63. sekunda wczorajszego meczu Wisły Płock z Legią. Po świetnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego Dominik Furman wypracowuje bramkę dla gospodarzy, a Michał Kopczyński zawala bramkę gościom, przegrywając głowę z Tomislavem Boziciem. Dla pierwszego był to mecz ligowy numer 73, dla drugiego mecz ligowy numer osiem. A przecież – co tutaj jest nie bez znaczenia – Furman jest od Kopczyńskiego jednak młodszy.
Mogłoby się wydawać, że obaj defensywni pomocnicy powinni się zamienić miejscami. Kopczyński powinien wchodzić do Ekstraklasy w barwach beniaminka, a Furman błyszczeć w zespole mistrza Polski. Tym bardziej, że przecież on to mistrzostwo pomógł Legii wywalczyć, rozgrywając w zeszłym sezonie czternaście spotkań (przy dwóch Kopczyńskiego). Tak się jednak składa, że to Legia prowadzi pracę u podstaw z 24-letnim defensywnym pomocnikiem, a Wisła Płock ma wymierne korzyści z posiadania w zespole piłkarza, który – mimo gry na pozycjach sześć-osiem – w trzech pierwszych meczach strzelił gola i zaliczył trzy asysty.
Nie zrozumcie nas źle, Kopczyński jest swoistym odkryciem początku sezonu w Legii i to dobrze, że w końcu któryś trener Legii dał mu prawdziwą szansę. Patrząc jednak na regularne występy Michała (już pięć meczów w tym sezonie) zapala się w głowie lampka, czy tam jednak nie powinien grać gość o doświadczeniu i umiejętnościach Furmana. Warszawianie zrezygnowali z Dominika pół roku temu, nie chcąc płacić za niego zapisanej w kontrakcie kwoty 900 tysięcy euro. Tu nie chodziło o poziom sportowy, ale głównie o cenę. Co ciekawe, w zbiorczym raporcie InStat po całym sezonie 2015/16 Furman miał najlepsze liczby wśród wszystkich defensywnych pomocników w lidze. Po nieudanym epizodzie w Hellas jego cena z pewnością spadła i być może warto było zastanowić się nad daniem mu kolejnej szansy. Tym bardziej po historii z Borysiukiem, która pokazała, że na jednym piłkarzu można dwa razy naprawdę dobrze zarobić. A właśnie Dominik wydaje się najlepszym kandydatem do powtórzenia takiego manewru.
Nie jest jednak powiedziane, że Furman w Legii już nie zagra. Wymowny jest przede wszystkim fakt, że Dominik wybrał właśnie Wisłę Płock, a przed sezonem odrzucił propozycje ze znacznie lepszych klubów, których wybór mógłby się kibicom Legii nie spodobać. Ciepło o byłym pomocniku “Wojskowych” wypowiada się też sam Bogusław Leśnodorski, więc naprawdę ciężko wykluczyć, że kiedyś drogi Legii i Furmana ponownie się przetną. Tym bardziej, że prezes “Wojskowych” zapowiedział ostatnio, iż klub chce naprawdę długo współpracować z Besnikiem Hasim. Dlaczego może to mieć niemałe znaczenie?
Jedną z pierwszych rzeczy, jakie albański szkoleniowiec ogłosił po przyjściu do Legii, była inna definicja środkowego pomocnika, który przede wszystkim powinien umieć rozgrywać. Ofiarą takiego podejścia został między innymi Stojan Vranjes, który – mimo naprawdę trudnej sytuacji kadrowej – w pierwszych siedmiu meczach tylko raz pojawił się na boisku i to ledwie na 34 minuty w Superpucharze. Wydaje się, że taki typ piłkarza jak Bośniak jest Hasiemu równie potrzebny, co płyn do spryskiwaczy rowerzyście. Ale już defensywny rozgrywający w stylu Furmana mógłby się w takiej taktyce bardzo dobrze sprawdzić.
Inna sprawa, że – przy prawdopodobnej grze na trzech frontach do końca roku – Kopczyński powinien w najbliższym czasie otrzymać naprawdę wiele szans. I właściwie tylko od niego zależy, czy zimą ktoś w Legii będzie się w ogóle zastanawiał nad kandydaturą Furmana. Poza początkiem meczu w Płocku, wejście w sezon ma bardzo obiecujące.
Fot. FotoPyK