Reklama

W Argentynie atmosfera coraz gęstsza. Piłkarze wypowiadają wojnę mediom

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

17 listopada 2016, 13:33 • 3 min czytania 0 komentarzy

O tym, że rzeczywistość w reprezentacji Argentyny nie wygląda ostatnio zbyt kolorowo, nie trzeba raczej nikogo na siłę przekonywać. Piąte miejsce w eliminacjach Mistrzostw Świata, poprzedzone kilkoma innymi rozczarowaniami upokorzenie w arcyprestiżowym starciu z Brazylią, spadająca nieustannie na zawodników i selekcjonera krytyka… Atmosfera wokół “Albicelestes” od dawna nie była tak gęsta.

W Argentynie atmosfera coraz gęstsza. Piłkarze wypowiadają wojnę mediom

W złapaniu oddechu choćby na moment nie pomogła nawet ostatnia wygrana z Kolumbią. Przeciwnie – sytuacja stała się jeszcze bardziej napięta. Piłkarze postanowili bowiem właśnie zerwać wszelki kontakt z mediami. Powód? Przelewający w ich odczuciu czarę goryczy wpis na Twitterze jednego z argentyńskich dziennikarzy. “Czy Lavezzi nie załapie się jutro na ławkę z powodu skręta, którego palił zeszłego wieczoru na zgrupowaniu? Pytam… ja tylko pytam”, napisał na portalu społecznościowym Gabriel Anello.

anello

Sam Lavezzi to zresztą obecnie jeden z najbardziej krytykowanych graczy reprezentacji. Media dziwią się, że został on powołany do kadry na dwa ostatnie spotkania, choć na co dzień gra w Chinach i dopiero co wrócił po kilkumiesięcznej kontuzji barku. Edgardo Bauza uważa go jednak za zawodnika kluczowego dla harmonijnego funkcjonowania szatni. Argentyńczyków argument ten mimo wszystko średnio przekonuje.

Wytoczone przez Anello działa były na tyle ciężkie, że piłkarze tym razem postanowili nie przechodzić obok sprawy obojętnie. Na pomeczowej konferencji w sali stawili się bowiem wszyscy powołani gracze, w których imieniu przemówił Leo Messi. Najpierw z uśmiechem na ustach przeprosił jeszcze zgromadzonych dziennikarzy za bałagan, następnie zaś już przeszedł do rzeczy.

Reklama

Wolimy stanąć z wami twarzą w twarz zamiast wydawać oświadczenia. Jesteśmy tu, by poinformować was, że podjęliśmy decyzję o zaprzestaniu rozmów z prasą. Posądzano nas o wiele rzeczy, niejednokrotnie okazywano nam brak szacunku, jednak nic nie mówiliśmy. Oskarżenia w stosunku do Lavezziego są jednak bardzo poważne. Jeśli dalej będziemy zachowywać milczenie, ludzie uwierzą, że to prawda. Wolimy więc zakończyć całą dyskusję raz na zawsze. Przykro nam z tego powodu, ale nie mamy innej możliwości. Wiemy, że nie wszyscy angażują się w tę brudną grę, ale to nie jest pierwszy raz, nie możemy pozwolić, by mieszano się w nasze życie prywatne. Ludzie wciąż będą mówić miliony rzeczy na nasz temat, jednak nie mamy zamiaru brać w tym udziału – zakomunikował Messi, po czym wraz z całą resztą opuścił salę.

Anello taką a nie inną reakcję reprezentantów określił mianem tchórzostwa. – W kadrze widać tchórzostwo w odniesieniu do moich słów. Mogli przecież powiedzieć, że po prostu nie chcą rozmawiać ze mną. Jeśli to ja jestem problemem, niech nie rozmawiają z moim medium i tyle – odniósł się do całej sprawy. Lavezzi za wygraną również nie dał. “Informuję, że postanowiłem podjąć odpowiednie kroki prawne w związku z fałszywymi oskarżeniami ze strony Gabriela Anello, które godzą w moją rodzinę oraz wykonywaną przeze mnie pracę”, opublikował na swoim Twitterze.

lavezzi

Żeby jednak było zabawniej, tej nocy argentyński dziennikarz podczas rozmowy telefonicznej w znanym hiszpańskim programie “El Chiringuito” zapewnił, że dysponuje zdjęciami i nagraniami z Lavezzim palącym marihuanę. Rzekome dowody – mimo zdecydowanych zapewnień Anello o ich istnieniu – do tej pory nie zostały jednak publicznie ujawnione. Jednym słowem – telenowela w najlepszym południowoamerykańskim wydaniu.

W Argentynie tak otwartej wojny między prasą i piłkarzami nie było od dawna. Od dawna, ponieważ nie jest to pierwszy taki przypadek. Podobne zdarzenie miało miejsce w 1998 roku, gdy zawodnicy w trakcie mistrzostw świata we Francji postanowili urwać kontakt z mediami po tym, jak zaczęto głośno mówić o rzekomo pozytywnym wyniku badań dopingowych u Juana Sebastiána Veróna. Wówczas na konferencji prasowej list do dziennikarzy odczytał Diego Simeone.

Reklama

Niezależnie od tego, czy rację mają ci, którzy uważają, że zawodnicy jedynie czekali na odpowiedni pretekst, by odciąć się od krytykujących ich słabą grę mediów czy też ludzie twierdzący, że dziennikarze w pogoni za rozgłosem starają się czerpać korzyści z niepowodzeń reprezentacji, coś nam podpowiada, że najlepsze dopiero przed nami.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...