Przyznajemy – chcieliśmy się dziś doczepić do Lecha Poznań, ale nam nie wyszło. Do rzeczy – jesienią prezes klubu w ramach marketingowej gorączki oświadczył, że wszystkie zyski z biletów na mecze fazy grupowej Pucharu UEFA zostaną przeznaczone na zakup nowych piłkarzy. No i wydawało się teraz, że ktoś tu kogoś zrobił w konia. Ale chyba jednak nie.
Wciąż czekamy, żeby Lech przedstawił jakiś raport – naszym zdaniem tego wymaga zwykła uczciwość. Była umowa z kibicami, powinno się jej dotrzymać. Tyle i tyle, co do grosza, zarobiliśmy na meczach, a tyle i tyle, co do grosza, wydaliśmy na transfery. Pełne zestawienie kosztów możecie pobrać ze strony internetowej pod takim i takim adresem. Pełna przejrzystość. Szkoda, że jej zabrakło.
Ale mniejsza z dobrymi obyczajami, one w naszym futbolu i tak występują sporadycznie. Jesienią liczono, że Lech może zarobić na wejściówkach na mecze Pucharu UEFA w najlepszym wypadku milion euro. Zdawało nam się, że na sto procent takiej sumy nie wydał na nowych graczy, ale okazało się, że jednak wydał. Podzwoniliśmy tu i tam i wiecie, ile kosztował dokładnie ten cały nieudany zimowy zaciąg z Bałkanów? Jak im tam – Golik, Burić i Handzić? Łącznie, ze wszystkimi prowizjami, 1,2 miliona euro! Za trzech piłkarzy, którzy nawet nie powąchali murawy! Drodzy kibice, jeśli pytacie, gdzie kasa z waszych biletów, to wam odpowiadamy – przepijają ją właśnie watażkowie z Bałkanów, którzy opchnęli naszym specjalistom towar wątpliwej jakości. Śliwowica leje się hektolitrami, a dziewczyny tańczą na stołach.
1,2 miliona euro plus jeszcze warty niecałe 200 tysięcy euro Grzegorz Kasprzik – tak, to z pewnością więcej niż zysk z biletów. Chociaż pożytek będzie pewnie tylko z tego ostatniego.
PS Ten na zdjęciu – bo pewnie nie wiecie – to Golik. Poszło na niego 350 tysięcy euro.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT
