Reklama

Legia zaliczyła tradycyjny, bytomski oklep

redakcja

Autor:redakcja

13 marca 2010, 20:14 • 3 min czytania 0 komentarzy

Z kim się przełamywać, jeśli nie z Legią? Polonia Bytom od października nie potrafiła wygrać meczu w lidze, ale na szczęście na Śląsk przybył zespół Jana Urbana. Nie wykorzystać takiej okazji, to trzeba byłoby być Cracovią. Warszawiacy zaliczyli więc kolejny w tym sezonie oklep, czego już raczej nie należy traktować jako niespodzianki. Może nie wszyscy zwrócili uwagę, ale Legia jak na razie na wyjazdach strzeliła marniuteńkie SZEŚÄ† goli. Dla porównania – Wisła osiemnaście, a Lech Poznań (jutro gra z Bełchatowem) siedemnaście. Tylko Śląsk Wrocław i Cracovia ma mniej.
Sześć goli to tyle, ile w meczach wyjazdowych powinien zaliczyć jeden piłkarz, a nie cała drużyna. Zresztą – o czym my mówimy, skoro najskuteczniejszy zawodnik warszawskiego klubu ma cztery trafienia. Cztery. Mniej niż Marcelo z Wisły. Cztery to kiedyś Maciej Ł»urawski strzelał w jednym meczu (on raczej strzelił pięć, w Katowicach). Cztery to najskuteczniejszy piłkarz drużyny walczącej o mistrzostwo (walczącej w teorii) ma obowiązek wbić najpóźniej do czwartej kolejki. A mamy dwudziestą.

Legia zaliczyła tradycyjny, bytomski oklep

Ciekawe, kiedy Janek Urban wreszcie zrozumie, że czas znikać? Nie jest żadną tajemnicą, że nie ma żadnej chemii między nim a piłkarzami. Treningi ograniczają się do ciągłego narzekania w stylu “do niczego się nie nadajecie”, “nic nie potraficie”, co samo w sobie jest jak najbardziej prawdziwe, ale ze zrzędzenia szkoleniowca nic nie wynika. Jak mu się już praca z tymi niedojdami nie podoba, jeśli już nie ma pomysłu (tzn. nie miał nigdy), to czas zdać mieszkanie na Marinie, służbowego Seata i ładować się na pokład Iberii do Madrytu. Zostawać po to, by składać samospełniające się przepowiednie (“to będzie trudny mecz”, czytaj “raczej przegramy”) – to naprawdę nie ma sensu.

Po tradycyjnym wpierdolu od Polonii Bytom na szczególne wyróżnienia zasługują: Tomasz Jarzębowski (dramat), Ariel Borysiuk (dramat), Wawrzyniak (zawalona bramka), sędzia liniowy (wszystkie decyzje, jakie miał do podjęcia, podjął złe). Starał się Grzelak, ale ładował wszystko obok. Iwański, jak to Iwański, kopał byle jak, jednak miał ze dwa dobre momenty. Szałachowskiego widać było trzy razy. A u gospodarzy – Tomasz Nowak. Jakim cudem ten facet dostał powołanie do reprezentacji Polski? Na plus – Radzewicz. Zwłaszcza za przytomne odegranie przy golu, warte więcej niż sam strzał do siatki.

No i jeszcze co do Legii – teraz widać, ile ta drużyna jest warta, kiedy po boisku nie biega Chinyama: kompletnie niezaiteresowany współpracą z resztą zespołu, rozgrywający sobie indywidualne mecze, naparzający przy byle okazji. Wszystkie dobre wyniki, jakie Legia osiągnęła przez ostatnie półtora roku, wynikały z tego, że po boisku biegał facet mający wszystkie założenia i wszystkich niby-kolegów głęboko w dupie.

Na ostatnim miejscu w tabeli witamy Polonię Warszawa. Jednak zespół trenera Wojciechowskiego po raz drugi z rzędu został oszukany przez sędziów, bo znowu dostał bramkę ze spalonego… Tego się oczywiście już nie cofnie, więc pojawia się pytanie – czy Polonię dopadnie syndrom Górnika i czy ta przeinwestowana drużyna zleci z ligi?

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...