Jak to jest, że Wisła Kraków znajduje sponsora – takiego, który dałby ze 3-4 miliony złotych za najdroższy pakiet – raz na kilka lat, Legia jeszcze rzadziej (trudno telewizję “N” uznać za rzeczywistego sponsora, w praktyce koszulki są puste), a Lech Poznań nie ma z tym żadnego problemu? Przecież można przyjąć, bez dużego ryzyka, że ceny w tych trzech klubach są zbliżone.
Dziś sponsorem strategicznym “Kolejorza” została firma S.Oliver, ta sama, która kiedyś reklamowała się na strojach Borussii Dortmund. Ten komunikat powinien poskutkować natychmiastowym trzęsieniem ziemi w Warszawie oraz Krakowie. A zwłaszcza w Warszawie, bo w Krakowie nie ma kim trząść (dział marketingu w praktyce nie istnieje). Niby wielki klub, niby wielki koncern medialny, tysiące biznesowych kontaktów, miliardy złotych wydawane przez różne firmy na promocję w TVN, Onecie itd. I dupa. Nic.
ITI raz na rok wydaje komunikat, ile to dopłaca do Legii. Znaleźliby reklamodawcę na koszulki, to dopłacaliby o kilka milionów mniej. Może niech zadzwonią do Lecha, może ktoś z poznańskiego klubu podrzuci im jakąś firemkę.