Reklama

Zaklęte rewiry, czyli mgła w nozdrzach, słodkie łzy, spławik i pęcherz

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

20 grudnia 2016, 14:04 • 10 min czytania 0 komentarzy

„Pamiętasz, była jesień…” Była i się zbyła. 20 kolejek minęło jak z byka trzasnął i z bicza spadł, zostawiając po sobie tęsknotę, wspomnienia… i lekkie uczucie wstydu na widok tego, co wyprawiała w ostatniej kolejce czołówka tabeli. Przed nami dwa długie, bezligowe miesiące. Tyle czasu na przeczytanie zaległych książek, obejrzenie zaległych filmów, mecze siatkówki na żywo, weekendy, w czasie których będziemy mogli spać do południa i może nawet na jakąś manifestację się z nudów wybierzemy – obojętnie, za czy przeciw i w jakiej sprawie, dla samej tylko radochy zobaczenia jak wygląda miasto w sobotę o 16:00. Tyle czasu na te wszystkie rzeczy, na które czasu nie było jesienią… i na połowę których czasu zabraknie pewnie i teraz. Świat bez Ekstraklasy… Cóż jakoś to trzeba przetrwać.

Zaklęte rewiry, czyli mgła w nozdrzach, słodkie łzy, spławik i pęcherz

BRUK-BET TERMALICA – POGOŃ SZCZECIN 2:0

Termalica trafiała, Pogoń nie trafiała, Tomasz Lach nie trafiał bardziej niż Pogoń, Michał Listkiewicz zahaczył o Niecieczę w drodze powrotnej z Czech, a pani prezes miała taką minę, jakby z Michałem Listkiewiczem do Niecieczy przyjechał Cezary Olbrycht. Który wolał nie ryzykować i wybrał mecz w Chorzowie. A sam mecz z gatunku „słabe łamane przez przeciętne łamane przez chodźmy stąd” – zapisze się wyłącznie w pomeczowych wypracowaniach piłkarzy i na twardym dysku renera Michniewicza.

RUCH CHORZÓW – WISŁA KRAKÓW 1:0

Zainwestuj w Chorzowie – migotały zalotnie bandy reklamowe.
No, idź – szturchnął biznesmen biznesmena.
Dlaczego ja? – przestraszył się szturchnięty i wskazał kolegę – Niech on idzie.
Nie, ja nie, proszę… – opierał się wskazany – Może on?…
Nie, ja nie mogę… Idź ty… Ty idź… No niech się któryś ruszy… – ewentualni inwestorzy popychali się, wskazywali, namawiali, ale żaden nie kwapił się z decyzją. Piłkarze Wisły zachowywali się dokładnie tak samo. Wszyscy czekali na poniedziałek: Ruch czekali na werdykt Komisji Licencyjnej, piłkarze Wisły czekali na urlop, biznesmeni na kolejne ulgi podatkowe. Widzowie czekali tylko na koniec meczu.

Reklama

KORONA KIELCE – LECHIA GDAŃSK 2:0

Przepraszam, to miałby być ewentualny mistrz? Ta gromadka gwiazdek, dająca się rozklepać zespołowi skleconemu przez faceta, o którym pół roku temu żaden z prezesów w Ekstraklasie by nie pomyślał, a prezes Korony wyciągnął go z rękawa w stanie ciężkiej bezradności desperacji (i głównie dlatego, że jest prezesem Korony, a na tym stanowisku stężenie absurdu rośnie z każdym dniem)? To przepraszam, i ja już wolę w pucharach tę posklejaną z ligowych resztek Koronę – pod kierunkiem trenera Bartoszka gra przynajmniej ambitnie i nawet jeśli twardo łamane przez brutalnie, to przynajmniej bez chamskich odgrywek po ścięgnach i bicia przeciwników za to, że śmieli przeszkodzić, śmieli odebrać, śmieli powstrzymać.

Tak, potencjał, wyszkolenie, finanse i co tam jeszcze chcecie Lechia ma lepsze, w tabeli jest wyżej i pewnie na puchary się załapie. Ba! Może nawet wstydu nam w nich nie przyniesie…. Ale w sobotę mdło się na widok jej gry robiło i odruchowo człowiek ściskał kciuki za Koronę.

JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – WISŁA PŁOCK 1:2

O, następni kandydaci do omujborzejakich zaszczytów, którzy zamiast udowadniać, że są solidnymi piłkarzami, lepszymi od przeciwników pod każdym względem, weszli na murawę z Głębokim Przeświadczeniem, a potem nóżką ze złości tupali, bo się Wisła przed nimi położyć nie chciała, nie chciała wieźć zaszczytnego remisu, a jeszcze bezczelnie na ich bramkę strzelała. No, jaki nietakt, naprawdę… I to celnie strzelała. Cóż za brak wychowania! A potem będzie płacz, fochy i „sędziowie Legii pomagają, spisek i zamęt grubymi nićmi szyty”. W 20. kolejce Legii najbardziej pomogły Lechia i Jagiellonia – dając ciała z zespołami, z którymi powinny… zerk w tabelę… no, kurde, spokojnie powinny wygrać.

To jest Ekstraklasa, tu każdy może wygrać z każdym.

Reklama

Jak widać – nie każdy może.

CRACOVIA – LECH POZNAŃ 1:1

Czego dowiedzieliśmy się po meczu Lecha z Cracovią? Ze Radosław Majewski wraca do formy, o czym świadczą dwie zmarnowane „setki”. Tak, wiem, że to brzmi idiotycznie, ale nie ja to wymyśliłem. Dowiedzieliśmy się, że Cracovia nie ma się dokąd cofnąć, choć ma, bo przecież strefa spadkowa też jest dla ludzi. Dowiedzieliśmy się także, że Damian Dąbrowski miał ostatnio mocno przeziębiony pęcherz. O tym, że Marcin Budziński potrafi zapakować przeciwnikowi bramkę-cud nie dowiedzieliśmy się, bo to akurat wszyscy wiemy od dawna i państwo pozwolą, że tu skończę…

Proszę bardzo, pan potrzyma – Głos Wewnętrzny podsunął róg długi, cętkowany, kręty.
…i jeszcze parę razy obejrzę sobie ten strzał.

ŚLĄSK WROCŁAW – ARKA GDYNIA 0:2

„Zaklęte rewiry” odcinek kolejny – Śląsk Wrocław w roi zatabaczonego kelnera snuje się po boisku, potykając się o własne nogi, a zewsząd sypią się drwiny: „Dajcie mu rewolwer – niech zastrzeli siebie albo gościa”. Przy czym niedzielny Śląsk i z rewolwerem pewnie miałby problemy, a jeśli by strzelił, to trafiłby raczej we własne plecy.

Znakomicie się z Marcusem rozumiecie – Adam Westfal podziwiał współpracę Rafała Siemaszko z Marcusem da Silvą.
Tak, graliśmy razem w III-ligowym Orkanie Rumia – wspominał strzelec pierwszej bramki, wyglądający jakby nadal grał w Okranie.

I tyle wystarczyło w niedzielę na Śląsk – dwóch piłkarzy, którzy współpracy nauczyli się w III lidze.

LEGIA WARSZAWA – GÓRNIK ŁĘCZNA 5:0

No i wszystko zgodnie z planem: Górnik grał ambitnie, Legia grała skutecznie, Franciszek Smuda wywoływał uśmiechy na twarzach słuchaczy, a Jakub Rzeźniczak znowu cieszył się, że jego wtopy nie miały konsekwencji i może ludzie zapomną…
Poeta pamięta – zapewnił poeta.

Wszyscy będziemy za to pamiętać gole Nemanji Nikolicia, który w Ekstraklasie zdobył 40 goli, czyli więcej niż…
Ping! – powiedział licznik Kaspera Hamalainena w 93 minucie.
…czyli tyle samo bramek co Kasper Hamalainen.

Wy mnie znacie może z dobrej strony, ale jeszcze mnie poznacie i ze złej strony – irytował się podporucznik Dub, przebrany za trenera Smudę – Nie myślcie sobie, że nie umiem być zły! Ja potrafię doprowadzić ludzi do płaczu!
Oraz do paru innych czynności fizjologicznych – mruknęła wieść gminna.

ZAGŁĘBIE LUBIN – PIAST GLIWICE 2:1

„Mgła sprawia, że znajome wydaje się obce. Do tego dochodzi zapach – pradawna, mewia woń, wciskająca się głęboko w nozdrza i budząca ukrytą część umysłu, zdolną do uwierzenia w potwory, gdy skraca się perspektywa, a serce ogarnia niepokój.”
Mgła w Lubinie momentami była podobna. Zwłaszcza wtedy, gdy po mlecznym ekranie czasem coś się przesuwało, czasem coś migało, a z głośników dobiegały dziwne odgłosy…

Aaaaaaach!… Oooorrrrrgh!… Ajć!…
…w wykonaniu pana trenera Strejlaua i człowiek się czuł, jak w czasie pierwszego seansu „Poltergeista”. A potem się okazało, że gola podobno strzelił Maciej Jankowski i znajome stało się obce zupełnie, bo jakże to – Maciej Jankowski? Ten Maciej Janowski? Gola strzelił?

No, weź! – żachnął się Głos Wewnętrzny – „Jankes” strzelił w Ekstraklasie więcej bramek niż Grzegorz Bonin i Łukasz Surma.
A kiedy mgła wreszcie się rozwiała dwie bramki zdobył Arkadiusz Woźniak. Który strzelił w Eksraklsie mniej goli w Ekstraklasie niż Pavol Staňo i Marek Sokołowski

BRAMKA KOLEJKI

Najpierw Marcin Budziński… potem długo, długo nikt… potem powtórka strzału Marcina Budzińskiego, ale w ujęciu zza bramki, bo wtedy widać, co piłka wyczyniała w powietrzu… i na koniec Michał Marcjanik oraz Kamil Sylwestrzak w roli Tomasza Frankowskiego.

KIKS KOLEJKI

Tym razem cieniutko i skromniutko. Bo co, wybierzemy zmarnowane okazje Radosława Majewskiego czy Kamila Drygasa? Kamaaan… A może zachowanie Mariusza Pawełka i Kamila Bilińskiego przy bramce Michała Marcjanika? Bez żartów… Nawet wybranie zachowania Macieja Szmatiuka przy bramce nad 5:0 dla Legii byłoby jakieś takie nie bardzo.. Zatem w ostatniej jesiennej kolejce wygrywa Paweł Brożek, który przynajmniej skiksował z fantazją, impetem i gromką macią.

ASYSTA KOLEJKI

Grzyb-Romańczuk do Czernycha.

Ładnie podawał Samuel Štefanik do Patryka Mišaka, Vanja Marković i José Kante też robili wrażenie, Sebastian Steblecki „wypuścił” Krzysztofa PIątka, jakby był Mateuszem Cetnarskim…

Jakby Piątek był Cetnarskim? – Głos Wewnętrzny nie zrozumiał.
…ale wygrywa współpraca Rafała Grzyba i Tarasa Romańczuka, która zakończyła się golem Fiodora Cernycha.

INTERWENCJA KOLEJKI

Wśród bramkarzy wygrywa Łukasz Załuska (zwłaszcza za drugą połowę), a wśród obrońców Lasse Nielsen z 75 minuty toczy bój z Tomaszem Brzyskim z minuty 81 i toczy go tak od soboty, bo nie umiem się zdecydować.

RANKING SĘDZIOWSKO-OKULISTYCZNY

Pan sędzia Jakubik (BBTN-PSz) w zasadzie gwizdał na minus dwie dioptrie tops, ale w sytuacji, w której Jarosław Fojut „ściągał” Davida Gubę w stuprocentowej dla niecieczanina sytuacji chyba jednak powinien zagwizdać rzut karny. Minus pięć zatem.

Pan sędzia Gil (RCh-WK) spóźniał się z decyzjami, niepotrzebnie i za długo dyskutował (piłkarze szybko przestawali słuchać i szli sobie w siną dal) nie wyrzucił Richarda Guzmica (choć deklarował „Patrzyłem!”)… Minus cztery dioptrie

Pan sędzia Raczkowski (KK-LG) – ping!… niezagwizdany karny… ping!… powinna być czerwona kartka.. ping!… o, powinna być druga… ping!… Licznik dioptrii kręcił się szybciutko i zatrzymał na minus dwunastu.

Pan sędzia Musiał (JB-WP) był w nastroju świątecznym i byle czego nie gwizdał, ale czasem przegapiał wydarzenia, w które powinien wkroczyć. Minus dwie dioptrie.

Pan sędzia Marciniak (C-LP) minus jedna dioptria zza pierwszą połowę.

Pan sędzia Kwiatkowski ŚW-AG) nie miał wiele pracy, bo Arka skupiała się na grze, a Śląsk nawet faulował sennie i bez przekonania. Zero dioptrii i jedna wątpliwość na ewentualną minus jdną, więc nawet mi się nie chce szukać powtórek.

Pan sędzia Stefański (LW-GŁ) lekka wątpliwość przy zmaganiach Gersona z Odjidją-Ofoe, spalony nawet gdyby – a przecież go nie było – niewychwytywalny dla głównego, tu wolny, który powinien być, a go nie było… Nie więcej niż minus dwie dioptrie.

Pan sędzia Frankowski (ZL-PG) w pierwszej połowie był niewidoczny, w drugiej też się nie rzucał w oczy, więc kończy rundę na zero.

CYTAT KOLEJKI

Tomasz Lach: „To Patryk Mišak… lub Dawid Guba… Nie, to Samuel Štefanik”
To deszcz… lub zaparowane szyby… albo za małe monitory… czy rąbek spódnicy? Nie, przepraszam – to Eurosport.

Alan Uryga: „Od początku graliśmy bojaźliwie – to był jeden z naszych schematów na to spotkanie”
– Alan, ty się będziesz trząsł jak osika – instruował przed meczem trener – Ty, Krzysiu, będziesz dygotał, a wy, chłopcy zasłaniajcie w przestrachu oczy dłońmi. Łukasz, a ty huknij na nich czasem znienacka: „BU!”

Żelisław Zyżyński: „Bramka na osłodę łez…”
I niech mi tu Marysia płacze natychmiast, bo musimy zbadać zawartość cukru w cukrze we łzach!

Franciszek Smuda: „Nie poznałem piłkarzy tak dosadnie, pod względem fizycznym”
– Zamknąłeś drzwi na klucz? – zapytał wieczorem piłkarz Górnika kolegę w czasie zimowego zgrupowania – Ale na pewno? Na klucz? A mógłbyś sprawdzić? I może tak dla pewności wstawić krzesło pod klamkę?

Remigiusz Jezierski: „Przeleciał jak spławik pod piłką”

Andrzej Strejlau: „Trudno się dopatrzeć płynnej mgły”
Rzeczywiście, lubińska mgła była ciałem stałym i dawała się dostrzec z orbity. Oraz kroić nożem.

Andrzej Strejlau: „Nigdy nie gańmy za decyzję – to jest cała sól piłki”
Myślałem, że sól to bramki, ale ja to truskawki cukrem, a nie tym… nie solą.

Marta Woźniak: „Powiem ‘Do zobaczenia’, a nie ‘Do widzenia’”
No to do zobaczenia widzenia, czyli do pierwszej transmisji z 21 kolejki.

DIALOG KOLEJKI

Dżentelmeni i damy o pieniądzach nie rozmawiają – powiedziała rzeczniczka Ruchu Donata Chruściel.
Dlatego chciałem, żeby tutaj stanął prezes – wyjaśnił Żelisław Żyżyński.
Badum-tssss…

View post on imgur.com

„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”

Oprzyj skład na piłkarzach Lechii Gdańsk i Jagielloni Białystok, sprzedaj Nikolicia, bo przecież odchodzi, postaw na Rafała Murawskiego i Michała Kucharczyka w pomocy… i dziw się potem, że ugrałeś w ostatniej kolejce 25 puntów, z czego aż 7 dał drużynie Arkadiusz Malarz.

Ale z drugiej strony – nie sprzedawaj Nikolicia z drużny rezerw, dokup tam Hamalainena i Černycha, zrób tego ostatniego kapitanem i obserwuj jak rezerwowa drużna goni pierwszą w klasyfikacji generalnej (LZS Poligon na 2278 miejscu, rezerwy – na 2384 miejscu).

Liga „poligonowa”, największa liga prywatne tej edycji „Ustaw Ligę”, zakończyła rozgrywki na drugim miejscu, tracąc do Związku Radzieckiego 86 punktów. Jakim cudem, skoro liga „poligonowa” liczyła 1030 drużyn, a Związek Radziecki zaledwie 26 – nie wiem, nie rozumiem i nie wiem, czy zrozumiem, gdy się dowiem, ale w sumie mniejsza z tym – ważne, że jesteśmy na podium, że nasz lider MacMar15 wygrał klasyfikację generalną, że nasz wicelider MacMar 8 zajął w niej drugie miejsce i że jeszcze w ostatniej kolejce w lidze „poligonowej” zaszły zasadnicze zmiany: pewniaka do brązowego medalu, IskręDretyń prezesa redaktora Mateusza Rokuszewskiego wyprzedził rzutem na taśmę zespół Jędza i Nędza, którym dowodzi prezes Kozioł. Miejsce piąte zajął kolejny MacMar prezesa PWLGW (tym razem MacMar B), a pierwszą dziesiątkę ligi „poligonowej” uzupełniają: BP KIELCE FC (prezes MATN), antyklub (prezes Doban), Łowca Pisiorów (prezes JacekWo), Falenica (prezes Mauritiusek) i SiekaTeam (prezes Sieka8). LZS Poligon na miejscu 314, rezerwy na 325, a na ostatnim 1030 miejscu – FC Natolin prezesa Markopola.

Wszystkim grającym kłaniam się nisko, dziękuję za 20 letnio-jesienno-zimowych kolejek i mam nadzieję, że wszyscy spotkamy się wiosną… znaczy, tego… w lutym. Czuj duch!

Czuję, czuję… – mruknął duch, rozmyślając nad sensem grania w piłkę na początku lutego.

Andrzej Kałwa

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...