Ach, jak żałujemy, że nie zaglądaliśmy tam wcześniej. Na oficjalnej stronie Cracovii ludzie związani z klubem (piłkarze, trenerzy, hokeiści czy fizjoterapeuci) prowadzą blogi. Znaleźć można prawdziwe perełki. W zasadzie nie wymaga to od nas komentarza – po prostu czytajcie…
Mariusz Sacha:
Czuję się dobrze w Krakowie, aczkolwiek jest to dużo większe miasto niż Bielsko-Biała, w której mieszkałem. Zauważyłem, że tu ludzie przemieszczają się po całym mieście, przez co na ulicach tworzą się duże korki. Wiem coś o tym, bo na treningi jeżdżę samochodem.
Jakub Snadny:
W niedzielę po raz pierwszy leciałem samolotem, najpierw do Londynu, a potem do Malagi. Niczego się nie bałem i szczerze mówiąc myślałem, że będzie gorzej.
Sebastian Witkowski:
Mam 32 lata, ale dopiero teraz miałem okazję po raz pierwszy polecieć samolotem. I to od razu dwa razy, bo mieliśmy przecież międzylądowanie w Warszawie. A czeka nas jeszcze powrót. Przyznam szczerze, że emocje przed startem były, bo to było dla mnie coś nowego. Lekki stres szybko jednak minął i podróż przebiegała bardzo sprawnie. Jedzenie w samolotach smakowało, była bardzo miła obsługa i super towarzystwo.
Artur Płatek:
Przed meczem z Górnikiem rozbiliśmy świnkę i wygraliśmy mecz. Możemy teraz przed każdym spotkaniem rozbijać takie skarbonki, bo w sklepach ich nie brakuje. A tak na poważnie to mam nadzieję, że wpłynęło to pozytywnie na zawodników. Zresztą zachowali się bardzo dobrze, bo za pieniądze, a było ich prawie trzy tysiące złotych, kupili porządny ekspres do kawy i postawili w szatni. Dzięki temu mogą przyjść nieco wcześniej przed treningiem i wspólnie napić się kawy.
Piotr Socha (fizjoterapeuta):
Cypr to naprawdę piękna wyspa i to, że jest luty, a nie lato wcale nie oznacza, że jest gorzej. Właśnie teraz rosną tu wszystkie owoce znane nam tylko ze sklepów. Cytryny, mandarynki, czy grejpfruty rosną tu w takich ilościach, że każdy, gdy tylko chce może sobie po nie sięgnąć. Ostatnio po treningu poszedłem razem z dziennikarzami obecnymi na zgrupowaniu za kompleks treningowy i nagle znaleźliśmy się w samym środku sadu pełnego owoców. Cytryny rosną na drzewach w takich ilościach, że aż dziw, że drzewo wytrzymuje taki ciężar. Chłopaki nakręcili się i szukali najbardziej różnorodnych – jedne wyglądają, jak z kosmosu:-) Nawet śmialiśmy się, że niektóre to chyba jakieś połączenie cytryny z miejscową ośmiornicą:-) Obok tych drzew rosły też papryczki, które świetnie smakują po zasuszeniu. A wszystko jest tu na wyciągnięcie ręki i prosto z drzewa. Świeższych owoców chyba nie można sobie wyobrazić:-)”
Krzysztof Radwański
Będąc w hotelu w Soligorsku spieszyliśmy się na śniadanie i chyba za dużo nas wsiadło do windy. Była na cztery osoby a weszło nas sześciu. Oprócz mnie byli też: Arek Baran, Darek Pawlusiński, Paweł Nowak, Marcin Cabaj i Sławek Olszewski. Drzwi się zatrzasnęły, ale winda nie ruszyła do góry.
Drodzy panowie, JESTEŚMY WASZYMI FANAMI!