Już reklamówka Leo Beenhakkera z szympansem była dziwna. Ale żeby Leo Messi oglądał telewizję razem z baranem/kozą/czymśtam? Naprawdę nieźle narąbane w głowach musieli mieć scenarzyści. Wyobrażacie sobie proces myślowy, jaki zaszedł przy powstawaniu tej reklamy?
– Niech Kaka przewróci się kozę!
– Hahaha, świetne!
– Ale co dalej?
– Mam lepszy pomysł! Potem ta koza niech siedzi z Messim w domu i niech przybiją sobie piątkę?
– Jak to?
– No wiecie, koza działała na zlecenie Messiego, który jest rywalem Kaki.
– A! Hahahaha! Świetne.
Boki zrywać. I tak agencji wpadło z pół miliona euro.