Tu transferowy rekord wszech czasów, tam rzucone na stół lekką ręką 30 baniek, jeszcze kiedy indziej 40, a od czasu do czasu w promocyjnej cenie komuś udaje się kogoś podkupić za 20. Na temat wielomilionowych, niejednokrotnie przepłacanych transferów na Wyspach Brytyjskich powiedziano i napisano już chyba wszystko. Choć zjawisko to z czasem zatacza coraz szersze kręgi i przestaje szokować aż tak bardzo, wciąż jednak zdarzają się odstępstwa od niepisanego nakazu szastania kasą na prawo i lewo.
Za najświeższy przykład służyć może niewątpliwie ruch, na który zdecydował się przed chwilą Arsenal. Do drużyny U-23 Kanonierów dołączył bowiem właśnie 20-letni Cohen Bramall. Nie kojarzycie gościa? Spokojnie, my też do niedawna nie mieliśmy zielonego pojęcia o jego istnieniu. Tak samo zresztą, jak nie mieliśmy pojęcia o istnieniu zespołu, z którego trafił do stolicy Wielkiej Brytanii.
Nic w tym jednak dziwnego – lewy obrońca przed chwilą reprezentował barwy Hednesford, czyli klubu występującego na co dzień… na siódmym poziomie rozgrywkowym w Anglii. Jednym słowem – do tej pory z zawodowym futbolem Bramall nie miał absolutnie nic wspólnego, a profesjonalnych graczy mógł podpatrywać jedynie przed telewizorem lub z wysokości trybun. Cała jego dotychczasowa “kariera” wyglądała jak dotąd w ten sposób:
Jeszcze przed chwilą Cohen Bramall hobbystyczną grę w piłkę łączył z pracą za 400 funtów tygodniowo w fabryce Bentleya, z której jednak pod koniec grudnia został zwolniony. Podczas poszukiwania nowej roboty telefon w końcu zaczął się odzywać. W sprawie zatrudnienia nie zgłosili się po niego jednak przedstawiciele fastfoodowych sieciówek, firm budowlanych szukających taniej siły roboczej czy Telezakupów Mango.
Odezwano się do niego bowiem z propozycjami testów najpierw w Crystal Palace i Sheffield Wednesday (na które oczywiście się udał), a następnie właśnie w Arsenalu. – Byłem przekonany, że mój agent robi sobie ze mnie jaja. To niesamowite uczucie. Nie mogę uwierzyć, że tutaj jestem. Istne szaleństwo. Przez ostatnie pięć miesięcy grałem w Hednesford Town, a trener Lee McDonald dopiero niedawno zrobił ze mnie lewego obrońcę – nie ukrywał radości.
Po dwóch tygodniach spędzonych z ekipą U-23 Bramall pozostawił po sobie na tyle dobre wrażenie, że Arsene Wenger bez większego wahania nakazał włodarzom podpisanie z nim umowy. – To niesamowity talent. Co prawda nie jest jeszcze gotowy na grę w Premier League, ale ma ku temu wielkie predyspozycje. Przypomina mi trochę młodego Ashleya Cole’a. Kiedy nie możesz przebić się wyżej, zostajesz poddany psychicznej próbie. Wtedy okazuje się, czy w wystarczającym stopniu kochasz piłkę nożną. Podobnemu testowi poddani zostali swego czasu chociażby Giroud czy Koscielny – komentował najnowszy nabytek menedżer Kanonierów.
Do niedawna młody Anglik luksusowe fury podziwiał z bliska co najwyżej w poprzedniej pracy, dziś – może marzyć o tym, że w przyszłości podobny samochód będzie mógł sobie kupić sam. Choć przed Bramallem naturalnie jeszcze daleka droga, by mówić o historii podobnej do tej Santiago Muneza z filmu “Gol” czy wożeniu się po mieście własnym Bentleyem – na razie będzie zarabiał “jedynie” cztery tysiące funtów – to jednak podobną szansę od losu otrzymuje naprawdę niewielu szczęśliwców. Teraz jeszcze tylko fajnie byłoby ją wykorzystać.