Legia wygrała z Lechią Gdańsk, nie dając jej najmniejszych szans na choćby myśl na temat remisu. Teraz na Łazienkowskiej zapewne uznają, że dotychczasowe wyniki były tylko wypadkiem przy pracy i budowa silnego klubu idzie tak dobrze, jak nigdy wcześniej. Spotkanie z rzeczywistością zaplanowano na koniec ligi.
Gola na 1:0 strzelił Takesure Chinyama, który nic a nic się nie zmienia – ciągle nie potrafi grać w piłkę, ale umie ją wkopywać do bramki. Na 2:0 podwyższył Radović, a dwie asysty zanotował Maciej “trzeba kopać w wentyl” Iwański. Na specjalną uwagę zasługuje akcja przy golu na 1:0, bo to właśnie wówczas obrońcy Lechii uznali, że nie ma sensu uczestniczyć w grze. Trener Kafarski wypowiedział sakramentalne: – Pierwsza bramka ustawiła mecz.
W drugim piątkowym meczu Zagłębie Lubin zremisowało u siebie z Bełchatowem. Iljan Micanski ma u Smudy chyba już ostatecznie przechlapane, bo przy stanie 1:0 zmarnował idealną okazję. Minęła dosłownie chwila i zamiast 2:0, na tablicy był remis.
Reszta ligowej kopaniny w sobotę i niedzielę. Ciekawych meczów w tej kolejce raczej brak.
