– Zastanawiam się, czy nie nadszedł czas na powrót policji na trybuny. Kluby wydają ogromne pieniądze na obowiązkowe wynajmowanie ochrony, ale to jest fikcja. Jak przychodzi co do czego, to i tak ochroniarz w niczym nie pomoże i trzeba wzywać policjanta – mówi w rozmowie z Weszło Zbigniew Boniek, odnosząc się do zamknięcia stadionu Legii na mecz z Realem. Prezes PZPN komentuje też głośny artykuł “Przeglądu Sportowego” na temat złej atmosfery w reprezentacji.
Obiecywał pan wesprzeć Legię w UEFA i…
I wsparłem. Ale musimy sobie wytłumaczyć jedno: to nie jest na szczęście instytucja, w której coś się załatwia. Nie, można dyskutować, przekonywać, lobbować, ale nie można załatwić. Rozmawiałem z najważniejszymi działaczami UEFA, przekonywałem ich, że mecz przy pustych trybunach to wylewanie dziecka z kąpielą i wszyscy na tym tracą, UEFA też. Ale na sam koniec decyzję podejmowało niezależne gremium. Nie zgadzam się z tą decyzją, ale jednocześnie ją rozumiem. Zadzwoniono do mnie ze Szwajcarii, powiedzieli: – Musimy reagować ostro, to są nasze rozgrywki. Na jakim stadionie biegali bandyci w kominiarkach? Na Legii. Na jakim stadionie przemysłowo odpalano race? Na Legii. Kibice wychodzą z założenia, że stadion to ich dom i mogą robić co chcą. Może ich dom, ale rozgrywki nie ich.
Nie było szansy zmienić tej kary na inną?
Tak jak powiedziałem, na sam koniec decyduje niezależne gremium. I dobrze, że tak jest. A tam uznano, że miarka się przebrała, że ile można. To też jest prawda – ile można? Wiem, że to jest trudny temat i tysiące ludzi zastanawiają się, jak zaprowadzić porządek na trybunach, ale nikt do końca nie wie. Zastanawiam się, czy nie nadszedł czas na powrót policji na trybuny. Kluby wydają ogromne pieniądze na obowiązkowe wynajmowanie ochrony, ale to jest fikcja. Jak przychodzi co do czego, to i tak ochroniarz w niczym nie pomoże i trzeba wzywać policjanta.
Kiedyś twierdzono, że policja prowokuje, była częstym celem ataków.
Atak na policję to już nie taka bułka z masłem, tylko możliwość trafienia do więzienia w sekundę. Komu przeszkadza policja na stadionach? Normalnym ludziom na pewno nie. Ja jeśli widzę policjanta to czuję się bezpieczny. Zagrożony czuje się ktoś, kto ma coś na sumieniu albo zamierza coś zrobić. Czasy ZOMO już minęły.
Póki co pozostaje wstyd.
Wstyd. Powiedzmy tak – do tej pory o sytuacji na meczu z Borussią wiedziano głównie w Polsce i w Niemczech. A teraz cały świat zobaczy Real Madryt grający przy pustych trybunach. Bardzo żałuję, że tak się stało, żal mi ludzi, którzy żyją Legią 24 godziny na dobę i czekali na to piłkarskie święto. Może jednak taka terapia szokowa długofalowo przyniesie pozytywne skutki. Oby.
Artykuł w „Przeglądzie Sportowym” o atmosferze w kadrze, to też rodzaj terapii szokowej.
Jeśli dzieje się coś złego, to nie będzie na to naszego przyzwolenia. Rozmawiałem z trenerem Nawałką. Na pewno wnikliwie przyjrzy się, co kto robił i kiedy. Ale nie przesadzajmy – każda 30-osobowa grupa jest żywa, ma swoją dynamikę, ci zawodnicy trzy lata temu byli w innym miejscu niż są dzisiaj. Natomiast na pewno przyzwolenia na jakieś wynaturzenia nie ma. I jeśli kogoś trzeba będzie sprowadzić na ziemię, to trener Nawałka to zrobi.
Czy kadra zamieniła się w turnus wakacyjny?
Alarmu nie ma. Gdyby działo się coś naprawdę poważnego, na pewno bym o tym wiedział. Z drugiej strony jest jasne, że cieszymy się z sześciu punktów w tych dwóch meczach. Ale też oprócz sukcesów ważne są zasady. Zapewniam, że te były i będą przestrzegane.
Styl gry reprezentacji nie zachwyca.
W przeszłości graliśmy lepsze mecze, to prawda. Sam trener powiedział, że z Armenią graliśmy najgorzej za jego kadencji. Ale taka jest też specyfika piłki. W pierwszej połowie trafiliby Teodorczyk i Lewandowski, a sytuacje mieli, to być może skończyłoby się 5:0. Na koniec mogliśmy przegrać 1:2 i dzisiaj mieć stypę, ale wygraliśmy 2:1 i jednak jest optymizm. Optymizm, bo dalej mamy dobrą kadrę, złożoną z rozsądnych, pokornych, fajnych chłopaków.
fot. FotoPyK