Futbol się zmienia – może nie w tempie odrzutowca – ale poprawki jednak są dopuszczane, w kolejce czekają następne i choć pewnie nie wszystkie zostaną zrealizowane, to i tak tę ewolucję będziemy odczuwać. Tym razem nowe idzie od naszej zachodniej granicy: Niemcy wprowadzają czwartą zmianę.
Konkretnie ma ona obowiązywać w Pucharze Niemiec, a jeszcze dokładniej, w dogrywce. Przez 90 minut trenerzy będą mogli zwyczajowo trzykrotnie rotować składem, ale jeśli zespołom przyjdzie pograć jeszcze pół godziny, wtedy szkoleniowcy dostaną możliwość wprowadzenia kolejnego zawodnika. Według nas, to pomysł naprawdę dobry, z co najmniej dwóch powodów. Przede wszystkim idzie o zdrowie, dwie godziny gry na najwyższym poziomie to piekielny wysiłek i koło ratunkowe w postaci kolejnej zmiany na pewno się przyda. Za tym idzie drugi plus – dogrywki często są nudne, piłkarze nie mają siły i boją się ryzykować, ktoś świeży może tę imprezę rozkręcić. Wyobraźcie sobie gościa pokroju Grosickiego, który wpada na podmęczonego rywala. To się będzie oglądać.
– Cieszymy się, że kluby pozytywnie zapatrują się na zmianę regulaminu. Musimy patrzeć na zdrowie zawodników, ale też dajemy trenerom nowe możliwości. Pilotażowy projekt pozwoli nam ocenić jego przydatność, docenić jego zalety i wykryć ewentualne wady – mówi Peter Frymuth, wiceprezydent Niemieckiego Związku Piłki Nożnej.
Co ważne, Niemcy się nie pieszczą i nie planują tych rozwiązań na sezon 2034/35, tylko jadę z tematem od razu. Jeśli w 1/8 tej edycji Pucharu (czyli w lutym) dojdzie do dogrywki, trenerzy będą już mogli wysyłać na rozgrzewkę czwartego rezerwowego. Zmiana dotyczy też kobiecego futbolu, a że one grają szybciej – bo między innymi już dzisiaj – to od dzisiaj mogą korzystać z tej nowinki.
Naprawdę ciekawi jesteśmy jak to wyjdzie, ale widzimy to raczej optymistycznie. Trzeba szukać rozwiązań, które rozruszają dogrywkę i niewykluczone, że właśnie to będzie strzałem w dychę.