Czy zdarzyło wam się kiedyś zerwać z lekcji w liceum, bo tego dnia lub dzień wcześniej mieliście mocno zakrapianą imprezę? Albo czy w ostatniej chwili, przy okazji imprezy pracowniczej, braliście urlop na rzy… żądanie? To teraz wyobraźcie sobie, że wychowawca klasy lub pracodawca uderza pięścią w stół i wykrzykuje: „A ja to co, wielbłąd?”. Czegoś podobnego doświadczyli przed momentem młodzi zawodnicy Sandecji Nowy Sącz.
Oto na stronie internetowej akademii piłkarskiej pierwszoligowego klubu pojawił się komunikat skierowany do piłkarzy zespołu U-19. To znaczy, do Panów Piłkarzy – tak zaczyna się tekst przygotowany przez jego trenera. Tekst, w którym swoje żale z delikatnym przymrużeniem oka wylewa trener, i pisze:
„Jeżeli kogoś nie ma na treningu, to człowiek kulturalny się usprawiedliwia, mając trzy możliwości.
1. Ściemnia lub mówi prawdę, że coś go boli.
2. Ściemnia lub mówi prawdę, że ma dużo nauki.
3. Mówi prawdę, że jest impreza w klubie Event i na nią idzie – proszę pamiętać, że Trener też Człowiek i zawsze można było go zaprosić… :)”
Ha, a to ci niespodzianka! Niemal w każdej sytuacji, kiedy zawodnicy nie przychodzą bez słowa na trening, należało by się spodziewać słownej reprymendy. Jeżeli jest to jeszcze spowodowane odpuszczeniem zajęć na rzecz imprezy – może nawet i nieco dalej idących konsekwencji. Tymczasem nastolatkowie z Nowego Sącza zostali delikatnie podszczypani: no ale trenera to też zapraszajcie…