Jak podaje serwis wislakrakow.com, Maciej Skorża podał się do dymisji. Jednak nie jest pewne, czy ta dymisja zostanie przyjęta – w końcu wiślacy są właśnie w drodze na mecz o Superpuchar Polski, a ekstraklasa ma wystartować już za tydzień. Nie za dobry to moment na takie zamieszanie. Z drugiej strony – lepszego już pewnie nie będzie.
Trzeba oddać Maciejowi Skorży, że nigdy nie był człowiekiem, który kurczowo trzymałby się stołka. Jak coś przestaje się układać – grzecznie dziękuje i znika. Teraz układać się ewidentnie przestało.
Mamy kolegę, który widząc kolejną ładną dziewczynę, sam siebie strofuje: “I tak wszystkiego nie obrobisz”. Podobnie jest z trenerami – i tak wszystkiego nie wygrasz. W przypadku Skorży sprawdza się stare powiedzonko Oresta Lenczyka – na końcu zawsze przegrywa trener. Nieważne, co wcześniej osiągnąłeś, ile szczytów zdobyłeś. Zawsze przyjdzie ten moment, kiedy choć raz nie dasz rady. Mógł zdobyć dwa mistrzostwa Polski, mógł ograć Barcelonę, ale w końcu musiał przyjść ten dzień, kiedy się potykasz.
Według naszych informacji, posady raczej nie utrzyma Jacek Bednarz, dyrektor sportowy. To z kolei stwarza Wiśle dodatkowy problem – jeśli odejdą równocześnie Bednarz i Skorża, to kto wybierze nowego trenera? Były naczelnik ZUS, Marek Wilczek? Chyba, że Cupiał zadzwoni do zaprzyjaźnionego Smudy…
PS Rzecznik prasowy Wisły zaprzeczył doniesieniom o dymisji, o czym wspominamy z obowiązku – bo rzecznikom prasowym nigdy nie wierzymy. To zwyczajowo najgorzej poinformowani ludzie w firmach.
