Reklama

Halo, Franz, o kimś zapomniałeś!

redakcja

Autor:redakcja

16 lutego 2010, 03:37 • 2 min czytania 0 komentarzy

Franciszek Smuda powołał kadrę na mecz z Bułgarią. Generalnie nie chce nam się za bardzo rozpisywać, że jest ten, a nie ma tamtego. Po pierwsze – mecz żaden. Po drugie – wielkich kontrowersji nie widać. To znaczy dla nas zawsze kadra, w której jest Sebastian Przyrowski albo Łukasz Mierzejewski będzie kontrowersyjna, ale przyzwyczailiśmy się, że są w polskiej piłce sprawy, których po prostu nie ogarniamy.
Interesuje nas co innego. Gdzie jest Sebastian Boenisch? W listopadzie zeszłego roku “Franz” pojechał do Niemiec, potem wrócił, ustawił się dumny jak paw przed kamerami i oświadczył, iż załatwił sprawę obrońcy Werderu Brema. Z uśmiechem mówił: – Myślę, że misja mi się udała. Zdążyłem porozmawiać z piłkarzem i jego rodzicami. Jesteśmy na dobrej drodze, żeby mieć w naszej reprezentacji bardzo dobrego piłkarza. Już teraz chcę zdementować plotki, Sebastian otwarcie przyznał, że chce grać w koszulce z białym orłem…

Halo, Franz, o kimś zapomniałeś!

Prasa była zachwycona: Mimo wyrażanych przez samego piłkarza chęci gry w polskich barwach, do występów w reprezentacji kraju nie udało się go namówić ani Beenhakkerowi, ani Majewskiemu. Smuda potrzebował kilku dni.

Albo jeszcze taki cytat:
Polska reprezentacja zostanie wzmocniona przez mistrza Europy do lat 21, Sebastiana Boenischa. Powoływany do niemieckiej kadry piłkarz Werderu Brema, “raczej na pewno” przekonał się do Polski. O Boenischa zabiegał Franciszek Smuda. – Na 99 procent Sebastian Boenisch będzie grać dla polskiej reprezentacji – powiedział “Przeglądowi Sportowemu” Smuda.

I jeszcze:
Smuda zadbał i o inne “konkrety”. Przed meczem Werderu spotkał się także z dyrektorem sportowym klubu Polaka (Niemca?) – Klausem Allofsem. – Chcemy, żeby i Werder, i nasza reprezentacja były zadowolone. Chodzi o to, by Sebastian bez kłopotu był zwalniany na mecze reprezentacji, a ja ze swojej strony daję zapewnienie, że jeśli Werder będzie w potrzebie, to również w sprawie Sebastiana okażę niezbędną pomoc – zaznaczył Smuda.

No dobra – Franz jest wielki, Franz załatwił Boenischa w kilka dni, Franzowi wystarczyła kolacja z piłkarzem. Ale co dalej? Przekonał go w godzinę przy posiłku, a teraz przez kilka miesięcy nie może powołać? Czy też byliśmy jednak świadkami jakiejś szopki, marnego teatrzyku, zagrywki PR-owej?

Halo, panie Smuda, na prawej obronie miał grać Boenisch, a nie Mierzejewski. To dość istotna różnica. Chyba nas pan zwyczajnie nie oszukał? Ani samemu nie dał się pan zrobić w konia, co?

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...