Lech nie wskoczył na pierwsze miejsce

redakcja

Autor:redakcja

14 marca 2010, 19:31 • 2 min czytania

Lech Poznań nie wykorzystał szansy, by wskoczyć na pierwsze miejsce w tabeli – tylko (aż?) zremisował w Bełchatowie. Mógł nawet przegrać, ale gospodarze mają w swoim składzie Mariusza Ujka, czyli jednego z najbardziej przereklamowanych napastników w lidze. Podobnie jak w meczu z Wisłą, Ujek nie zdołał (nieatakowany!) strzelić z kilku metrów do bramki.
Dlaczego piszemy o tym piłkarzu? Bo przeraża nas, jak dobrą ma markę, jak bardzo jest ceniony, jak chwalony, a jak żadne ma osiągnięcia. 33-letni napastnik, który rozegrał w lidze 99 meczów i strzelił… 16 goli. Z czego aż dziewięć w rozgrywkach 2006/07, bo wszystkie inne jego sezony to tragedia. Przez ostatnie trzy lata zdobył marne pięć goli. Tymczasem gdyby za chwilę kończył mu się kontrakt, prawdopodobnie dostałby oferty z sześciu czy siedmiu klubów ekstraklasy. Bo przyjęło się – Ujek jest pożyteczny, Ujek walczy, Ujek gra tyłem do bramki.

Lech nie wskoczył na pierwsze miejsce
Reklama

Napastnik ma walczyć, ale to ma się przekładać na bramki. A od gry tyłem do bramki bardziej cenimy grę przodem. Od dobrego walenia łokciami wolimy soczyste strzały pod poprzeczkę.

Dobra, ale dość o Ujku. W Lechu znowu błysnął Kriwiec, chociaż jego bramkę uznalibyśmy za kapitalną, gdyby nie rykoszet. Rykoszet zawsze psuje wrażenie, bo nigdy nie wiadomo, gdzie naprawdę poleciałaby piłka, gdyby nie noga rywala. Nie popisał się sędzia Szulc, bo jak dla nas to czerwona kartka Wojtkowiakowi się nie należała. To miało być celowe zagranie? Eeeee…

Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama