Adam Nawałka rozesłał powołania przed meczami z Rumunią i Słowenią – pełną listę oraz nasz komentarz znajdziecie tutaj – i choć dostaliśmy odpowiedź na pytanie czy polecą głowy z ekipy bankietowej, to pojawiła się kolejne zagwozdka. Zaproszenie dostał bowiem Tomasz Jodłowiec, ale tak właściwie, to po co?
Żadna to tajemnica, że pomocnik Legii jest w formie słabej, a nawet żałośnie słabiej. Jeśli byłoby odwrotnie, Jacek Magiera nie sadzałby go na ławce w spotkaniu z Realem i nie posyłał w bój Kopczyńskiego, który jest piłkarzem solidnym, ale o poziom Ligi Mistrzów nikt go nigdy nie podejrzewał (choć oczywiście wczoraj zagrał poprawnie). Zjazd Tomka widać choćby po notach, które wystawiliśmy mu po pięciu ostatnich meczach ligowych – 4, 6, 3, 2, 2, a do tego dochodzi jeszcze dwójka za spotkanie w Madrycie. Jest źle, to nie ten sam Jodła, który przejmował dla siebie oraz drużyny środek pola, był silny, przestawiał rywali i potrafił dać coś jeszcze z przodu.
Między innymi dlaczego tak jest – to również żadna tajemnica, Jodłowiec wciąż może być zmęczony. Ktoś może powiedzieć, że hola, jest początek listopada, a Euro skończyło się dla profesjonalnego piłkarza wieki temu, ale Tomek nie miał tak naprawdę kiedy odpocząć i wyczyścić głowę od futbolu. Dwie daty:
30 czerwca – mecz z Portugalią
12 lipca – Jodłowiec gra 90 minut przeciwko Mostarowi na wyjeździe
Odejmijcie od tego czas spędzony w podróży i wychodzi nam naprawdę krótki okres na restart. – Zrobiliśmy błąd ściągając Tomka Jodłowca wcześniej z urlopu. Po dwóch ciężkich sezonach widać, iż jest bardzo przemęczony. Jest to wina klubu. Dużo lepiej byłoby, gdyby tydzień lub dwa dłużej odpoczywał i dopiero teraz wchodził w rytm treningowy – mówił w sierpniu Bogusław Leśnodorski. Czyli kolejna wpadka Hasiego, ale taka odbijająca się czkawką do dzisiaj.
Dlatego nie do końca rozumiemy jaki jest sens ściągania Jodłowca tym bardziej, że w kadrze znaleźli się Damian Dąbrowski i Jacek Góralski. Pomocnika Legii czekają kolejne podróże, przecież Bukareszt nie jest rzut beretem od Warszawy, a i do Wrocławia trzeba swoje kilometry zrobić. Po co ciągać więc Jodłowca, który pewnie i tak nie zagra, bo nie ma po prostu na to formy?
Może to byłby dobry moment na szansę dla Ariela Borysiuka, który regularnie gra w QPR i zbiera dobre noty, a nie tak dawno dostał nawet szampana za swój występ przeciwko Reading. No, ale w sumie po tylu przejściach wypada zaufać Nawałce – może Jodłowiec z kadry wróci jak nowy. Chcielibyśmy w to wierzyć.
fot. FotoPyk