Brytyjski “Times” uchodzi za poważną gazetę tylko chyba z przyzwyczajenia. Niedawno zamieszczono tam listę największych młodych talentów, a na niej piłkarza, który istniał tylko w wikipedii (Masal Bugduv – wyprzedził Roberta Lewandowskiego). Tym razem Anglicy przygotowali ranking najlepszych stadionów świata. Nam się zdaje, że tylko żartowali, a czytelnicy na całym świecie niesłusznie wzięli ten “ranking” na poważnie.
Miejsce pierwsze – obiekt Borussii Dortmund. Dyskusujne, ale OK, niech będzie – faktycznie stadion jest kapitalny. Dalej San Siro, Anfield (Anfield?), a na czwartym miejscu Inonu Stadium ze Stambułu. To już pierwsza oznaka, że ktoś robi sobie jaja. Bo ani ten obiekt duży (32 000), ani nowy (1947), ani ładny.
A jeszcze dalej – Allianz Arena, Santiago Bernabeu, La Bombonera i… wreszcie miejsce ósme. Panie i panowie, przedstawiamy jedną z najpiękniejszych aren świata. Rozsiądźcie się wygodnie na Stadionul Dinamo w Bukareszcie (zdjęcie powyżej). Otwarty w 1952 roku, mieści całe 15 tysięcy osób, oczywiście jest i bieżnia. Aż dziwne, że w Rumunii tego architektonicznego cacka nie doceniają i chcą zbudować nowy stadion!
Na koniec wspomnimy, że miejsce dziesiąte zajął obiekt Fulham – Craven Cottage, wyglądający jak typowy obiekt angielskiej trzecioligowej drużyny. No bo kto by pamiętał o Old Trafford, Emirates, Wembley, stadionach Sportingu i Benfiki… Craven Cottage!
Czyli jednak kpiny. Widać to gołym okiem. Ale PAP puścił to po Polsce jako bardzo poważne zestawienie, a serwis internetowy “Rzeczpospolitej” napisał nawet: “Najlepsze stadiony na świecie: Rumunia w czołówce”. Gratulacje.
