Rumunia. Kraj, w którym klubowy futbol może nie ociera się o chmury i nie walczy regularnie o najwyższe cele na Starym Kontynencie, ale który też jednocześnie dosyć często może pochwalić się przedstawicielem w Champions League. Ot, średnia klasa niższa w europejskim futbolu. Od zawsze jednak mieliśmy jakieś dziwne wrażenie, że coś tam przed nami ukrywają. I rzeczywiście – czas przyznał nam rację. Wieści, które ostatnio stamtąd do nas dopłynęły, sprawiły bowiem, że na poważnie rozważaliśmy wizytę u okulisty.
Zanim jednak udaliśmy się do lekarza w obawie przed najgorszym – czyli tym, że normalne funkcjonowanie w dalszym życiu będzie w stanie umożliwić nam już tylko pies przewodnik – w akcie desperacji przejrzeliśmy jeszcze parę innych źródeł i dla pewności podpytaliśmy kilka osób, czy widzą to samo, co my. Kamień spadł nam z serca, gdy okazało się, że to jednak nie w nas tkwi problem, a z naszymi oczami wszystko w jak najlepszym porządku.
Cóż aż tak bardzo nami tąpnęło? Otóż zupełnie przypadkowo natrafiliśmy ostatnio na wynik jednego z meczów drugiej ligi rumuńskiej. Tajemniczy Juventus Bukareszt ograł w nim… 18:0 ekipę o nazwie CS Soimii Pancota.
Jako że podskórnie przeczuwaliśmy, iż może to być jedynie cząstka zakrojonego na szeroką skalę projektu, dla zasady sprawdziliśmy też wyniki poprzednich spotkań CS Soimii. I – trzeba przyznać – nie zawiedliśmy się. Komplet ich dotychczasowych rezultatów w lidze prezentuje się bowiem następująco:
0:16 z CS Afumati
0:7 z Sepsi OSK
0:18 z Juventusem Bukareszt
Trzy kolejki i różnica goli wynosząca -41. Słownie: MINUS CZTERDZIEŚCI JEDEN. Średnio ponad TRZYNAŚCIE goli traconych na mecz. Nawet jeśli wspomnimy, że w ciągu 180 minut CS Soimii Pancota straciło więcej bramek niż przez cały zeszły sezon to i tak nie będzie to w stanie oddać choćby w niewielkim stopniu skali całego absurdu. Mając na uwadze, że mówimy przecież o zapleczu poważnej ligi, jest to jakiś skrajny surrealizm.
Dlaczego idzie im tak fatalnie? Otóż miasto wycofało się z finansowania klubu, więc zespół został bez kasy i bez zawodników. Właściciel jednak uparł się by grać dalej i zarejestrował ich do ligi, problem w tym, że w zespole ma praktycznie samą młodzież, gości jeszcze niepełnoletnich.
Młodzież młodzieżą, ale bilans to wciąż tak groteskowy, że stwierdziliśmy, iż nie uwierzymy, dopóki nie zobaczymy na własne oczy. Nie potrzebowaliśmy jednak zbyt wiele czasu, by przekonać się, że to nie żaden podstępny fortel mający w niewiadomym celu zrobić nas w bambuko:
Tak, to stało się naprawdę. Nie ma co, Pancota bardzo ładnie przywitała się z nowym sezonem. Na tyle ładnie, że już za chwilę może o nich usłyszeć – o ile już nie usłyszał – cały piłkarski świat. Mieszkańców Samoa Amerykańskiego podobno oblewają już zimne poty na samą myśl, że ktoś za moment może pobić ich ich legendarny rekord z meczu z Australią. My natomiast dalej ze spokojem będziemy mogli sobie powtarzać, że w Polsce poziom między Ekstraklasą i I ligą z każdym dniem zaciera się coraz bardziej.