Niestety, nie jesteśmy już nawet zaskoczeni. Grzegorz Krychowiak po świetnej wiośnie i całkiem udanych mistrzostwach Europy zaliczył katastrofalną jesień. Tym razem trafił do jedenastki największych rozczarowań Ligue 1 “L’Equipe” i w sumie ciężko w jakikolwiek sposób dyskutować z wyborem redakcji francuskiego pisma.
W teorii wszystko było skrojone na miarę jak jeden z jego kolekcji garniturów. Kolejny logiczny krok, po zdobyciu wraz z Sevillą wszystkiego, co da się zdobyć w klubie spoza wielkiej hiszpańskiej trójki, po świetnych meczach w La Liga i golu w finale Ligi Europy – klub o poziom wyższy. Dominujący na własnym podwórku, taśmowo rozsadzający wszystkie francuskie rozgrywki, a jednocześnie coraz mocniej szarżujący w Lidze Mistrzów. W składzie sporo gwiazd, wprawdzie już bez tej największej, ale mimo wszystko – Krychowiak od początku miał z kim grać. Przy tym jednocześnie to wciąż nie poziom Realu, Barcelony i Bayernu, gdzie Polak mógłby mieć problemy z występami w wyjściowej jedenastce.
Do tego miejsce. Polak wyjechał do Francji jako 16-latek, spędził tam osiem długich lat, to tam zadebiutował w seniorskiej piłce, tam osiągał pierwsze sukcesy, zdobywał pierwsze ważne bramki. Jego partnerka jest z Francji, tam się poznali, nawet akcent Krychowiak złapał francuski, a nie ma już chyba sensu wspominać o tym, że dla eleganckiego miłośnika mody i jego partnerki-modelki nie ma lepszego miasta niż światowa stolica mody. Co mogło się nie udać?
Nie będziemy się powtarzać – wszystkie jego wtopy wypisaliśmy W TYM MIEJSCU.
Na liście grzeszków m.in. spotkanie z Arsenalem, o pozycję lidera w grupie Ligi Mistrzów, w którym Krychowiak faulował w polu karnym. Mecz z Niceą, liderem ligi, do przerwy – z Krychowiakiem – PSG przegrywało 0:2, po przerwie, już bez niego, wyszło na 2:2. No i Guingamp. Do przerwy bez Polaka i bez goli, po 25 minutach jego gry – znów 0:2.
“L’Equipe” odpaliło bombę już wcześniej, zamieszczając artykuł powołujący się na szatnię paryżan, ale i legendy klubu. O ile zarzuty rzekomych kolegów z zespołu o braki techniczne można bagatelizować i zrzucać na bujną wyobraźnię dziennikarzy, o tyle opinię podpisaną przez Safeta Susicia – już nie. A ten Krychowiaka po prostu rozsmarował, nazywając najgorszym z transferów. Emanuel Petit, po meczu z Arsenalem? “Oglądanie jego gry mnie bolało”.
Dlatego dzisiejsza informacja – wybór do jedenastki rozczarowań Ligue 1 – to właściwie tylko potwierdzenie opinii i ocen z ostatnich tygodni. Przepłacony, grał za mało, jak już grał – to średnio, nie nadążał za drużyną, źle wprowadził się w PSG, wreszcie – trafił na kiepski okres całego zespołu, która przestała dominować, ba, ma pięć punktów straty do lidera i trzy do AS Monaco. Trudno mówić, że wszystkiemu winny jest Krychowiak, tym bardziej, że w zestawieniu towarzyszy mu dwóch kumpli z Paryża, Hatem Ben Arfa i Jese Rodriguez.
Tak czy owak – smutne, szczególnie, jeśli przypomnimy sobie to zestawienie sprzed półtora roku (La Liga)…
… albo to, po turnieju Euro 2016 (France Football).
***
Szukanie pozytywów w tej sytuacji nie ma zbyt wielkiego sensu – poza tym, że Krychowiak istotnie grywa trochę więcej i może nawet nieco lepiej, niż w pierwszych tygodniach pobytu w Paryżu. Ale nie znaczy to wcale, że nie warto już otwierać francuskich stron, by nie dołować się kryzysem reprezentacyjnego pomocnika. Na drugim biegunie jest bowiem…
Kamil Glik. Obecny w jedenastce jesieni Ligue 1 wg Eurosportu oraz jedenastce roku według czytelników “L’Equipe”. Warto dodać – tylko on i Ibrahimović znaleźli się w niej pomimo gry w lidze francuskiej przez sześć miesięcy.