Oscary. Nie będę czarował, że oglądałem, ani mi to w głowie. Filmy mnie nudzą, odnoszę nawet wrażenie, iż wszystko co dobre już było, poza tym nic sportowego w zestawie… Kiedyś wbił mnie w fotel „Wściekły Byk” Scorsese z de Niro (Oscar dla aktora, genialny), a zwłaszcza „Rydwany ognia” z muzą Vangelisa (tu Oscary nawet cztery!). Było jeszcze parę chał oscarowych w stylu „Rocky’ego” czy „Za wszelką cenę” (o bokserze i o bokserce), ale… nic o futbolu! I tak nad ranem zacząłem majaczyć, że to dlatego, bo piłka jest bardziej wielowymiarowa od boksu, głębsza, nieuchwytna i brutalniejsza nawet! Że nie da się jej opisać bez zapachu trybun, szatni, bez zimna i wiatru, a do tego ekran nie wystarczy…
I wtedy dotarło do mnie, że prawda jest nieco bardziej prozaiczna. Nie ma Oscarów za futbol, bo zwyczajnie nikt z Akademii nie interesuje się soccerem. Mają go w dupie. No to nie robią filmów o czymś, co dla nich nie istnieje. Uff, co za ulga.
Natomiast co do mojej ulubionej sceny ze sportowego filmu – właśnie z Byka, choć nie sportowa a życiowa… De Niro już stary, prowadzi knajpę, zabawia klientów: Cieszę się, że stoję przed tak wspaniałą widownią. Cieszę się, że w ogóle stoję…
Tak się czuję każdego dnia.
*
Bayern – Hamburg 8:0. Nie powiem, przyjąłem ten wynik ze smutkiem, nawet zniechęceniem. To już jak kopanie leżącego. Że nikt nie postawi się na miejscu klubów, które na okrągło znosić muszą upokorzenia, ich kibiców… To psuje radość, jest niesportowe i płytkie. Jasne, piłkarze chcą wygrywać jak najwyżej, ale wypadałoby im to utrudnić, bo wielu dzieciakom wyciska łzy (fani Realu czy Bayernu nie zrozumieją). Ba, odpycha je od kibicowania, chyba że chcą się sprzedać za kolorową koszulkę. Nie jest to w niczyim interesie i proszę nie mówić, że kiedyś to HSV demolował innych (choćby Juve z Platinim i Bońkiem w finale Pucharu Mistrzów, a stać go było i na Keagana, i na Beckenbauera, i że to tylko fale w dziejach piłki). Trzeba każde wynaturzenie likwidować. W Stanach sposób znaleziono, mechanizm zachowania względnej równowagi. To draft, w którym najsłabszy zespół dobiera najlepszego ze studenciaków, i tak po kolei, aż najlepszemu zostają obierki… Jasne, są obejścia, wymiany, szwindle jak wszędzie, ale zasada obowiązuje – nikt nie może wyrosnąć ponad innych, i płacić więcej od innych. Inaczej Golden State wygrywaliby teraz 180:8, albo 176:0, i cały biznes szlag by trafił.
Obserwując takie popisy w futbolu jestem pewien, że to końcówka tej grabieży. Oby.
*
Ranieri zwolniony. Niby nic dziwnego, a jednak. Otóż właściciel, jakiś bogaty cymbał zapewne poprosił kilku graczy Leicester o opinię na temat trenera i wyników. Nie byłem, nie słyszałem, ale dziwię się, że nie stanęli za swoim bossem murem. Za swoim wynalazcą. Za człowiekiem, który pozwolił im jeść kurczaki i polewać keczupem, pić piwo, a nie zabraniał wygrywać. Mahreza doholował znikąd do miana najlepszego w Anglii i w Afryce, Vardy’ego zrobił kadrowiczem i królem… Sprzedać takiego kogoś, to jak dokonać ojcobójstwa. Nie kryję, że przestaję tych frajerów darzyć sympatią i życzę im spadku, nie da się w tym to w następnym sezonie. Zresztą wylądują tam gdzie ich miejsce. Zwłaszcza Kapustka.
Choć absolutnie mu się nie dziwię, iż wybrał takie mistrzowskie, zbyt dobre miejsce. Jak leżą pieniądze to się po nie sięga. A jak piękna kobieta się rozbiera to należy położyć się obok!
*
Tak rozmyślam kto mistrzem. Życzę Lechii i sądzę, że skoro ma aż trzech skutecznych napastników, to może się udać.
*
Była jakaś taka afera z bramkarzem z piątej ligi, który zjadł na ławce pasztecika a kurs był 8:1. I dostał kopa w tyłek, zresztą raczej w wielkie dupsko. I zastanawiam się jednak nad jednym: nad niesprawiedliwością. Otóż w rzeczonych Oscarach są zakłady na to w sukni jakiego koloru pojawi się na gali Meryl (itp.), czy ktoś się wywali (wywalił), kursy są powyżej 20:1 i… ludzie grają. Tutaj wolno, a biedakowi z piątej ligi wara od zabawy i wygłupów. Nie, forsa tylko dla bogatych, żeby mogli się stać jeszcze bogatsi.
Zastanawiam się jednak, czy ja się za dużo nie zastanawiam.
*
Aha, a’propos – u buka gdzie typuję, w tej kolejce 6 trafionych na 7, w tym Termalica. To fajniejsza zabawa niż kolor sukienki.