Wyjątkowo nieporadnie Henryk Kasperczak próbuje udowodnić, że w Górniku wcale nie jest nerwowo. Napiszemy więcej – nie widzieliśmy jeszcze tak absurdalnego sposobu dowodzenia, że wszystko jest w najlepszym porządku. Bo wyszło zupełnie na odwrót.
Tak szczerze, to sami sądziliśmy, że jak na razie Kasperczak nie zaczął przejmować się kiepskimi wynikami, a i w klubie wszyscy zachowują spokój. Z błędu wyprowadził nas jednak trener…
Pytanie 1: – Panie trenerze, jeden punkt w czterech meczach, to…
– Po co pan o to pyta? O bilansie mamy rozmawiać? Przecież jak jest, to wszyscy widzą. Ma pan jakąś tezę, to niech pan ją sobie napisze, jak pan wie lepiej. Ja jej nie będę udowadniał.
Pytanie 2: – Na jednym z portali internetowych przeczytałem pana wypowiedź, że w drużynie robi się nerwowo…
– Jakie nerwowo? Wy i tak piszecie co chcecie, więc co ja mam tłumaczyć? Ile ja już rzeczy przeczytałem o sobie i o Górniku, nie mam zamiaru się tym przejmować. Nerwowo jest tylko dlatego, że przegraliśmy w Gdańsku mecz, którego przegrać nie powinniśmy. Zresztą co pan chce udowodnić takim pytaniem? Cieszy się pan, jak przegrywamy?
Pytanie 3: – Rozumiem, że nie powiedział pan, że jest nerwowo?
– I tak dziennikarze wiedzą lepiej. Nie ma pan innych pytań?
Pytanie 4: – A słowne przepychanki pomiędzy Tomaszem Hajto i byłym trenerem Ryszardem Wieczorkiem to nie przejaw nerwowości wokół Górnika? Pierwszy zarzuca drugiemu złe przygotowanie zespołu do sezonu, drugi radzi pierwszemu, by skupił się na grze, bo z taką formą długo u pana w podstawowym składzie nie pogra.
– Zostaw pan w spokoju Hajtę i Wieczorka. Ja z tym nie mam nic wspólnego.
Skojarzyło nam się z facetem, który biega na golasa po ulicy i krzyczy, że wcale nie jest wariatem. Heniu, wrzuć na luz, złość piękności szkodzi.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT