kopiemy co rusz trenerów w tyłek, żeby utrzymać piłkarzy w stanie ciągłej gotowości. Tak jakby nie było innego sposobu.

Reklama

– W Polsce inteligentnych zawodników jest niewielu. Większość kiwa samych siebie, albo chorągiewki. W Górniku miałem reprezentanta Polski, który na dwadzieścia dośrodkowań tylko dwa razy trafił w piłkę. Dla mnie to brak umiejętności. Jednak zawodnik się do tego nie przyzna. Wybiera drogę prowokacji, bawi się w przedszkole. Co mam na myśli? Ano to, że chodzi do prezesa i narzeka.

– Trener Maciej Skorża już dawno powinien był odejść z Wisły. Kiedy drużyna przegrała w eliminacjach z Levadią Tallin, to on przepraszał cały świat. Wziął całą winę na siebie, bo on formę piłkarzy przygotował na późniejszy okres. Na Zachodzie, po takim wystąpieniu, na drugi dzień pisałby podanie o zwolnienie. Jak on mógł coś takiego zrobić? Przecież Wisła to drużyna, o której kiedyś ktoś powiedział, że nie musi mieć szkoleniowca, żeby dobrze grać. Wygranie z kelnerami było obowiązkiem tego zespołu. I nagle szkoleniowiec sypie głowę popiołem, chroniąc tych, którzy zawalili najbardziej.

– Legia nie ma drużyny z charakterem. Nie ma również mądrych piłkarzy. Legia, jak każdy klub w Polsce, ma zawodników grających schematami. Zero inwencji własnej. Przenoszą na boisko tylko to, co trener narysuje na tablicy. W tym przypadku roszada szkoleniowca niewiele więc pomoże. Nie mówię, że Urban powinien był zostać, bo atmosfera, jaka się wokół niego wytworzyła, była fatalna. Kbiice krzyczeli ciągle: „wyp… do Zabrza”. Zespół też nie miał wsparcia. Konkurencji w kadrze brakowało. Jest w Legii taki napastnik, któremu czasami nie chce się i przez dwa dni sobie nie trenuje. Janek musiał go tolerować, bo ten chłop strzelał mu gole. Jednak inni na to patrzyli i zadawali sobie pytanie, jak to jest, że jednemu wolno więcej. W szatni robiło się coraz bardziej duszno. Wątpię jednak, by Stefan Białas dał radę ten proces zatrzymać. Do tego potrzebuje zawodników, którzy wytrzymują ciśnienie i nie pudłują z trzech metrów do bramki. Poza wszystkim nowy coach potrzebuje zgody na realizację swojej wizji. I bezwzględnego poparcia. Gdy w Schalke zawodnicy spóźniają się na zbiórkę, to Felix Magath daje rozkaz do odjazdu autobusu i nawet takie wielkie gwiazdy jak Kevin Kuranyi muszą wracać karnie taksówkami.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama