Michał Kopczyński i Dominik Furman. Obaj mają po 24 lata i znacznie prostsza do zrozumienia byłaby sytuacja, gdyby to pierwszy decydował o sile Wisły Płock (z racji niewielkiego doświadczenia), a drugi – warszawskiej Legii. “Kopa” dopiero co grał przecież w rezerwach mistrza Polski, a teraz zalicza 90-minutowe występy przeciwko Realowi Madryt czy Borussii Dortmund. Dominik zaś zwiedził już, choć bez efektów, i Ligue 1, i Serie A, ale i przy Łazienkowskiej wykręcił ponad sto spotkań. O tym jakie są mocne cechy obu zawodników i czy w jakikolwiek sposób można ich porównać, porozmawialiśmy z Kibu Vicuną, który w Legii współpracował z oboma piłkarzami.
Na korzyść którego wypada zestawienie obu zawodników?
Ciężko jest ich obu jednoznacznie porównać – Kopczyński jest typową boiskową „szóstką”, zaś Dominikowi bliżej do „ósemki”. Michał to typowo defensywny piłkarz, dobrze wywiązujący się z zadań boiskowych i jednocześnie mam wrażenie, że trochę niedoceniany. Świetne wyniki Legii Jacka Magiery wynikają w dużej mierze właśnie z tego, że Kopczyński porządkuje grę zespołu pod względem taktycznym. Układa drużynę od tyłu i stwarza wiele możliwości czy to Radoviciowi, czy Guilherme, czy Odjidji. W zasadzie każdy z tych zawodników ma dzięki niemu spore pole do popisu w ofensywie, mogą płynnie zmieniać pozycje i szukać niekonwencjonalnych rozwiązań, bo nawet w razie niepowodzenia asekuruje ich Michał. Wcześniej, gdy w środku grali jeszcze Moulin i Jodłowiec, brakowało pewnego rodzaju równowagi taktycznej – obaj są oczywiście dobrymi piłkarzami, ale nie do końca się uzupełniali. Teraz wygląda to inaczej.
W jaki sposób zapamiętał pan Michała jeszcze z czasów pracy przy Łazienkowskiej?
Był solidny, ale jego rozwój blokowały kontuzje. Na jego pozycji ważna jest regularność. Kopczyński dobrze gra głową, potrafi odebrać piłkę, ale żeby czuć to jak się na boisku przesuwać, jak ustawiać, jak czytać grę, niezbędne są minuty spędzone na placu. A te, tak naprawdę, wykręca dopiero teraz.
A Furman?
Dominik od zawsze był bardziej kreatywnym piłkarzem, ma bardzo dobre podanie do przodu, choć chyba za rzadko je wykorzystuje, a potrafi przecież w świetny sposób znaleźć lukę między obrońcami. Wie, kiedy przyspieszyć, a kiedy zwolnić akcję, gdy da mu się większą odpowiedzialność za rozgrywanie, to potrafi doskonale dyrygować tempem gry. Za rzadko korzysta chyba z możliwości uderzania z dystansu, bo ma naprawdę dobrze ułożoną stopę i tak strzał, jak i stałe fragmenty gry, opanowane są u niego w stopniu zaawansowanym.
Myśli pan, że Kopczyńskiemu można by z powodzeniem nałożyć trochę zadać ofensywnych? W meczu z Realem miał na przykład 89 procent celnych podań.
Wydaje mi się, że nie. Oczywiście, jest to statystyka bardzo dobra, ale wiele zależy od tego, o jakich podaniach mówimy. Można próbować uruchamiać kolegów z przodu, a można wycofywać piłkę do tyłu, uspokajać grę. Michał raczej jest typem zawodnika, który przechwyci piłkę, zagra do boku, wprowadzi spokój i pomoże przygotować atak pozycyjny. Praktycznie za każdym razem jak z automatu szuka albo Bereszyńskiego, albo Hlouska, więc siłą rzeczy może wykręcić te statystyki na niezłym poziomie. Chyba nie ma sensu próbować przestawiać go wyżej i zachęcać do bardziej ofensywnej gry – dobrze wywiązuje się ze swoich zadań i lepiej byłoby, gdyby skupił się na rozwijaniu umiejętnościach destrukcyjnych. Zwłaszcza, że, tak jak mówiłem, za jego grą kryje się też dyspozycja kilku piłkarzy z bloku ofensywnego, to ciąg przyczynowo-skutkowy.
Obaj mają 24 lata, z tym, że Michał więcej poznał realiów III-ligowych, a Dominik – zagranicznych. Kopczyński ma potencjał, by wyjechać na Zachód?
„Kopa” w końcu złapał regularne granie i niewykluczone, że podąży jeszcze drogą Dominika. Jak było z nim? Często wybiegał na boisko, prezentował się solidnie, więc Tuluza szybko zainteresowała się jego usługami. Może być też przecież jeszcze tak, że Furman znów w przyszłości trafi zagranicę – w Wiśle ma więcej zadań, na jego barkach spoczywa większa odpowiedzialność i póki będzie ją utrzymywał, a za tym wszystkim staną gole i asysty, to znów może otrzymać szansę na Zachodzie. 24 lata to wciąż dobry wiek, ale tak jak mówiłem – porównywać ich obu pod względem piłkarskim nie jest do końca fair, bo różnią ich boiskowe obowiązki. Natomiast pod kątem potencjału uważam, że Michał, jeśli utrzyma dyspozycję, a co za tym idzie miejsce w składzie, to prędzej czy później znajdzie się dla niego miejsce w innej lidze.
A jest coś, co musiałby do tego czasu zdecydowanie poprawić?
Na jego pozycji bardzo przydatna jest szybkość. Defensywni pomocnicy raczej z niej nie słyną, niektórzy potrafią to zastąpić czytaniem gry, przewidywaniem, ale zawsze dobrze, gdy można o ten ułamek sekundy szybciej doskoczyć do przeciwnika albo podgonić za akcją. „Kopa” mógłby nad tym jeszcze popracować, to pomogłoby mu wyjechać zagranicę. Gdyby do swojego wachlarza umiejętności taktycznych dołożył nieco większą dynamikę, wtedy byłby bardziej kompletnym piłkarzem. Do tego jest bardzo pracowity, więc takie połączenie zrobiłoby już z niego bardzo mocną „szóstkę”.
fot. FotoPyk
MB